Zanim się jednak ruszyłem, to coś czerwonego kichnęło, wygramoliło się z kominka, siadło na fotelu i zdjęło czerwoną czapkę. Po tym, że miało głowę ogoloną z lewej strony, a z prawej bujne, choć białe, włosy, poznałem, że to biskup Miry, św. Mikołaj-Cudotwórca, który pozbawił się połowy czupryny, by rozweselić chore dziecko. W nagrodę dobry Pan Bóg pozwolił Mu rozdawać dzieciom... ..."W nagrodę?!?" - parsknął Gość, czytając najwyraźniej w moich myślach.

"Przez pierwsze dwa lata też tak myślałem! Po 1660 latach roznoszenia setek milionów prezentów rocznie - ciekawe, co by Pan o tym powiedział... Czy można?" "Oczywiście" - powiedziałem, nalewając Mu do kieliszka ulubiony przez Jezusa z Nazaretu trunek. "Należy się Księdzu biskupowi. Ciężko było w tym roku?" "Tak ciężko, że spadłem z sań, które niewątpliwie pomknęły do Laponii. No, nic: Czerwononosy Rudolf sam trafi do stajni w Roavenjarga, a ja tam jakoś dojadę; na szczęście znieśliście te idiotyczne paszporty i wizy... A ile przedtem kosztowało mnie cło!!". "A jakie najcenniejsze prezenty ks. Biskup wręczał?" - spytałem, zaciekawiony. "Proszę się lepiej pytać, czego to ja nie wręczałem...". "A czego ksiądz nie wręczał?". "Czego NIE wręczyłem w tym roku? O, to bardzo ciekawe. Np. prezydent Rosji prosił mnie o trochę semtexu niewiadomego pochodzenia...". "A po co mu semtex? Nie ma własnego?". "Chciał taki, żeby nie można go było rozpoznać. Chce go podsypać do wraku waszego samolotu...". "Do tego tupolewa?" - spytałem mocno zdumiony. "Tak. Wyczytałem nawet w Jego myślach, po co: chodzi Mu o to, by Polacy nadal dzielili się na Katastrofistów i Zamachowców. Dzięki temu w Polsce nie jest możliwa żadna sensowna dyskusja polityczna. A jak nie ma sensownej dyskusji, to nie ma i sensownej polityki. A że wiadomo: słaba Polska, to silna Rosja - to prosił o ten semtex. Ale ponieważ miliony Polaków błagały, by już nikt nie zajmował się tą katastrofą, to Mu nie dałem. Dostał za to inny prezent". "Jaki?".

Source
Tygodnik Angora
angora.lt
Comment Show discussion (3)