Kilka tygodni temu zakończyły się wybory do Sejmu Republiki Litewskiej. Czy mniejszość litewska obserwowała je, miała jakichś faworytów?

Jonas Vydra: Obserwowaliśmy je bez większych emocji, bo sprawa nas bezpośrednio nie dotyczy. Jako społeczność litewska mieszkająca w Polsce skłonni jesteśmy uważać, że musimy współpracować z każdą władzą litewską. Szanujemy każdy wynik wyborów.

Nie kibicowaliście zatem żadnemu środowisku politycznemu?

Absolutnie nie. Każdy ma co prawda swoje prywatne sympatie polityczne, jedni są bardziej nastawieni „na prawo”, inni „na lewo”, ale mniejszość litewska jako organizacja zachowała neutralność.

Jakie macie oczekiwania od nowego rządu tworzonego przez socjaldemokratów, Partię Pracy i Porządek i Sprawiedliwość?

Wygórowanych oczekiwań nie mamy. Jeśli czegoś oczekujemy, to raczej od rządu w Warszawie. Co by się nie działo, współpracujemy z ministerstwami oświaty, kultury i spraw zagranicznych Republiki Litewskiej, oni sami interesują się naszym położeniem. Sądzę, że akurat w tym kierunku dużych zmian nie będzie, niezależnie jaka opcja będzie rządzić przez najbliższe cztery lata.

Został Pan prezesem Wspólnoty Litwinów w listopadzie zeszłego roku. Proszę powiedzieć po roku urzędowania na stanowisku: jakie są dziś największe problemy mniejszości litewskiej w Polsce?

Sprawy, które nas trapiły od dziesięcioleci, nie zmieniają się od lat. Kluczową sprawą jest oświata i dziedzictwo narodowe, które pozostało na terenie Sejneńszczyzny. Ważne jest upamiętnienie historycznych miejsc związanych z mniejszością litewską, umieszczenie tablic odwołujących się do przeszłości. Mam tu na myśli np. kwestię bazyliki sejneńskiej. Można też wspomnieć o pomniku w Berżnikach. Ostatnio mamy problem z wikariuszem narodowości litewskiej w Sejnach. Szerzej mówiąc, chodzi o poszanowanie mniejszości litewskiej, zwłaszcza w gminie Sejny, z czym bywa różnie.

Skoro mówimy o edukacji: polskie władze deklarując chęć polepszenia sytuacji mniejszości litewskiej, proponowały w tym roku zwiększenie subwencji oświatowej nawet o kilkadziesiąt procent. Czy te obietnice zostały spełnione?

Rozmowy są w toku. Tydzień temu mieliśmy wspólne posiedzenie ministerstwa edukacji narodowej, ministerstwa administracji i cyfryzacji, przedstawicieli samorządów naszego regionu, dyrektorów szkół oraz przedstawicieli stowarzyszeń. Rząd już po części wywiązuje się z tych obietnic, rozmowy trwają. Ministerstwo opracowało już pewien projekt zwiększenia subwencji dla szkół nie tylko litewskich, ale także dla innych szkół mniejszości narodowych i etnicznych, gdzie nauka odbywa się w języku ojczystym. Proponowano zwiększenie subwencji o 0,80, jednak doszły nas słuchy, że propozycje są na poziomie 0,20. Nasze oczekiwania są o wiele większe, choć także zależne od poszczególnych szkół. Niektórym szkołom wystarczyłoby np. 0,40, dla niektórych za mało byłoby nawet 0,80. Generalnie powiem tak: prace trwają, a my mamy obietnicę ze strony ministerstwa edukacji, że rozporządzenie jest opracowywane i wejdzie w życie na początku grudnia. Subwencja miałaby być zwiększona od 1 stycznia 2013 r.

Czy w sprawie szkolnictwa możecie liczyć także na wsparcie władz litewskich?

Władze litewskie nigdy nie odwróciły się od naszych problemów. Chcielibyśmy jednak, żeby oświata na terenie Rzeczypospolitej była w pełni finansowana przez rząd polski.

Jak wygląda ogólna sytuacja szkolnictwa litewskiego w roku 2012/2013 na tle poprzednich lat?

Sytuacja nie różni się od położenia innych szkół w Polsce. Tendencja zmniejszania się liczby uczniów dotarła i do nas. Naszych szkół na terenie powiatu sejneńskiego pozostało już niewiele. W gminie Puńsk mamy cztery szkoły, liceum jako piątą finansowaną przez powiat oraz szkołę „Žiburys” w Sejnach finansowaną przez fundację im. Antanasa Baranauskasa. Ostatnio pojawiła się groźba zamknięcia trzech szkół w gminie Puńsk – dwóch na pewno, kwestia trzeciej jest otwarta. Jest prawdopodobne, że sieć szkół zostanie bardzo uszczuplona. Chcielibyśmy wypracować taki model, że szkoła każdego etapu edukacyjnego, jeśli jest już jedyną szkołą, podlegała innych zasadom finansowania. Dla nas jest bardzo ważne, by w Polsce pozostała co najmniej jedna litewska szkoła podstawowa, jedno gimnazjum i jedno liceum.

Na wiosnę tego roku powiat sejneński odwiedził prezydent Komorowski. Mówił m.in. o tym, że mniejszości narodowe nie mogą stać się zakładnikami stosunków między Polską a Litwą. Czy wizyta głowy państwa przyniosła jakieś rozstrzygnięcia, jeśli chodzi o położenie mniejszości litewskiej?

Słowa o byciu zakładnikami padły nie tylko z ust prezydenta, ale także z naszej strony. My czasami odczuwamy, że jesteśmy tymi zakładnikami. Osiąganie pewnych celów dla jednej mniejszości staje się możliwe poprzez dokręcanie śruby innej mniejszości.

O czym poza sprawami szkolnictwa rozmawiali Państwo z prezydentem Komorowskim?

Rozmawialiśmy np. na temat pomnika w Berżnikach czy ulicy Antanasa Baranauskasa. Te sprawy nie były rozwiązywane od lat i nadal nie są rozwiązane.

Są jakieś szanse na to, że te problemy zostaną rozwiązane?

Mamy taki ewenement, że w Sejnach po dwudziestu kilku latach niepodległości wciąż istnieje ulica 22 lipca. Tak naprawdę jest to tylko kwestia dobrej woli burmistrza i rady miasta. Do tej pory tej dobrej woli nie ma. To samo można powiedzieć o pomniku w Berżnikach. Tutaj wina stoi po stronie proboszcza. Państwo nie może ingerować w teren parafii, a władze kościelne nie dają sobie rady.

W zeszłym roku wszystkich zelektryzowała kwestia zamalowania litewskojęzycznych tabliczek w gminie Puńsk. Czy od tamtego czasu spotykacie się Państwo ze zwiększoną wrogością ze strony środowiska polskiego czy sytuacja się unormowała?

Myślę, że wszystko wraca powoli do normy. Ludzie światli, wykształceni rozumieją te sprawy, problem jest ze zrozumieniem „w dołach”. Pewnie znalezienie sprawców przyczyniłoby się do lepszej atmosfery. Na obecnym etapie nie słyszymy nic o tej sprawie ze strony polskich organów ścigania. Sądzę, że w całej sprawie dużą winę ponoszą politycy, którzy wtargnęli z robieniem kampanii wyborczej na plecach mniejszości narodowych. Kwestia nie dotyczy tylko Litwinów w Polsce, ale także całego Podlasia. Politycy powinni bardziej wyważać swoje wypowiedzi, bo później cierpią zwykli ludzie.

Przejdźmy może do spraw politycznych. Na początku tego roku ze stanowiska został odwołany wicestarosta powiatu sejneńskiego pochodzenia litewskiego. Później Litwini po kilkunastu tygodniach ponownie uzyskali stanowisko wicestarosty. Czy sytuacja polityczna w powiecie sejneńskim się wyklarowała?

Formalna zasada, że wicestarostą musi być Litwin byłaby sprzeczna z konstytucją, ale dżentelmeńska umowa mówi o tym, że to stanowisko od kilku kadencji powierza się Litwinowi. Tak zostało ustalone podczas tworzenia powiatu sejneńskiego w 1998 r. Przywykliśmy do tego, chcieliśmy i chcemy, żeby to stanowisko sprawował przedstawiciel mniejszości litewskiej. Dyskusji i sporów było mnóstwo zanim doszliśmy do porozumienia z obecnym starostą. Zobaczymy jak będzie dalej – dla nas to stanowisko jest dość ważne.

A dlaczego?

Wicestarosta ma pewien zakres obowiązków. Odpowiada za sprawy dotyczące Litwinów, m.in. oświaty i kultury. Podlega mu np. liceum ogólnokształcące w Puńsku. My przez to mamy pewną osobę, do której możemy się zwracać ze swoimi problemami.

Jaki jest stosunek lokalnej polskiej klasy politycznej do mniejszości litewskiej?

Dominuje podejście dyplomatyczne. Nikt nie twierdzi wprost, że nas nie szanuje, natomiast czasem brakuje dobrej woli w rozwiązywaniu podstawowych problemów. Weźmy choćby sprawę ulicy 22 lipca. Tu żadnej dobrej woli nie okazano. Podobnie jest w kilku innych sprawach.

Czy obserwujecie jako mniejszość litewska sytuację mniejszości polskiej na Litwie i czy macie jakieś zdanie na temat tego co tam się dzieje?

Osobiście muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie byłem w regionach wileńskim i solecznickim zamieszkanych przez Polaków na Litwie. Muszę się kiedyś wybrać i zobaczyć na własne oczy. Słyszałem o wielu problemach podnoszonych przez Polaków, ale nie byłem bezpośrednim świadkiem, stąd trudno się wypowiadać. Jako nauczyciel i dyrektor szkoły szczególnie interesuję się szkolnictwem, stąd akurat sprawę edukacji na Litwie znam bardzo dobrze…

… a czy ma Pan jakieś zdanie na temat ustawy oświatowej uchwalonej w 2011 roku?

Ustawa edukacyjna z zeszłego roku wprowadza prawie identyczne zasady dla mniejszości narodowych, jakie mają miejsce w Polsce.

Nie jest zatem zagrożeniem dla Polaków na Litwie?

Jest to pogląd przesadzony. Myślę, że w obecnym kształcie ustawa na pewno nie jest zagrożeniem dla mniejszości polskiej na Wileńszczyźnie. Gdyby prawo zostało wprowadzone wcześniej, być może szybciej by się do niego przyzwyczajono. Każda reforma oświatowa dla mniejszości narodowych w gruncie rzeczy sprowadza się do emocji. My też ciężko przeżywaliśmy kolejne reformy edukacji w Polsce w 1999 r. i 2009 r. Żyjąc w każdym państwie, czy to w Polsce czy to na Litwie, trzeba przywyknąć do jego praw.

A ma Pan jakiś stosunek do wejścia AWPL do koalicji rządzącej na Litwie?

To zwycięzcy decydują, kogo wezmą do nowego rządu. W tym sensie wejście Akcji Wyborczej Polaków do koalicji jest, jak sądzę, rzeczą normalną. Udział mniejszości narodowych w rządzeniu nie powinien budzić emocji. Jeśli w takiej liczbie Polacy weszli do nowego Sejmu, to czemu nie ma być ich w rządzie?

Jonas Vydra/Jan Wydra – ur. 1967 w Sejnach, nauczyciel, trener sportowy i działacz mniejszości litewskiej w Polsce. W 1986 r. ukończył liceum ogólnokształcące w Puńsku, następnie studiował w filii Akademii Wychowania Fizycznego w Białej Podlaskiej. Od 1990 r. pracował jako nauczyciel kultury fizycznej w Puńsku. W 2006 r. został dyrektorem szkoły podstawowej i gimnazjum im. Dariusa i Girėnasa w Puńsku. Od listopada 2011 r. jest prezesem Wspólnoty Litwinów w Polsce.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (197)