Są ku temu zewnętrzne przyczyny, wynikające z litewskich antypolskich resentymentów, ale jednocześnie również sami bardzo nieefektywnie lobbujemy na rzecz swoich interesów.

Czym jest lobbing? Mówiąc krótko, to wywieranie wszelkimi zgodnymi z prawem metodami wpływu na proces decyzyjny w stanowieniu prawa. A mówiąc jeszcze prościej – to działalności skierowana na to, żeby władze podejmowały takie decyzje, które są wygodne dla tej lub innej grupy; sposób na złapanie przysłowiowego króliczka.

Gdy mówimy o skutecznym lobbingu, mamy na uwadze pewne techniki wywierania wpływu na osoby podejmujące decyzje, aby działały po naszej myśli. Te techniki są w zasadzie identyczne, niezależnie od tego, czy chodzi o dotacje dla rolnictwa, subsydia dla przemysłu czy prawa mniejszości narodowych. Lobbiści piszą do osób, które podejmują decyzje listy i pisma, nawiązują bezpośrednie kontakty, organizują debaty, dyskusje i konferencje, utrzymują kontakty z personelem tych osób (pomocnikami, doradcami, konsultantami), konsultują je przy przygotowywaniu projektów aktów prawnych, występują w programach telewizyjnych i radiowych, publikują artykuły w prasie, organizują wreszcie akcje protestacyjne (strajki, pikiety, demonstracje), happeningi i inne.

Sukces gwarantuje dopiero wykorzystanie wszystkich, a nie jednej z nich. Niestety w lobbingu interesów polskiej mniejszości na Litwie, wszelkie działania sprowadzają się w zasadzie tylko do akcji protestacyjnych, co gorsza bardzo często spóźnionych. Takie akcje są ważne, jednak nie można uzyskać satysfakcjonujących wyników tylko z ich pomocą; są one tylko jednym z wielu narzędzi – a nie jedynym i nawet nie podstawowym — w walce o swoje interesy.

Gdy mówimy o efektywnym lobbingu, mamy na myśli też przede wszystkim sztukę jasnego argumentowania i zawierania niezbędnych kompromisów. Lobbista przedstawia swoje propozycje krótko, dostępnym językiem, opierając się na twarde argumenty i rzetelne analizy, jednocześnie rozumiejąc, iż są też inne interesy, a nie tylko reprezentowanej przez niego grupy. Lobbista stara się wkroczyć do procesu podejmowania decyzji na jak najwcześniejszym stadium, zaproponować pomoc lub nowe pomysły. Jest uprzejmy, elastyczny i nastawiony na dialog.

Od naszych polityków i działaczy oczekujemy przede wszystkim skuteczności. Skuteczności nie tylko w zdobywaniu głosów, ale w obronie vel lobbowaniu naszych interesów. I gdy się oceni z tego punktu widzenia ich działalność, trzeba przyznać, że powstaje wrażenie, iż w większości wypadków są lobbistami… nieskutecznymi i nawet w ich przemówieniach historia polskości w niepodległej Litwie jawi się jako pasmo ciągłych klęsk I porażek. Więc czy w ogóle są w stanie cokolwiek dla nas załatwić? Ostatecznie przecież po to ich co cztery lata „wynajmujemy”…

Doskonale rozumiem rozgoryczenie i chęć ostrego postawienia sprawy oraz załatwienia wszystkiego od ręki, jeśli chodzi o prawa mniejszości narodowych. Jednak ruch o prawa mniejszości na Litwie zwycięży pewnego dnia nie z powodu manewrów na Sejneńszczyźnie jakiejś dywizji pancernej Wojska Polskiego, tylko w wyniku zrozumienia i poparcia dla słusznych polskich postulatów przez większość litewską. I przede wszystkim o to poparcie, i o to zrozumienie trzeba i warto zawalczyć. Jest to zadanie trudne, szczególnie gdy dotychczas robiło się wszystko a rebours, ale jedynie ono daje szansę na rozwiązanie obecnych problemów. Tak długo jak większość Litwinów będzie przekonana, że Polakom chodzi jedynie o niechęć do nauki języka litewskiego, o niechęć do Litwinów i Litwy, niewiele się da osiągnąć.

I trzeba przyznać, że jak dotychczas widziałem mało prób wytłumaczenia naszych racji litewskiej większości. A gdy już takie próby są podejmowane – wyglądają beznadziejnie: źle uargumentowane i przydługie wywody, fatalnie przygotowane press releases, emocjonalne repliki, zdenerwowane głosy, patetyczne oświadczenia, obrażanie się i trzaskanie drzwiami… Każdy specjalista od public czy govermental relations powie, że nie można tłumaczyć w litewskim radiu lub telewizji, iż litewscy Polacy znają doskonale język litewski… łamanym litewskim. Nie można piać z zachwytu w rosyjskojęzycznych mediach, wydawanych przez Kreml w republikach bałtyckich, nad okresem sowieckim i jednocześnie twierdzić, że się jest lojalnym obywatelem niepodległej Litwy. De facto twierdzenia i o znajomości litewskiego, i o lojalności są prawdziwe, jednak sposób w jaki się je przedstawia opinii publicznej jest błędny. A w polityce błąd, jak mawiał Charles-Maurice de Talleyrand, to gorzej niż zbrodnia.

Problemem też jest totalny brak strategii; brak jasnej wizji, co chcemy osiągnąć i w jaki sposób, co dla nas jest warunkiem sine qua non, a co jedynie przyjemnym, ale niekoniecznym dodatkiem. Mimo deklarowanej jedności każdy prowadzi własną partyzantkę, a działacze wysyłają sprzeczne sygnały. Nie można przecież za przejaw strategicznego myślenia uznać sytuację, gdy jednego dnia zapowiada się, że to litewscy „przybysze”, „koloniści”, „okupanci” mają się z nami integrować, a drugiego – że będzie się reprezentowało ich interesy w parlamencie.

Czasami wydaje mi się, że w tym wszystkim już nie chodzi oto by złapać króliczka, ale by gonić go…

Być może o wiele tańszym i skuteczniejszym sposobem na załatwienie polskich postulatów, byłoby wynajęcie za te pieniądze, co kilka lat wyrzucane są na kampanie wyborcze, jakiejś agencji lobbystycznej do lobbowania polskich interesów? Oczywiście żartuję. Ale — jak mawiają bracia-Rosjanie — „в каждой шутке есть доля... шутки”.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (36)