Podczas niedawnej konferencji poświęconej naukom geologicznym, która odbyła się w Wiedniu, ujawniono informacje na temat niedawnego wspólnego przelotu chińskich oraz amerykańskich naukowców nad terenem Antarktyki. Podczas lotu użyto radaru do zbadania miejsc, które, zdaniem badaczy, są ukrytą pod grubą warstwą lodu siecią potężnych kanionów. Podejrzewa się także, że w odciętej od powierzchni strefie znajdują się także całe, niezamarznięte jeziora.

Jak twierdzą badacze, w wodach tych prawdopodobnie znajdują jakieś formy życia. Co więcej, niewykluczone, że jest to życie, zupełnie odmienne od tego, jakie mieliśmy okazję dotąd zaobserwować na reszcie naszej planety. Tysiące lat przebywania w tak ekstremalnych warunkach mogły sprzyjać ewoluowaniu naprawdę niezwykłych gatunków.

Nic dziwnego więc, że naukowcy wiążą z tymi terenami wielkie nadzieje. Już w maju ma dojść do dokładnego przebadania danych zdobytych z radaru, które ostatecznie potwierdzą, czy pod-lodowe kaniony i jeziora faktycznie istnieją. Jeżeli tak, to ekspedycja będzie miała ułatwione zadanie, dzięki „sprzyjającej” lokalizacji („sprzyjającej” otoczonej cudzysłowem, gdyż w tamtym rejonie tak naprawdę nic nie jest sprzyjające ciepłokrwistym ludziom). Teren ten znajduje się bowiem zaledwie 100 km od najbliższej stacji badawczej. Wisienką na szczycie tego badawczego tortu jest fakt, że, jak mówi z uniwersytetu w Aberstwyth, jest to „ostatni niezbadany teren Antarktyki”.

Odkrycie nowych form życia może okazać ciekawe nie tylko dla zapalonych biologów. Miejmy tylko nadzieję, że czai się tam nic w stylu „Coś” z kultowego horroru Carpentera o tej samej nazwie, rozgrywającego się właśnie na Antarktyce…