Do delty Niemna można się dostać na dwa sposoby. Albo autostradą Wilno-Kowno-Kłajpeda do Rosejń i następnie prze Šilutė do Rusnė, albo autostradą do Kowna, zaś następnie brzegiem Niemna prze Jurbarkas do tejże Rusnė. Podobno pierwsza droga jest szybsza, druga – krótsza. Wybraliśmy tę szybszą, krótszą pozostawiając na powrót. Chyba słusznie, chociaż czasowo i tam, i z powrotem jechaliśmy mniej więcej te same 3,5 godziny. Jednak droga brzegiem Niemna jest bardziej malownicza, sporo tu zabytkowych dworków, zamków, pogańskich ołtarzy, więc byłaby duża pokusa zatrzymać się przy każdym, nas natomiast tym razem ciekawiła wyłącznie delta.

Żuławy niemeńskie – najmniej znany zakątek Litwy

Delta Niemna czyli żuławy niemeńskie stanowi jeden z najciekawszych, choć najmniej znanych zakątków Litwy. Zachowaniu dziewiczego charakteru sprzyja jej względna niedostępność: jeśli nie ma się samochodu, do delty dosyć trudno trafić. Połączenia autobusowe z deltą są nieliczne i nieskorelowane z połączeniami z Kłajpedą (np. jedyny autobus do Rusnė podobno wyrusza w trzy godziny po przyjeździe porannego pociągu z Kłajpedy). A i samochodem również. Dosyć długo jeździliśmy w okolicach czy to Šilutė, czy Šilalė podziwiając schludność miasteczek i wiosek, idealną asfaltową nawierzchnię dróg, neogotyckie i neoklasycystyczne kościołki oraz domki kryte, bądź co bądź nie typową dla Litwy, czerwoną dachówką. Krajobraz przypominał ten widziany na Warmii i Mazurach, Śląsku, w Niemczech i Austrii.

Mniej więcej 7 km przed ujściem do Zalewu Kurońskiego Niemen rozlewa się w wieloramienną deltę o szerokości 15 kilometrów. Jej skrajne ramiona tworzą Atmata i Skirvytė (Skirwita), a propos wzdłuż Skirwity biegnie granica z obwodem kaliningradzkim Rosyjskiej Federacji, a przez środek delty płyną m.in. Pakalnė, Skatulė i Vytinė. Delta jest wspaniałą ostoją dzikiej przyrody. Gniazduje tu i żeruje wiele gatunków ptaków odbywających sezonowe wędrówki z Arktyki na południe. W polderach i starych korytach rzecznych żyją sumy, łososie i pstrągi morskie. Od 1992 r. obszar delty objęty jest ochroną jako Park Regionalny Delty Niemna.

Wąskim mostem wybudowanym nad... podmokłym polem (w czasie wiosennych powodzi pole przekształca się w płytkie jezioro) zbliżamy się do Atmaty. Znak przy drodze wskazuje w prawo i zachęca zboczyć z trasy by przyjrzeć się ruinom starego mostu i luterańskiej świątyni. Jedziemy? Jedziemy! Zjeżdżamy z trasy Šilutė-Rusnė i śmiało zagłębiamy się w interior. Jedziemy brzegiem Niemna, pełno tu miejscowych z namiotami, szaszłykami, wędkami i piwem. Po kilometrze stajemy na brzegu w miejscu, w którym według naszych obliczeń powinien być stary most. Mostu oczywiście... nie ma. Wysiadamy wdychając świeże powietrze i mocząc nogi w niemeńskich wodach. Próbujemy zasięgnąć języka u bywalców. Wszyscy pociskają ramionami: „Ruiny starego mostu?”... Wracamy na trasę i wjeżdżamy do Rusnė, nieoficjalnej stolicy delty.

(Po)niemiecka Rusnė

Rusnė jest położona mniej więcej w 8 kilometrach od Šilutė i liczy dziś około 3 tysięcy mieszkańców. Niegdyś port rybacki, sięgający korzeniami roku 1419 (wówczas krzyżacy wybudowali tu pierwszy kościół, Rusnė była jednym z ważniejszych ośrodków ekspansji Zakonu na Żmudź), dziś dosyć zaniedbany. Architektura Rusnė jest typowa dla niemieckiego kręgu kulturowego: duże połacie czerwonej dachówki, kolorowe, chociaż nieco zaniedbane budynki, w niedzielę oczywiście nie działa nic poza sklepem z sieci Šilutės prekyba (jakaś lokalna odmiana Maximy?), dużo zieleni, z parku w centrum miasteczka wystaje wieża kościoła ewangelickiego z 1809 r.

Najlepiej zachowana stara zabudowa znajduje się w leżących na południe od centrum miasteczka Skirwitach, gdzie można zobaczyć zespół kilkunastu domów rybackich z XIX i XX w. Imponujące zdobnictwo chat, krużganków i spichrzy – deseczki wiatrowe z wyciętymi ornamentami, zakończone konikami lub innymi elementami, które chronią zagrodę przez złem. Odnajdujemy też tajemnicze ruiny mostu. Oczywiście znajdowały się na lewo, a nie na prawo jak błędnie uznaliśmy przed wjazdem do Rusnė. Z zabytkowego i podobno niegdyś jednego z najpiękniejszych na Litwie mostów zostało niewiele: latarnia i kilka brył kamiennych.

Dziś w miejscu dawnego mostu znajduje się port z którego odbywają się turystyczne rejsy do Nidy albo po delcie Niemna. Podobno bardzo interesujące. „Oficjalne” ceny się kąsają – po kilkaset litów z głowy, około 3 tysięcy za wynajem całego statku. Jednak para turystów z Szawel nas uspokaja: „Nie jest tak źle. Z miejscowymi można się zawsze dogadać i wynająć kuter lub jacht nawet za 500 litów. Nasi znajomi właśnie tak zrobili i teraz na dwa dni wypłynęli w rejs”. No tak tylko trzeba jeszcze tych miejscowych znaleźć. W niedzielę miasteczko wygląda jak wymarłe. Jedynie dziewczyna sprzedaje wędzone ryby. „Świeże?” „Oczywiście!”. Kupujemy dwa łososiowe pstrągi po 10 litów (sic!) sztuka, skrzynkę piwa i ruszamy w dalszą trasę.

Kraj polderów, mokradeł i ciszy

Delta Niemna – to kraj polderów, więc zwiedzając deltę napotykaliśmy co i rusz budynki stacji pomp. Poldery - to płaskie, położone poniżej poziomu morza obszary, zabezpieczane przed zalaniem przez system tam i grobli i stale osuszane. Polder przecinają liczne kanały odprowadzające nadmiar wody. Woda jest wypompowywana z kanałów do morza (służą temu elektryczne i spalinowe, a niegdyś parowe, pompy). W Europie poldery są położone m.in. w Holandii, Niemczech, Polsce na Żuławach Wiślanych no i w kraju kłajpedzkim (pierwsze poldery w delcie Niemna powstały w roku 1840, dziś jest ich 21).

Na zachód od Rusnė znajduje się wieś Pakalnė z zabytkowymi domostwami, zagrodami agroturystycznymi i siedzibą dyrekcji Parku Regionalnego Delty Niemna, zaś na północny zachód - muzeum starej stacji pomp w Uostadvarisie i latarnia morska. Ruszamy do Uostodvarisu zamierzając następnie przebić się w stronę Zatoki Kurońskiej i wrócić przez Pakalnė. Do Uostadvarisu wiedzie doskonała asfaltowana droga. Mijamy to nieduże miasteczko, właściwie wieś i podjeżdżamy do latarni morskiej widocznej z daleka. Dookoła pełno wczasowiczów. Wchodzimy na teren latarni i przystani, przed chwilą przycumował statek wycieczkowy z Niemcami.

Niemieccy staruszkowie rzeźwo biegają dookoła fotografując ruiny „vaterlandu” vel „heimatu”. Dołączamy do nich i wchodzimy do tzw. Muzeum Polderów. No muzeum – to chyba jednak nie jest. Dwie salki (na dole i górze) w XIX wiecznym budynku dawnej stacji pomp. W jednej znajduje się zabytkowa maszyna parowa (według napisu na samej maszynie - w Elblągu), w drugim – mapki i wykresy (po niemiecku) oraz kilka zardzewiałych przedmiotów świadczących o nędznym bycie lokalnych mieszkańców w dawnych czasach. Tak więc w „muzeum” niewiele się nam udało o polderach dowiedzieć.

Z Uostadvarisu ruszamy w teren, polnymi żwirówkami dojeżdżamy do zagubionej w trzcinie wieży obserwacyjnej. Warto było. Widok zapiera dech w piersi. Kilometr na zachód rozciąga się majestatyczny Zalew Kuroński, a w dymce mgły widnieją złote wydmy Nidy. Dookoła olbrzymie połacie trzciny, gdzieś w oddali zabudowania Uostadvarisu i Pakalnė. W uszach szumi wiatr, a poza tym spokój i całkowita cisza...

Dalej na zachód tylko trzciny i mokradła. Jedziemy do Pakalnė. Sympatyczna wioseczka pełna turystów (w delcie „pełna” oznacza, że turystów jest więcej niż czterech). Podjeżdżamy pod okazały budynek dyrekcji Parku Regionalnego. Ani jednej żywej duszy. Smutnie powiewa na sznurku susząca się bielizna. Lokalna legenda głosi, że podobno w latach 60. XX w. przyjechał na polowanie do delty ówczesny włodarz Litewskiej SSR Antanas Snečkus i akurat w tym miejscu ustrzelił sarenkę. Z tej radości postanowił, iż na pamiątkę tego wyczynu myśliwskiego powinien w tym miejscu stanąć jakiś okazały budynek. No i stanął.

Polna dróżka prowadzi w kierunku zachodnim przez las. Decydujemy nią spróbować przebić się ku Zatoce. Po kilometrze dajemy sobie spokój. I tak słabo przejezdna polna droga zamienia się w łąkę. Być może na rowerze górskim dałoby się tu przejechać. Albo samochodem terenowym. Wracamy do Rusnė. Po drodze zatrzymujemy się przy jednej z wież obserwacyjnych w okolicach Vorusnė by napić się – ciepłego – piwa i przekąsić wędzoną rybą. Z wieży Zatoka leży jak na dłoni, ale wciąż dostępu do niej bronią mokradła. Gdyby tak łódką... Podobno jest możliwość w dyrekcji Parku wynajęcia łódki z przewodnikiem, rowerów. Dookoła rozciąga się labirynt kanałów – dawnych i współczesnych systemów melioracyjnych, rzeczek i starorzeczy, chronionej roślinności wodnej i bagiennej oraz unikatowej flory torfowisk stanowiącej lebensraum dla kilkudziesięciu rzadkich gatunków motyli. Jednak delta Niemna - to przede wszystkim królestwo ptaków. Lęgnie się ich tutaj ponad 170 gatunków, a w okresie przelotów nawet dwa razy tyle!

Litewska Wenecja i najstarsza stacja ornitologiczna w Europie

Wracamy przez Rusnė na trasę do Šilutė. Decydujemy jeszcze na wypad samochodem do „litewskiej Wenecji” – miasteczka Minija (starodawna nazwa – Mingė). Od Šilutė na zachód przez kilka kilometrów idealną asfaltówką, a następnie przez dziesięć kilometrów paskudną żwirówką i jesteśmy na miejscu. Zabudowania tej wioseczki położone są na obu brzegach rzeki Miniji, a ponieważ nie ma tu mostu, sąsiedzi pływają do siebie łódkami. Albo kutrami czy jachtami, których jest tu od gromu. Mingė niegdyś typowa rybacka osada, dziś żyje przede wszystkim z turystów, czego dowodem jedyna knajpa – duża, bez smaku i droga oraz liczne agroturystyczne zagrody... Nieco dalej na wschód w stronę Niemna znajduje się największe jezioro lagunowego typu na Litwie – Krokų Lanka – o średnicy ponad 4 kilometrów. Po lewym brzegu Miniji - zarzucony cmentarzyk. Chylące się ku wysokiej trawie nagrobki przypominają o niemieckich mieszkańcach tych ziem. Miejsca spoczynku dawnych Pomorzan chronią zmurszałe płaskie deski nagrobne - krikštasy.

Ruszamy dalej. Czeka na nas cypel Wenty. Mijamy wieś Ventė i zbliżamy się do położonej na cyplu stacji ornitologicznej. A propos powstała w 1929 r. stacja ornitologiczna jest najstarszą tego typu placówką w Europie. W okresie jesiennych wędrówek chwytane są tu w celu zaobrączkowania tysiące ptaków. Wpadają one w rozwijane na stalowych i drewnianych rusztowaniach specjalne sieci zwane „helgolandami”. Obok zabytkowa latarnia z połowy XIX w. W drapujemy się na nią. Blaszana podłoga chwieje się i wygina niebezpiecznie. Słońce już się chyli ku horyzontowi, wiatr szumi w uszach. Rzucamy ostatnie spojrzenie na deltę Niemna. Na kraj, gdzie woda stwarza życie – jak głosi hasło reklamowe kraju szyłuckiego...

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (1)