O ile nie mam wątpliwości, że prawie każdy z nas z przyjemnością zamieszkałby w Luksemburgu lub Norwegii, o tyle chętnych do przeniesienia się do Gwinei Równikowej zapewne zbyt wielu nie będzie.

Coraz częściej liderzy krajów zachodnich stawiają przed swoimi rządami zadanie nie zwiększenia PKB, tylko poczucia szczęścia u mieszkańców. Obecny brytyjski premier David Cameron jeszcze jako lider opozycji stwierdził, że „są w życiu ważniejsze rzeczy niż pieniądze”, a od ubiegłego roku w Wielkiej Brytanii są prowadzone regularne pomiary szczęścia obywateli. Podobne rozwiązanie zamierzają wprowadzić Francuzi i Kanadyjczycy. I chyba tędy droga, gdyż bardzo często rządzący zapominają, że nie władza jest celem samym w sobie, tylko instrumentem do zapewnienia szczęścia obywateli. Nie człowiek jest dla PKB, a PKB dla człowieka.

Jeszcze w roku 1972, z inicjatywy króla Bhutanu Jigme Single Wangchucka, powstał HPI (Happy Planet Index) - Światowy Indeks Szczęścia, który się opiera nie na wskaźnikach ekonomicznych, dochodach i wzroście gospodarczym, tylko na wskaźnikach spodziewanej długości życia i sytuacji ekologicznej, ale przede wszystkim na opiniach mieszkańców poszczególnych krajów na temat własnej sytuacji życiowej. Tak na przykład Bhutan należy do państw o najniższym poziomie rozwoju społeczno-gospodarczego, w którym dopiero w 1956 zniesiono niewolnictwo, a jednocześnie społeczeństwo Bhutanu należy do najszczęśliwszych na świecie.

Na szczycie zaś listy HPI w roku 2009 (nowsza wersja raportu pojawi się dopiero w czerwcu br.) znalazły się kraje Ameryki Łacińskiej: Kostaryka, Dominikana, Jamajka, Gwatemala, Honduras – w pierwszej dwudziestce nie ma ani jednego państwa wysoko uprzemysłowionego i bogatego. Z wysoko rozwiniętych gospodarek pierwsza jest Holandia, która zajęła 43 miejsce na 143 badanych, jeszcze dalej są Niemcy, Szwajcaria, Szwecja, Finlandia, Włochy, Francja, Wielka Brytania. Polska zajęła 77 miejsce rankingu, zaś Litwa 86. Jesteśmy mniej szczęśliwi niż Albańczycy, Rumuni, a nawet mieszkańcy targanych konfliktami zbrojnymi Iraku czy Palestyny! Kraje daleko mniej bogate, o trudniejszej historii i teraźniejszości znajdują się całe dziesiątki miejsc przed nami!

Tymczasem pod względem wysokości PKB Litwa znajduje się mniej więcej w samym środku pierwszej setki, zaś litewski dług państwowy jest jednym z najniższych w Unii Europejskiej. W roku 2011 według jakości życia (International Living 2011 Quality of Life Index) Litwa zajęła 36 miejsce na 192 możliwe. W stworzonym przez „The Heritage Foundation“ i „The Wall Street Journal“ rankingu wolności gospodarczej Litwa w roku bieżącym zajęła 23 miejsce. Według oceny „A. T. Kearney“ Litwa w roku ubiegłym zajęła 14 miejsce wśród najlepszych miejsc do robienia biznesu na świecie. W 2011 roku litewska gospodarka zanotowała drugi (po Estonii) co do wysokości wzrost w Unii Europejskiej, prognozy na rok 2012 są jeszcze lepsze. W ostatnich latach na Litwie przeprowadzono gruntowną reformę nadzoru nad działalnością gospodarczą, którą zagraniczni eksperci uważają pod pewnymi względami nawet za lepszą od modelowej brytyjskiej. Nie wiem, czy o Andriusie Kubiliusie i jego walce z kryzysem będą pisali w podręcznikach ekonomii, jak sam premier zapowiadał w grudniu 2008 r., ale The Economic Faculty association Rotterdam nadała Andriusowi Kubiliusowi tytuł „2012 World Leader Cycle Award", zaś analityk „Forbes“ Daniel Mitchell właśnie kraje nadbałtyckie stawia za przykład rządzącym w USA.

Co dziesiąty na świecie sprzedany laser został wyprodukowany na Litwie (Litwa w sektorze producentów laserów zajmuje czwarte miejsce po USA, Niemczech i Japonii). To na Litwie wynaleziono lekarstwo na raka „TevaGrastim®“, które jest równie skuteczne jak zachodnie preparaty, ale 25-30 proc. od nich tańsze. Litwa zajmuje pierwsze miejsce na świecie pod względem liczby posiadanych telefonów komórkowych, zaś litewski Internet pod względem szybkości jest drugi na świecie. Litwa ma największy w Europie i szósty na świecie zasięg szerokopasmowego Internetu światłowodowego. Litwa była pierwszym krajem na świecie, który wprowadził Near Field Communication, bezkontaktową technologię pozwalającą zapłacić za zakupy za pomocą telefonu komórkowego, a wynalezione przez litewskich specjalistów programy komputerowe „Pixelmator“ i „Money“ są wśród najpopularniejszych w sklepie internetowym „Apple“. Pod względem liczby medali zdobytych przez sportowców (na tysiąc mieszkańców) Litwa należy do pierwszej dziesiątki krajów świata...

Wygląda więc na to, że sytuacja na Litwie nie jest taka tragiczna, jak się zwyczajowo u nas myśli, szczególnie jeśli porównamy ją z sytuacją w Gwatemale czy Hondurasie, krajach o najwyższym odsetku morderstw na świecie, w których blisko 60 proc. ludności żyje poniżej progu ubóstwa. Mamy z czego być dumnymi. Tylko że takiej Litwy (prawie) nie ma w telewizji i na łamach gazet. Natomiast każdego dnia z ekranów telewizorów i stronic czasopism atakują nas skandale seksualne, afery korupcyjne i pesymistyczne prognozy ekonomiczne. Jeśli wierzyć mediom to rządzą nami jakieś klany pedofilów, prawników, państwowców. Produkty sprzedawane w sklepach i na targach nie nadają się do spożycia. Wszyscy urzędnicy są skorumpowani. Mamy najwyższą stopę bezrobocia i masową emigrację. Na ulicach biją z powodu odezwania się po polsku. I to niewątpliwie też część — czasami przerysowana, czasami przejaskrawiona — otaczającej nas rzeczywistości. Ale tak jak yin nie może istnieć bez yang, a ciemna strona Księżyca bez strony jasnej, tak i negatywna część naszej rzeczywistości istnieje obok części pozytywnej. I warto tę pozytywną część też zauważyć.

Zresztą ten zalew negatywnych informacji w mediach nie bierze się przecież znikąd. Jest odpowiedzią na zapotrzebowanie społeczne. Po prostu czytelnicy i widzowie wolą czytać, słuchać i oglądać o przestępstwach, nieszczęściach i spiskach. Po części w myśl przysłowia, iż „nie ma nic przyjemniejszego niż płonąca stodoła sąsiada…” Po części, żeby się wytłumaczyć przed sobą samym z własnego lenistwa, mazgajstwa, głupoty i apatii; z tego że rokrocznie wybory taktujemy jako cyrk i głosujemy na pajaców albo populistów obiecujących gruszki na wierzbach. Być może też po części jesteśmy malkontentami z urodzenia albo wychowania. Jaka jest tradycyjna odpowiedź Amerykanina czy Anglika na pytanie: „Jak się masz?” „Fine” — i nie ma znaczenia jak jest w rzeczy samej, bo zasady small talk takiej właśnie odpowiedzi wymagają. Jaka jest odpowiedź na identyczne pytanie średnio statystycznego mieszkańca Litwy? „Źle”, „Lepiej nie pytaj”, „Powodzi mi się jak Leninowi w mauzoleum: i nie żyję, i mnie nie chowają”...

Nie ma nic prostszego niż uczynić się nieszczęśliwym. Wystarczy tylko skupić się na tej ciemnej stronie życia. Wówczas nawet posiadając nieprzebrane złoża ropy naftowej i gazu, diamentów i złota, 360 dni słonecznych w ciągu roku oraz PKB Zjednoczonych Emiratów Arabskich nadal będziemy nieszczęśliwi. A propos mieszkańcy Emiratów, które od lat znajdują się w pierwszej dziesiątce pod względem wielkości PKB, na liście najszczęśliwszych krajów świata są nawet niżej niż… Litwa!

Jaki jest sekret szczęścia? Miłość? Bogactwo? Zdrowie? Ciekawa praca? Na ten temat napisano dziesiątki książek, wygłoszono setki wykładów i odczytów. I nadal szczęście jest jak linia horyzontu – oddala się od nas, w miarę jak się do niej zbliżamy.

Można spróbować obliczyć poziom własnego szczęścia według opracowanej przez brytyjskich naukowców formuły: szczęście = P + (5 x E) + (3 x H), gdzie P - to charakter badanej osoby, jej poglądy na życie i zdolność do adaptacji do nowych warunków, E określa egzystencję, czyli zdrowie, stabilizację finansową, związki z innymi ludźmi, zaś H - to potrzeby duchowe, samoocena, oczekiwania i poczucie humoru.

Albo po prostu być szczęśliwym.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (34)