Tamtejsi badacze głowili się nad tą makabryczną zagadką, aż do czasu, gdy nie natrafili na powtarzający się w okolicach miejsca odkrycia masowego grobu znak. Przedstawiał on w sposób symboliczny pewien gatunek sępa (sępa płowego). Jako że wszyscy dobrze wiedzą, co jest głównym daniem w menu tych ptaków, postanowiono spróbować odnaleźć możliwe połączenie pomiędzy padlinożernymi ptaszyskami a nietypowym sposobem pochówku.

Wkrótce się okazało, że owe sępy są dość wybredne w swych nawykach żywieniowych – owszem, zgodnie z „tradycją” swego gatunku interesuje je głównie padlina, jednak podczas konsumpcji pozostawiają nietknięte niektóre części ciała, np. ścięgna i wiązadła. Do swoich ulubionych kawałków dostają się zaś, wykonując otwory w ciele przypominające literę „V”. Końcowy efekty ich uczty zatem wyglądał podobnie do rytualnego pozbawiania skóry oraz organów, dokonywanych za pomocą wspomnianego noża.

Dysponując tą wiedzą, naukowcy wydedukowali, że miejsce oznaczone symbolami sępa służyło jako coś w rodzaju „naturalnego” domu pogrzebowego – zwłoki układano na dachu budynku, a skrzydlaci padlinożercy już robili swoje. Następnie postępowano już według standardowych procedur: zmarłych zawijano w pogrzebowe szaty i zakopywano pod podłogą domu. I tak oto rozwiązana została zagadka tureckiego wykopaliska.

Wiedza o nietypowych zwyczajach pogrzebowych tubylców z tamtego regionu raczej nie przyda nam się w codziennym życiu. Odkrycia za to dowodzi, że nasi przodkowie wciąż jeszcze skrywają przed nami wiele tajemnic. Nie udało się wciąż, chociażby ustalić, dlaczego akurat te 14 ciał nie dość, że oddano sępom, to wcześniej pozbawiono głów. Czyżby krył się za tym jakiś mroczny sekret?