Bluebelly, amerykańska firma zajmująca się wywozem śmieci, dostała bowiem od zarządu miasta grant na nietypową akcję, polegającą na przerobieniu kubłów na śmieci na stacje Wi-Fi. „Śmieciowy” internet, pomimo swego niezbyt szlachetnego pochodzenia, będzie miał całkiem konkretne osiągi – według wstępnych testów ma bez problemu osiągać prędkość od 50 do 70 megabitów. Jakości połączenia ma sprzyjać lokalizacja stacji. Dzięki temu, że pojemniki na śmieci znajdują się na poziomie ulicy, zniknie problem blokowania sygnału przez wysokie budynki, który mógłby pojawić się w przypadku nadajnika umieszczonego wyżej.

Nowoczesne kosze na śmieci, poza dostarczaniem internetu, zostaną wyposażone także w wyświetlacze. Pojawią się na nich reklamowe billboardy oraz, w przypadku jakiś większych wydarzeń bądź niebezpieczeństw, rządowe informacje lub ostrzeżenia.

Osoby, które zawsze lubią mieć dostęp do sieci pod ręką z pewnością ucieszy fakt, że internet będzie nie tylko szybki, ale także i darmowy. Wszelkie koszty zostaną opłacone przez reklamodawców chcących wypromować się przy pomocy tej nowej inicjatywy.

Pojemniki na śmieci z darmowym internetem mają pojawić się na ulicach amerykańskiego Wielkiego Jabłka pod koniec tej jesieni. Wkrótce potem dołączą do nich zastępujące budki telefoniczne stacje wi-fi, których masowy debiut zaplanowany jest na początek roku 2016.

http://www.theguardian.com/technology/2015/jul/16/wifi-bins-new-york-trash-cans-internet-of-things