Nad takim dłubie ekipa powstała z połączonych sił czterech amerykańskich uniwersytetów, dowodzona przez profesora Erica Lotha. Ich celem jest wybudowanie gigantycznej turbiny, której wysokość ma dobijać niemalże do pół kilometra (dokładniej – 479 metrów). Każda z łopat tej olbrzymiej elektrowni miałaby zaś około 200 metrów. Dodatkowo wyposażone byłyby w specjalny system, który dostosowywałby ich kształt do siły wiatru tak, by czerpać zeń jak najwięcej energii. Co ciekawe, w przeciwieństwie do tradycyjnych turbin, wiatrak miałby tylko dwa, a nie trzy ostrza.

Ogromny rozmiar przełożyłby się na ilości otrzymywanej energii – wszak nie porywano by się na tak szalony projekt bez odpowiednich korzyści w perspektywie. Mega-wiatrak uzyskiwałby średnio ponad 50 megawatów, czyli o 25 więcej niż jego mniejsi kuzyni. Do tych osiągów w pewnym stopniu przyczyniłby się nietypowy sposób „ustawiania„ turbiny – zamiast stawiać ją naprzeciw wiatrom, lokowano by ją niejako „plecami” do powietrznych prądów.

Wybudowanie tak wielkiej konstrukcji nie może pozostać bez wpływu na naturę. W tym przypadku najbardziej zagrożone są ptaki. Monstrualne łopaty puszczone w ruch codziennie zbierałyby istne żniwo, nie pozostawiając skrzydlatym wędrowcom nawet najmniejszych szans na przetrwaniu w przypadku zderzenia. By temu zapobiec, mega-elektrownię planuje się postawić na wodach wybrzeża Kalifornii. To jednak bardziej minimalizowanie strat niż realne eliminowanie problemu, gdyż tam również ptactwa nie brakuje.

Innym problemem jest transport części. Tu na szczęście badacze mają już sensowny plan – łopatki zostają podzielone na wiele mniejszych segmentów, tak, by jak najbardziej ułatwić transport oraz montaż. Dzięki temu rozwiązaniu mają z głowy problem pod tytułem „Jak Przetransportować 200 Metrowe Ostrze Wiatraka I Nic Przy Tym Nie Rozwalić”.

Skoro plan działania już jest – teraz amerykanie teraz planują się zabrać do roboty. Pierwszym krokiem będzie zbudowanie mini wersji turbiny, o 1/10 wysokości docelowej konstrukcji. To może potrwać nawet aż do 2019. Jeżeli im się uda, ruszą prace nad właściwą mega-elektrownią, które mogą zabrać nawet aż 15 lat.