Badanie udowadniające skuteczność tej metody zorganizowały uniwersytety w Illinois oraz Hongkongu. Do swojego „lesistego” testu zgromadzili 160 ochotników, którym przydzielili różne, bardzo stresujące zadania. Kazano im, na przykład, wygłosić samodzielnie przygotowane przemówienie przed dużą grupą osób oraz wykonać kilka działań odejmowania przed obliczem surowego jury. Gdy już uczestnicy zostali wystarczająco zestresowani (niżej podpisanego straumatyzowałoby już odpowiednio publiczne odejmowanie), rozpoczęto kolejną część eksperymentu.

W niej ochotnikom pokazano 10 różnych filmików, pozwalających na rozglądanie się w 360 stopniach. Ich treścią były krajobrazy, różniące się od siebie poziomem zalesienia: od 0% do 70%. Po tym, jak uczestnicy już nacieszyli swe oczy widoczkami, zaproszono ich do wypełnienia kwestionariuszy, w których mogli określić swój poziom stresu. Takie same arkusze dano im także przed rozpoczęciem eksperymentu oraz jeszcze raz na sam koniec, gdy już ochłonęli po dwóch etapach. Dzięki temu naukowcy mogli dokładnie wykreślić, jak wzrastał i malał ich poziom stresu podczas całego przedsięwzięcia.

Wyniki jasno wykazały, że im więcej drzew, tym lepiej. Jak się bowiem okazało, stres malał w tym większym stopniu, im gęstszy był las na filmiku oglądanym przez danego ochotnika. Naukowcy zaznaczyli co prawda, że w związku z tym, iż ochotnicy dokonywali pomiarów na własną rękę, rezultaty nie miały tak precyzyjnych wartości, jakby to było w przypadku, gdyby podłączyć ich do specjalistycznej aparatury. Niemniej jednak wszystko wskazuje na to, że dłuższa przechadzka po parku prawdopodobnie wpłynie nie tylko pozytywnie na nasze zdrowie, ale i także na samopoczucie. Pogoda z dnia na dzień robi się coraz przyjemniejsza, więc czemu by nie spróbować przetestować tej teorii samemu?