Mija pół roku. Czasem więcej, czasem mniej. I wychodzi szydło z worka vel następuje "efekt wolnej krowy".

Wyobraźcie sobie krowę, wolno idącą po wsi z pastwiska do swojej trzody. Główne ulica, bardziej lub mniej czysta wizytówka wsi. Krowa, nie zważając na ten fakt i nie zmniejszając tempa, podnosi ogon i … chlap, chlap, chlap.

Dobrze, że nie słyszałem tego wywiadu w radiu. Radia słucham najczęściej w aucie, a treść wypowiedziana przez pana Zbigniewa Jedzińskiego mogła spowodować totalne rozkojarzenie. Co za tym idzie, spowodować wiele niebezpiecznych sytuacji na drodze.

Przeczytałem go w internecie. Prawie same "chlap, chlap, chlap".

Nie napawa mnie to optymizmem. Szczególnie zważywszy fakt, że pan Zbigniew jest wiceprzewodniczącym AWPL, koalicjanta w obecnym rządzie.

Źle się dzieje w państwie duńskim, a raczej w głowach rządzących, jeśli przyjrzymy się quo vadis trzech głównych tez naszego dzisiejszego bohatera.

Zmiany w systemie podatkowym. Zdaniem wiceprzewodniczącego AWPL, nie ma nic rewolucyjnego w tym, że "zarżniemy" raczkującą litewską klasę średnią. Tak bowiem rozumiem zmianę systemu podatkowego z liniowego na progresywny (całkowitą zmianę. bowiem, progresja, w postaci nieopodatkowanego minimum, istnieje już od lat).

Przypomnę podstawową ideę progresji w podatkach: im więcej zarabiasz, tym wyższy (procentowo)  płacisz podatek dochodowy. Oczywiście, wszystko dla dobrobytu narodu. Jak to było ujęte: "ponieważ to dotyczy tej części obywateli, która ma najniższe dochody". Logicznie
przedłużając ten wywód, reszta (o średnich i wysokich dochodach) w tym czasie oddali się w kierunku Wenus i powróci w okolicach marca - kwietnia, kiedy przyjdzie czas na deklarowanie dochodów za rok poprzedni. Zresztą ci, którzy według zwolenników progresji podatkowej powinni być "kurami, znoszącymi złote jaja" już od lat nie płacą podatku dochodowego. Bo powszechnie na świecie osoby o bardzo wysokich dochodach płacą podatek od zysku, a wypłaty mają takie, że np.
miliarder Warren Buffet zarabia mniej niż jego pani administrator biura. Na Litwie nie jest i nie będzie inaczej.

Religia w naszych szkołach. Temat, który rozwinę w najbliższej mojej Bajce. Więc cierpliwości. Dziś odniosę się tylko do tej perełki: "…w czasach sowieckich podczas nauki ateizmu, mieliśmy zajęcia z religii". To coś nowego. Zwłaszcza dla tych, którzy szkołę średnią rozpoczęli i zakończyli w czasach sowieckich. Czyli na przykład dla mnie.

Wycieczki do muzeum ateizmu w kościele św. Kazimierza w Wilnie - pamiętam, wycieczki do muzeum sztuki w Katedrze wileńskiej – pamiętam. Nawet pamiętam, że w szkole był nauczyciel, odpowiedzialny za dyżur w niedzielę przy kościele i notowanie wszystkich uczniów, wychodzących z kościoła po mszy. Ale jakiejś oddzielnej lekcji ateizmu, a tym bardziej zajęć z religii w jej ramach - nie przypominam. Gdyby jednak takowe były to pytanie najważniejsze: czy AWPL naprawdę chodzi właśnie o takie zajęcia z religii?

Gaz łupkowy. Nie jestem pewien, czy nie było to zwykłe przejęzyczenie, że "...gaz nie wyparuje" i "w przyszłości wydobyciem powinno zająć się państwo".

Jak słabym trzeba być z fizyki i chemii uczniem szkoły średniej (w której uczono lub też nie ateizmu), żeby stwierdzić iż gaz "paruje"?! W przenośni używając tego czasownika (chociaż ja bym i tak użył "ulotnić się") śmiem stwierdzić, ironizując, że na pewno "wyparuje".

W 1971 roku w Katarze (takie państwo w Zatoce Perskiej) wykryto największe na świecie złoże gazu. Co z tym fantem począć ówczesne technologie wydobywcze i transportowe tego surowca milczały jak partyzant w radzieckim filmie o wojnie. Jednak być może z tego powodu, że ani emir Kataru, ani jego partnerzy z koncernów naftowych nie rozważali tematu w płaszczyźnie "nigdzie nie wyparuje" i "powinno zająć się tym państwo". dzisiaj PKB tego kraju wynosi ponad 180 mld
USD rocznie, a mieszkańców ma niecałe 2 mln. Nawet nie będę "zaśmiecać" podanego argumentu faktem, że USA, rewolucjonizując technologię wydobycia gazu łupkowego, w ciągu kilku lat najbliższych stanie się z importera eksporterem gazu.

Nie dawniej niż w tym tygodniu minister energetyki Jarosław Niewierowicz, całkiem słusznie, nazwał Litwę "wyspą energetyczną". Mam nadzieję, że kiedyś wydoroślejemy i przestaniemy być beduinami, mieszkającymi w swoich namiotach- "chruszczowkach" z rachunkami za ogrzewanie powyżej 600 litów miesięcznie, umiejącymi jedynie zrymować "Chevron - won" oraz uważającymi, że słowa papieża Franciszka "nie bądźmy obojętni" odnoszą się tylko do protestów przeciwko rozpoczęciu poszukiwań złóż gazu łupkowego we wsi Žygaičiai.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (22)