Jeden z organizatorów koncertu Vilius Alesius porównał taki czyn do terroryzmu. „Tak, to jest prowokacja. Nigdy czegoś takiego nie widziałem i nie wiem, jak mam to oceniać, ale w tym kontekście przyrównałbym to do aktu terrorystycznego. Ludziom groziło niebezpieczeństwo, świeca dymna została rzucona w zamkniętym pomieszczeniu. Świeca mogła spowodować duże niebezpieczeństwo” — oświadczył Alesius.
Sprawca nie został złapany, policji również nie wezwano. „Nie widzieliśmy sensu. Wszyscy rozbiegli się, sprawcy ochrona nie złapała” — tłumaczył się Alesius ze swojej decyzji odnośnie powiadomienia policji.
Mimo nieprzyjemnego incydentu organizatorzy zapowiedzieli, że akcję będą kontynować. „Jasne, że będziemy kontynowali. Nie wiem, czy jeszcze w tym roku, ale w następnym z całą pewnością. Być może w innym miejscu, ale jest pretekst, aby zorganizować to raz jeszcze” — powiedział Vilius Alesius. Akcję w tym roku wsparła Fundacja Gintarasa Steponavičiusa i ambasada Norwegii.