Alain L. Kornhauser uczony z uniwersytetu Princeton zajmujący się badaniem fenomenu inteligentnych aut oraz wpływu tej technologii na świat uważa, że największe zmiany dotkną właśnie parkingi. Zdolność aut do samodzielnego poruszania się w ruchu ulicznym sprawi, że dane cztery kółka nie będą musiały „służyć” tylko jednemu właścicielowi. Przykładowo, po przywiezieniu jednej osoby do miejsca pracy, samochód, zamiast wystawać bezczynnie na parkingu, będzie mógł zawrócić do domu, by odbyć podobny kurs ze współmałżonkiem właściciela lub by podrzucić do szkoły dzieci.

Jak przekonuje Kornhauser, jeżeli ten trend się rozwinie, w przyszłości inteligentne auta będą samodzielnie obsługiwać nie tylko całe rodziny, ale i małe społeczności (np. część mieszkańców danego bloku). Oczywiście, by taki stan rzeczy się ziścił, potrzebna jest całkowita zmiana naszej mentalności. Samochód to wszak dla wielu wyznacznik społecznego statusu i raczej niechętnie myślimy o tym, że z naszego cacka mógłby korzystać także sąsiad z naprzeciwka.

Takie zmiany zlikwidowałyby potrzebę budowania ogromnych parkingów, jakie możemy „podziwiać” chociażby przed centrami handlowymi. Zdaniem naukowca z Princeton, miejsce, które zwolniłoby się w ten sposób, zostałoby zagospodarowane do udogodnienia podróżowania innymi środkami transportu (takimi jak rower) oraz ułatwienia życia pieszym. Dzięki temu miasta powoli stawałyby się coraz mniej zakorkowane i bardziej ekologiczne.

Inteligentne auta dopiero powoli wkraczają na ulice, zatem nie ma co liczyć na to, że o trafności przewidywań Kornhausera przekonamy się już w najbliższych latach. Oby tylko się sprawdziła, gdyż korkujące się w coraz szybszym tempie miasta nie wróżą dobrze na przyszłość.