Litwa
Koszykówka

Litwa wygrała walkę na nerwy z koszykarzami Tunezji. Po okropnym początku w pierwszej części spotkania (7:18) krok po kroku zaczęli odrabiać straty, lecz tylko w czwartej kwarcie (26:9) zapewnili sobie awans do ćwierćfinału. Z 2 wygranymi (Nigeria, Tunezja) oraz 3 przegranymi (Argentyna, Francja i USA) Litwa uplasowała się na czwartym miejscu i w ćwierćfinale spotka się z Rosją.

Litwa, Polska

O kolejne nerwy przyprawił kibiców dyskobol Virgilijus Alekna. Nie uzyskał od razu 65. metrów - rezultatu, który dawał awans automatycznie. W pierwszej próbie uzyskał wynik 62,32 m, w drugiej – 63,88, w trzeciej dysk ugrzązł w siatce. To dało mu czwartą pozycję w grupie A i trzeba było czekać na wyniki grupy B, bo do finału awansuje 12 sportowców, którzy bądź pokonali barierę 65 metrów, bądź rzucili najdalej. W podobnej sytuacji okazał się Polak Piotr Małachowski, który w drugiej próbie rzucił dysk na 64,65 metra, co dało mu trzecią pozycję o jedną wyższą niż Alekna.

Ponad 65 metrów rzucili w grupie A tylko Vikas Gowda (Indie - 65,2 m) i Ehsan Hadadi (Iran, 65,19 m) i to oni uzyskali awans do finału od ręki.

W grupie B daleko rzucali Gerd Kanter (Estonia), Robert Harting (Niemcy), Jorge Fernandez (Kuba) i Lawrcence Okoye (Wielka Brytania). Wszyscy w swoich próbach przekroczyli 65 metrów i dostali się do finału. Piotr Małachowski rzucił najdalej z tych, którzy nie wypełnili minimum kwalifikacyjnego i wystąpi w walce o medal jako siódmy dyskobol w kwalifikacjach. Natomiast Virgilijus Alekna uzyskał dziesiąty wynik i również dostał się do finału.

PL DELFI przypomina, że najlepszym wynikiem Alekny w tym sezonie są 70,28 metry.

Polska

Siatkówka
Australia - Polska 3:1 (25:20, 25:22, 18:25, 25:22)

Polscy siatkarze przegrali z Australią 1:3 (20:25, 22:25, 25:18, 22:25) w swoim ostatnim meczu fazy grupowej Igrzysk XXX Olimpiady w Londynie. Biało-Czerwoni, którzy już wcześniej zapewnili sobie awans do ćwierćfinału, ukończą rywalizację w grupie A na drugim lub trzecim miejscu.

Pomimo wczesnej pory rozgrywania meczu hala Earls Court wypełniła się niemal do ostatniego miejsca. Tradycyjnie na trybunach dominowali kibice Biało-Czerwonych, którzy co jakiś czas przypominali naszym, że "grają u siebie".

Przed meczem podopieczni Andrei Anastasiego wiedzieli, że wysokie zwycięstwo bez straty seta zagwarantuje im pierwszą pozycję w końcowej tabeli grupy A i teoretycznie najbardziej korzystne rozstawienie przed ćwierćfinałami. Świadomość tego faktu sparaliżowała niestety ich poczynania. Australijczycy, którzy mieli tylko teoretyczne szanse na pozostanie w turnieju, zagrali na pełnym luzie. Polacy natomiast za bardzo chcieli i w efekcie na własne życzenie skomplikowali swoją sytuację w grupie. W zależności od wyniku popołudniowego meczu Bułgaria - Włochy Polacy zajmą drugie bądź trzecie miejsce i ich rywala w walce o półfinał wyłoni losowanie.

Najlepsza drużyna tegorocznej Ligi Światowej, grając przeciwko 22. zespołowi rankingu FIVB, w pierwszym secie przegrała 25:20.

Stracony set powinien podziałać mobilizująco na Biało-Czerwonych. Niestety, jak się okazało, jeszcze bardziej sparaliżował ich poczynania. W trzecim secie Biało-Czerwoni w końcu uzyskali kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Ciężar gry wziął na siebie Jarosz, który rozkręcał się z akcji na akcję. Bezpieczna przewaga ekipy Anastasiego zaczęła niepokojąco topnieć po drugiej przerwie technicznej. Na szczęście w tym momencie Polacy zaczęli wreszcie grać blokiem. Trzy z rzędu ataki zatrzymane przez Kosoka, a po chwili - dwa kolejne przez Winiarskiego dały Polakom wygraną do 18.

Wydawało się, że będący na fali Biało-Czerwoni udowodnią swoją wyższość w czwartym secie. Musieli jednak mozolnie walczyć punkt za punkt (8:6, 13:13, 16:14). Biało-Czerwoni nie byli w stanie odskoczyć rywalom, a ci w końcu wzięli sprawy w swoje ręce i wyszli na prowadzenie. Po bardzo nerwowej grze górą byli jednak Australijczycy, którzy odnieśli sensacyjne zwycięstwo 25:22 w secie i 3:1 w cały spotkaniu, w końcówce dominując na boisku.
Porażka oznacza, że drużyna Andrei Anastasiego musi czekać na rozstrzygnięcie w starciu Włoch z Bułgarią, które zdecyduje o miejscach w grupie A.

Bieg
Wielkie szczęście Lewandowskiego, Polak pobiegnie w półfinale

Marcin Lewandowski zajął piąte miejsce w eliminacyjnym biegu na 800 metrów, wystąpi jednak w półfinale igrzysk olimpijskich. Polak po swoim starcie był załamany, ale jednak los uśmiechnął się do niego i dał mu drugą szansę.

Polak wystartował już w pierwszym biegu. Wydawało się, że kontroluje sytuację, ale na ostatnich stu metrach nagle rywale zaczęli go wyprzedzać. Lewandowski wyglądał tak, jakby stanął w miejscu.
„Na tej ostatniej setce Marcin został kopnięty przez jednego z rywali w momencie, kiedy szykował się do wyprzedzania Hiszpana. Przez to stracił rytm biegu. Przy tak szybkiej końcówce nie był już w stanie dogonić rywali” – oświadczył Tomasz Lewandowski, trener i zarazem brat 800-metrowca. Polacy złożyli od razu protest, który przyniósł skutek dopiero po kilku godzinach. Sędziowie zdyskwalifikowali Kuwejtczyka Mohammada Al-Azemiego, który zahaczył Marcina Lewandowskiego w biegu eliminacyjnym na 800 metrów. Do półfinału zaś dopuścili Polaka.

„Wiem, że jestem w rewelacyjnej formie, tylko nie wiem, co się stało. Jestem załamany i powiem szczerze, że takiego scenariusza nie brałem pod uwagę nawet w najczarniejszych koszmarach” – powiedział Lewandowski.
Teraz jednak los uśmiechnął się do niego. Podobnie jak przed trzema laty na mistrzostwach świata w Berlinie. Tam również przepadł w półfinale, ale przez to, że został potrącony przez jednego z zawodników. Wówczas dopuszczono go do finału, jako dziewiątego zawodnika.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion