John Grotzinger, jeden z badaczy w Jet Propulsion Laboratory, opisał wydarzenie następująco: "Założyliśmy, że Glenelg jest punktem reprezentującym trzy obszary. Ze względu na to, że być może uda nam się zrozumieć sposób, w jaki się one ze sobą wiążą nazywamy to miejsce ziemią obiecaną."

Obecnie łazik za pomocą jednego ze swoich narzędzi - CheMin (Chemistry and Mineralogy, służy do szacowania i identyfikowania składników mineralnych zawartych w skałach i soli, która to zdolność jest kluczowa w jego dwuletniej misji) - analizuje zebraną próbkę ziemi z Rocknest, obszaru w Glenelg. Dla Curiosity i naukowców z NASA jest to ogromny krok naprzód w misji na Marsie. Żeby się odpowiednio przygotować do badania czerwonego piasku z tamtego regionu, łazik uprzednio się opłukał, dzięki czemu możemy teraz być pewni, że nie jest zanieczyszczony przez cokolwiek, co by pochodziło z Ziemi.

W trakcie zbierania materiału do analizy Curiosity natknął się na coś błyszczącego. Część tego materiału okazała się być plastikowym odłamkiem z samego łazika, który wcześniej od niego odpadł (nie wyrządzając przy tym żadnych szkód). Ale błyszczących rzeczy wokół jest dużo więcej i – co według naukowców nie ulega wątpliwościom – są one marsjańskiego pochodzenia. Jeden z takich materiałów jest widoczny na fotografii powyżej.

Istnieją co do tego dwie teorie. Może to być albo rodzaj materiału, który pod wpływem działania wiatru rozprzestrzenia się wzdłuż szczelin wystawiając płaską powierzchnię na Słońce, albo efekt procesów, jakie zachodzą wewnątrz soli i w rezultacie których powstają różne minerały. W ciągu najbliższych kilku dni za pomocą wymierzonego ku jednemu z błyszczących elementów lasera Curiosity zbada jego zawartość. Następnie będzie on kontynuował eksplorację Glenelg, co się najprawdopodobniej nie zmieni co najmniej do końca bieżącego roku.