- Jak dokładnie można by było określić Pana zawód? Jest Pan psychologiem, ekstrasensem, jasnowidzem czy być może po prostu trenerem sukcesu?
 
Na rynku europejskim jest używane takie określenie jak „doradca życiowy”, natomiast w Rosji pozycjonuję siebie jako ekspert do spraw bezpieczeństwa czyli po rosyjsku to brzmi jako „Экспертпо энергоинформационной безопастности и совместимости развития человека и окружающейсреды”.
 
- Niezwykle długa definicja. Jeżeli bym poprosił to określić bardziej zwięźle, jak by to brzmiało wtedy?
 
Mówiąc krótko, to właśnie i będzie doradca życiowy oraz trener sukcesu.
 
- Co dokładnie wchodzi w skład tego na pierwszy rzut oka bardzo abstrakcyjnego pojęcia?
 
W Europie to się uważa za sprawę bardzo pozytywną, aczkolwiek trzeba przyznać, że nie ma takiego zawodu, który by odzwierciadlał tą działalność. Zasięg moich działań jest bardzo szeroki, natomiast podstawową pracą jest tworzenie pewnych treningów albo kursów, dzięki którym ludzie mogą pomyślnie rozwiązywać różnorodne sytuacje życiowe, rozwijać poszczególne cechy charakteru, zmieniać swe poglądy na życie oraz osiągać zmian swojej świadomości.
 
- Od kiedy Pan się zajmuje tym czym się zajmuje teraz?
 
Od 1991 roku. Właśnie w tym roku przeprowadziłem pierwsze szkolenia. Mieszkając wówczas w Łodzi, uczęszczałem do prywatnej uczelni psychotroniki, w której wykładał mieszkający obecnie w Australii Alan Paluch. Wówczas on prowadził szkolenia z rozwoju osobistego i pewnego dnia zaproponował mnie poprowadzić wykład w ciągu jakichś 15-tu minut, więc ja się zgodziłem i mi to się bardzo spodobało. Po jakimś czasie zacząłem temu poświęcać więcej uwagi i rozpocząłem prowadzić już swoje własne wykłady, aż w 1993 roku stworzyłem cały program pod nazwą „Kurs rozwoju bioenergetycznych i ekstrasensorycznych możliwości człowieka”.
 
- Jakie studia Pan ukończył?
 
Prywatne Studium Psychotroniki oraz zaoczne studia teologiczne. Był pewien kontrast: z jednej strony instytut teologiczny, z innej – psychotronika, która pewne postulaty dotyczące Boga wyklucza zupełnie. Muszę powiedzieć, że taka nietradycyjna opcja mi się podobała i w zasadzie bardzo często jestem takim człowiekiem, który działa na pograniczu dwóch przeciwieństw.
 
- W takim razie czy jest Pan osobą wierzącą?
 
Wierzę, że podstawową siłą jest siła ewolucji, która kieruje całym światem.
 
- Czyli Pan jest sympatykiem Karola Darwina?
 
Darwin zwyczajnie miał swoją szczególną teorię, ale odnośnie teorii człowieka, to ja akurat nie jestem pewny czy miał rację.
 
- Ale jak wiemy, darwinizm w praktyce odrzuca ideę Boga, nieprawdaż?
 
Oczywiście, że nie jestem ateistą, ale ewolucja mówi nam wyraźnie o tym, że wszystko na świecie się rozwija. W pojęcie Boga ludzie najczęściej wkładają to czego nie rozumieją. Według mnie każdy z nas jest bogiem w stosunku do czegoś, np. nad czym ma władzę i jednocześnie nie jest im w stosunku do czego tej władzy nie posiada. Nie zgadzam się po prostu z taką filozofią chrześcijańską, głoszącą, że Bóg decyduje wszystko za nas, gdyż uważam, że takie podejście, to zwykłe zwalanie odpowiedzialności za swoje uczynki na kogoś innego.
 
- Czy Pański występ w TV show „Bitwa ekstrasensów” („Ekstrasensų mūšiai“) na kanale TV3 był szczytem dotychczasowego sukcesu Pańskiej działalności na Litwie i co Panu dał udział w projekcie?
 
Tak naprawdę to szczytem mego dotychczasowego sukcesu były lata 1994–1995 kiedy szkolenia z zakresu bioenergetyki i ekstrasensoryki przeszło ponad 2000 osób. W tym roku po siedemnastoletniej przerwie mam zamiar je wznowić. Szkolenia odbywały się we wszystkich większych miastach zaczynając od Wilna, a kończąc Kłajpedą i ludzie, którzy wzięli w nich udział, są mi wdzięczni do dnia dzisiejszego, ponieważ wiele w ich życiu się zmieniło w lepszym kierunku i w lepszą stronę. Osoby zaczęły lepiej rozumieć samych siebie, swoje zapotrzebowania, przeznaczenie, nauczyli się bardziej świadomie kontrolować ich otaczającą energię oraz przy pomocy bioenergetyki pomagać innym rozwiązywać problemy zdrowotne i społeczne.
Co się tyczy mego występu w projekcie na kanale TV3 i zdobycia trzeciego miejsca, to osobiście uważam to za produkt poboczny mojej działalności, gdyż ekstrasensoryka to tylko jeden z wielu kierunków, w których pracuję. Nie skrywam jednak, że projekt pozwolił mi wypróbować swe siły w nieco innych okolicznościach, które potrzebowały wielkiej motywacji, wskutek czego odkryłem i rozwinąłem w sobie pewne nowe umiejętności.
 
- Jedno z zadań, z którym Pan poradził sobie świetnie, było związane ze zdjęciami rodziny Paulauskasów. Czy zadania takiego typu są najsilniejszą stroną Pana?
 
Były różne momenty. Jedne powiodły się bardziej, drugie gorzej, trzecie zupełnie się nie udały. Ekstrasensoryka jak już mówiłem jest tylko jedną z wielu dziedzin mojej działalności. Akurat z zadaniami mającymi na celu rozpoznanie cech osobistych poszczególnych ludzi z fotografii radzę sobie dobrze. Myślę, że to jest doświadczenie, bo w przeszłości miałem z tym styczność.
 
Następny ciekawy moment dotyczył szukania narkotyków w sytuacji kiedy musiałem znaleźć wewnętrzne porozumienie z psem. Polega to na porozumieniu się pomiędzy dwoma ssakami, ponieważ człowiek też nim jest. Ważną rzeczą jest uruchomienie mechanizmów, które są poza zasięgiem naszej codziennej świadomości, i które pomagają znaleźć wspólny język ze zwierzęciem na jego własnym poziomie. Wypróbowałem to również i z innymi zwierzętami i to jest jedna z takich umiejętności, którą można dalej ćwiczyć.
 
- Czy słusznie wedle Pana w projekcie zwyciężyła pani Wanda Darjina?
 
Nigdy nie oceniam tych kto zwyciężył. Jeżeli człowiek zwyciężył to na dany moment po prostu tak się wszystko złożyło.
 
- Czyli sprawdza się powiedzenie, że wygrywa ten, kto jest silniejszy?
 
W tym wypadku raczej bym zastosował słowa przytoczonego wcześniej Darwina, że przetrwa ten, kto się lepiej dostosuje do otaczających go okoliczności, a nie ten kto jest najmądrzejszy i najsilniejszy.
 
- W roku 2007 Pan również wziął udział w popularnej rosyjskiej audycji telewizyjnej „Malachov Plus” („Малахов плюс”). Czy w Rosji Pan jest bardziej znany niż na Litwie?
 
90 procent ludzi, z którymi pracuję pochodzi ze środowiska rosyjskojęzycznego. Owszem, pracowałem w swoim czasie w Polsce, gdzie miałem nawet propozycję wykładać na uczelni, którą kiedyś ukończyłem, więc nie wykluczam możliwości, że jeszcze powrócę na rynek polski. A propos Rosji to mogę powiedzieć, że tam niewątpliwie są większe możliwości i jest więcej zaciekawionych moimi szkoleniami ludzi. Na moje treningi zazwyczaj przychodzą dobrze politycznie usytuowani ludzie, ubiegający się o wiedzę, którą później mogliby zastosować w swoim gronie. Ludzie tam mają inny charakter i usposobienie, są bardziej aktywni w sensie zastosowania nowej wiedzy w porównaniu do społeczeństwa litewskiego, które z natury jest bardzo ostrożne, i którego wewnętrzny strach ogranicza bądź jakie działania typu innowacyjnego.
 
- Czy Pan również wykłada w języku litewskim?
 
Tak, aktualnie prowadzę 3 wykłady w jęz. litewskim w instytucie ezoteryki.
 
- W paszporcie jest Pan zapisany jako Andrzej Kuczyński. Czy nie zastanawiał się Pan nad tym, że gdyby Pan prezentował siebie na rynku rosyjskim jako Andriej Kuczinskij, to miałby większy sukces?
 
Uważam, że jestem Polakiem i jestem Andrzejem, a nie Andriejem. Od zawsze tak, a nie inaczej siebie reprezentowałem i w tej kwestii nie było żadnych problemów. Podoba mi się polskie brzmienie, a Rosjanie według swoich uzdolnień lingwistycznych starają się wymawiać moje imię poprawnie.
 
- Poruszając temat polski, co Pan sądzi o konflikcie polsko-litewskim związanym z pisownią nazwisk, nieprzychylną dla Polaków ustawą o oświacie itd. Istnieje ten konflikt tak naprawdę czy jest stwarzany sztucznie przez polityków z obu stron?
 
Uważam, że na pewno jakiś konflikt istnieje i jeszcze raz powtórzę, że społeczeństwo litewskie ma ten wewnętrzny strach, który być może i powoduje obawy, że Polska czy ktoś jeszcze chcą okupować nasz kraj. W takim razie jakich reakcji można oczekiwać kiedy będzie się nasilać napływ Chińczyków i innych Azjatów czy Arabów na tereny Europy Wschodniej, w tym i na Litwę, powiedzmy za lat dwadzieścia? Nie uniknęła tego Europa Zachodnia, więc nie unikniemy i my, gdyż kontrola tego procesu jest w większej mierze poza zasięgiem naszych możliwości. W tej chwili zarobki na Litwie są bardzo znikome w porównaniu do państw zachodnich, więc emigrujący Chińczyk powinien się mocno zastanowić czy warto jest mu tutaj przyjechać. Problem więc tkwi w teraźniejszej sytuacji ekonomicznej. Co dotyczy stosunków polsko-litewskich, to one są napięte, ale tak się zdarza zawsze w warunkach recesji gospodarczej. Kiedy sytuacja ekonomiczna się normalizuje, problemy charakteru narodowościowego odchodzą na drugi albo trzeci plan. Więcej naprawdę nie jestem w stanie powiedzieć, gdyż nie jestem w temacie aż tak dobrze zapoznany.
 
- Co jest Pana subiektywnym zdaniem największym problemem społeczności polskiej na Litwie?
 
Język ojczysty. Nasz język potoczny ma dużo naleciałości i jeżeli chcemy wzmocnić swe pozycje w oczach innych, musimy przede wszystkim dbać o poprawny język. Kiedy czyści się język, czyści się świadomość. Jeżeli ktoś rozmawia po litewsku, to niech rozmawia po litewsku, jeżeli po polsku czy rosyjsku, to po polsku czy rosyjsku, aczkolwiek nie trzeba mieszać wszystkiego naraz, ponieważ wtedy się traci osobowość.
 
- Co dla Pana jest absolutnym szczęściem?
 
Absolutne szczęście, to kiedy człowiek żyje według swego przeznaczenia i według swego wewnętrznego sumienia. To jest taki stan, który składa się z wielu składników, podstawowym, z których jest uczucie, że wszystko co robisz zgadza się z twoim wewnętrznym głosem. Naturalnie, że idąc ku naszemu celowi, napotykamy trudności. Szczęśliwi ludzie, to ci ludzie, którzy nie boją się tych trudności i nie uciekają od nich, lecz dzielnie je przezwyciężają. Pierwszy krok ku szczęściu to bycie w zgodzie z samym sobą. Drugą, nie mniej ważną rzeczą jest promieniowanie swego szczęścia i obdarzanie im nas otaczających ludzi.
 
- Czy mógłby Pan będąc trenerem sukcesu dać jakiś przepis na szczęście naszym czytelnikom?
 
Trzeba mieć jasno postawione cele i dążyć do ich realizacji. Mając marzenia powinniśmy w je wierzyć i przykładać maksimum wysiłku aby one się spełniły. Warto wiedzieć kim jesteśmy, jakie mamy zalety i wady, ponieważ w jednym kierunku być może uda się szczególnie dobrze wykazać się swoim talentem, natomiast w innym one mogą nie zadziałać. Problem większości ludzi jest w tym, że oni tak naprawdę dokładnie nie wiedzą czego chcą od życia.
 
- Czy miał Pan okazję zapoznać się z polskojęzyczną wersją strony internetowej DELFI i co Pan o tym sądzi?
 
Powiem otwarcie, że nie oglądam telewizji, a co się dotyczy Internetu, to szukam wyłącznie informacji, która mi jest w konkretnym momencie potrzebna, dlatego co się tyczy portalu DELFI, to nie czytam nawet wersji litewskiej. Zwyczajnie nie mam na to czasu. Każdy kierownik ma osobę, która go informuje o tych najważniejszych wydarzeniach ze światu polityki, kultury itp. Alberta Einsteina kiedyś zapytano o tym czy on pamięta numer telefonu swego najlepszego przyjaciela, na co on odpowiedział, że nie musi to mieć w głowie, bo ma to zapisane. Osobiście uważam, że codzienne oglądanie telewizji chociażby przez pół godziny to nic więcej jak marnowanie czasu.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (2)