AWPL odniosła wyjątkowy sukces w wyborach do Sejmu 2012-go roku. Zadecydowały o tym dwa zasadnicze czynniki. Po pierwsze, jak twierdzi politolog dr. Ainė Ramonaitė, wymierne korzyści przyniosło połączenie partii z „Aljansem Rosjanów” i przyciągnięcie na swoją stronę części wyborców narodowości rosyjskiej, co umożliwiło po raz pierwszy w historii przekroczenie 5 proc. progu wyborczego w wielomandatowym okręgu wyborczym (dowodem na to są wyniki w okręgach jednomandatowych, tak na przykład po raz pierwszy w historii kandydaci z ramienia AWPL przeszli do drugiej tury wyborów w okręgach Šeškinė i Justiniškės miasta Wilno, mimo że wcześniej przegrywali tu już na pierwszym etapie). Po drugie, AWPL konsekwentnie akcentowało problemy oświaty mniejszości narodowych, pisowni nazwisk i nazw topograficznych, a lider partii Waldemar Tomaszewski umocnił się jako polityk, którego stanowisko publiczne oraz prywatne oświadczenia miały znaczący wpływ na formowanie się stanowiska Warszawy wobec Wilna.

Strategia tej partii, oparta na „zagrożonej” sytuacji mniejszości narodowych, doprowadziła do nieporozumień i utraty zaufania w relacjach Litwy i Polski. Innymi słowy, potęga AWPL tkwi w politycznej kontroli Wileńszczyzny oraz podnoszeniu aktualnych problemów na wyżyny agendy politycznej. Jakikolwiek kompromis bądź tzw. ruszenie z martwego punktu stanowi zagrożenie dla tej ograniczonej ideowo partii i zmusi ją do poruszania nowych kontrowersyjnych problemów, za pomocą których będzie próbowała powrócić do korzystnej dla siebie sytuacji.

Jednym ze skutków takiego działania są różnice wynikające z nieadekwatnej oceny problematyki mniejszości narodowych na Litwie i Łotwie i stosowanie podwójnych standardów przy ocenianiu sytuacji mniejszości narodowych na Litwie. Tak na przykład, na Łotwie zakazany jest zapis topograficznych nazw miejscowości w języku innym niż państwowy, zaś system zapisywania nazwisk pisownią oryginalną w dokumentach tożsamości jest dokładnie taki sam, jak ten, jaki wcześniej był proponowany u nas, jednakże AWPL ów projekt wówczas odrzuciła. Na Łotwie 10 tysiącom Polaków wystarcza jedna szkoła (na Litwie jest ich czterokrotnie więcej). Nie bacząc na to, prezydent Polski Bronisław Komorowski utrzymuje, iż jest to model wzorowy i po raz kolejny krytykuje Litwę.

Dążąc do zmiany w relacjach dwustronnych z Polską, po sejmowych wyborach nowa większość centrolewicowa wyraziła zamiar „zresetowania” relacji z najbliższymi sąsiadami. Można przyjąć, iż celem tego posunięcia jest – odłączenie AWPL od Warszawy czy przynajmniej ograniczenie możliwości AWPL w roli działacza decydującego o tym, że stosunki litewsko-polskie mogą być dobre. To oznacza, że celem polityki „zresetowania” jest – odtworzenie atmosfery zaufania za pośrednictwem informacji, jaka pada podczas spotkań międzynarodowych oraz w mediach obu państw, a także odpowiednie ustawienie, w stosunku do wewnętrznego życia politycznego, partii regionalnej wpływającej na retorykę polityki zagranicznej,.

Na próbę zmiany status quo AWPL, partia odpowiedziała komplikacją sytuacji i groźbami opuszczenia koalicji rządzącej, jednakże jak w mediach polskich, tak i litewskich to posunięcie uznano za nieuzasadnione i szybko się z niego wycofano.

Mimo, iż inicjatywa dotycząca ocieplenia relacji jest mile widziana, pojawiają się uzasadnione wątpliwości co do sposobu jej realizacji. Kluczem do rozwiązania problemu nadal jest partia AWPL, zaś wpływowy minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski nawet w świetle perspektywy „zresetowania” wzajemnych stosunków nadal uważa ją „za najlepiej na świecie zorganizowaną mniejszość polską”, „przykład do naśladowania dla Polaków w Niemczech, Wielkiej Brytanii, USA i itd.”, ponadto przyznaje, iż oczekuje aż partia „w ramach systemu politycznego Litwy osiągnie to, co osiągnąć chce”. Tego samego zdania jest prezydent RP Bronisław Komorowski, który sukces AWPL w wyborach odbiera jak sukces całej Polski.

Takie stanowisko nie pozostawia nadziei na to, że przywódcom Litwy uda się konsekwentnie obronić obraną strategię, która na dłuższą metę umożliwiłaby przejęcie inicjatywy z rąk AWPL. Jest na to kilka powodów: po pierwsze, Wileńszczyzna po odzyskaniu niepodległości znalazła się na szarym końcu listy priorytetów, a to wpłynęło na gospodarcze oraz socjalne zacofanie terytorium, które decyduje o tym, że mieszkańcy do dziś nie mają alternatywy politycznej; po drugie, jakakolwiek próba zmiany status quo wymaga szeroko rozumianego porozumienia polityków (przeniesienia kwestii na płaszczyznę ponadpartyjną i ponad osobową). Innymi słowy, stanowisko przywódców Litwy pozostaje fragmentaryczne, brak w nim konsekwencji, stąd brak jakiejkolwiek alternatywy do zaproponowania dla AWPL.

Nie posiadając konkretnej strategii i nie odrabiając pracy domowej, jednostronna próba ocieplenia stosunków nie gwarantuje jednoznacznych wyników i grozi Wilnu politycznym zapędzeniem się w ślepy zaułek. Dowodem na to jest reakcja Polski na retorykę ocieplenia, która podkreśla, że jakiekolwiek postępy w tym temacie uzależnione są od realizacji wcześniej określonych postulatów. Może to oznaczać, że nadal nie ruszono z miejsca, gdyż stanowisko Warszawy pozostaje niezmienne, a AWPL nawet się nie zachwiała.

Co nam pokazuje przykład węgierskiej mniejszości narodowej w Rumunii?

Obrany przez Polskę model „Wielkiej Polski na koncercie wielkich państw Europy” pozwala kwestie mniejszości narodowych podejmować na szczeblu polityki zagranicznej, a nawet uzależniać od nich relacje międzypaństwowe. Z drugiej strony, takie stanowisko bynajmniej nie jest odosobnione: sytuacja węgierskiej mniejszości narodowej i jej rozwój po rewolucji 1989 r. w Rumunii obrazuje możliwości współpracy z diasporą, a niektóre elementy polityki Węgier Polska później przejmie i dostosuje do siebie.

Po rewolucji w 1989 r., gdy Rumunia zaczęła kroczyć drogą demokracji, kwestia mniejszości węgierskiej stała się częścią jak polityki wewnętrznej, tak też polityki zagranicznej. Zajmujący wysokie stanowisko przedstawiciel ministerstwa spraw zagranicznego Węgier Zsoltas Nemethas komentując w ubiegłym roku żądania mniejszości węgierskiej, ową kwestię nazwał „zasadniczym elementem w stosunkach dwustronnych z Rumunią”.

Jak wynika z danych z 2011 roku, Rumunię zamieszkuje 1,2 mln obywateli narodowości Węgierskiej, którzy stanowią 6,5 proc. populacji w kraju. Ponad 90 proc. z nich mieszka na historycznych ziemiach Transylwanii, w niektórych okręgach stanowią nawet 75 – 85 proc. mieszkańców.

Za pomocą nacisku ze strony władz Węgier oraz węgierskiej mniejszości narodowej w Rumunii powoli rozszerza się ich prawa: w roku 1990 został wprowadzony system oświaty w języku mniejszości (proces wdrażania trwa do dziś, przykładowo, język węgierski coraz częściej znajduje się w programach uniwersyteckich, a w 2001 roku został założony Uniwersytet Węgierski Transylwanii utrzymywany na koszt rządu Węgier), w 2003 roku w sądach oraz instytucjach administracji w miejscowościach zwarcie zamieszkałych przez mniejszości wprowadzono język mniejszości.

Na mocy decyzji rządu węgierskiego w 2001 r., z myślą o Węgrach mieszkających w sąsiednich państwach, utworzono „Kartę Węgra”, która miałaby służyć zachowaniu języka i kultury. Już w ciągu pierwszego roku nabyło ją aż 35 proc. mieszkających w Rumunii Węgrów (analogiczna „Karta Polaka” pojawiła się kilka lat później). Osiągnięto jeszcze większe ustępstwa, tak na przykład, na terytorium zwarcie zamieszkałym przez mniejszości zezwolono na podwójne nazewnictwo ulic. Ostatni cel wyartykułowany przez mniejszość węgierską – w ciągu 20 lat język węgierski ma otrzymać status oficjalnego języka regionalnego w miejscowościach zwarcie zamieszkałych przez Węgrów.

Demokratyczny Związek Węgrów w Rumunii (vengr. Uniunea Democrată Maghiară din România – UDMR) od 1996 roku regularnie posiada swoich przedstawicieli w strukturach władzy, można przypuszczać, że dzięki temu udało się zalegalizować omówione wyżej żądania.

Biorąc pod uwagę fakt, że Polska ma skłonności do dublowania politycznych rozwiązań Węgier w odniesieniu do węgierskiej mniejszości narodowej, stosunki węgiersko-rumuńskie oraz „ustępstwa” wywalczone przez węgierską mniejszość narodową pozwalają przewidzieć dalszy scenariusz wydarzeń.

Na Litwie żywotne jest myślenie, że po spełnieniu żądań AWPL uda się rozwiązać i kwestie wewnątrzpaństwowe , i uporządkować dwustronne relacje z Polską. Utrzymuje się, że jeśli się pozwoli na oryginalną pisownię nazwisk w dokumentach tożsamości i / lub na dwujęzyczne tablice z nazwami ulic w miejscowościach zwarcie zamieszkałych przez mniejszości, żądania AWPL zostaną spełnione zaś problem „rozbrojony”.

Tymczasem przykład rumuńskich Węgrów pokazuje, że zaraz po tym, gdy zostaną spełnione jedne żądania, pojawiają się następne. Coraz większa autonomia kulturalna sprawia wrażenie odizolowanego terytorium. Badania pokazują, że 28 proc. Węgrów mieszkających w Rumunii nie mówi po rumuńsku, zaś 37 proc. zna język na poziomie podstawowym. Oczywistym zdaje się być fakt, że coraz większe „ustępstwa” nie sprzyjają integracji Węgrów ze społeczeństwem, a przeciwnie – tworzą „wyspę autonomiczną”. Dlatego też warto postawić sobie pytanie czy tego typu logiczne myślenie rzeczywiście pomoże w rozwiązywaniu problemów mniejszości polskiej na Litwie?

W każdym bądź razie potrzebna jest konsekwentna, obejmująca szerokie spektrum zagadnień oraz stabilna strategia Litwy w stosunku do Polski, w której znalazłoby się miejsce również na kwestie mniejszości narodowych. Po odzyskaniu niepodległości, Litwa nie tylko pozostawiła Wileńszczyznę na szarym końcu swojej listy priorytetów, lecz również niezależnie od zmieniających się władz, nie potrafiła zbudować długotrwałych relacji z Polską. A wszak wartość strategiczna Polski dla Litwy wymaga ponadpartyjnego oraz ponad osobowego nastawienia oraz ciągłości w realizacji celów.