Dzieci dwu- lub wielojęzyczne najczęściej wzrastają w jednym z następujących środowisk domowych:

1. Oboje rodzice posługują się tym samym językiem mniejszościowym, którym posługują się w domu, a język większościowy dziecko przyswaja poza domem, np. w szkole, przedszkolu, u niani (ML@H).

2. Rodzice posługują się różnymi językami mniejszościowymi, w których mówią do dziecka, a język większościowy dziecko przyswaja poza domem, np. w szkole, przedszkolu, u niani (połączenie OPOL i ML@H).

3. Jeden z rodziców posługuje się językiem mniejszościowym, a drugi językiem większościowym, który obecny jest także poza domem (OPOL).

Rodzice znajdujący się we wszystkich powyższych sytuacjach mogą obserwować początkowo szybki rozwój języka domowego, czyli w przypadku polskich emigrantów, języka polskiego. W metodzie ML@H jest to spowodowane faktem, że początkowe miesiące i lata życia dziecko spędza głównie w domu. Zaś w metodzie OPOL, statystycznie, to matka częściej porozumiewa się językiem mniejszościowym, gdyż to kobiety na ogół są bardziej skłonne przeprowadzić się do kraju męża. W tej sytuacji również język matki naturalnie rozwija się szybciej, gdyż to z nią małe dziecko spędza najwięcej czasu.

Rodzice ci martwią się, że ich dziecko rozwija się jednojęzycznie i obawiają się tego, jak zintegruje się w momencie rozpoczęcia regularnej szkoły większościowej. Pisałam już o podobnej sytuacji w tym poście. Chciałabym ich tu uspokoić i zapewnić, że język otoczenia rozwinie się i przejmie dominację nad polskim i to szybciej niż im się wydaje. Absolutnie nie polecam polskim rodzicom przestawiania się na język większościowy, np. angielski, aby ułatwić dziecku start w szkole. Może to mieć skutki odwrotne od zamierzonych i dodatkowo spowodować u dziecka problemy tożsamościowe. Zalecam natomiast zapewnianie małemu dziecku jak najwięcej kontaktu z językiem większościowym poprzez:

systematyczne uczęszczanie na zajęcia dla dzieci w lokalnych bibliotekach, szkołach, czy kościołach

wysłanie dziecka do większościowego przedszkola (w UK każdemu dziecku przysługuje 2,5 h/dzień bezpłatnie)

promowanie w domu mediów w języku większościowym, jak telewizja, radio, gry komputerowe, ale tylko do momentu rozpoczęcia szkoły w pełnym wymiarze godzin (wtedy bombardujemy mediami w języku polskim)

nauczenie się wspólnie z dzieckiem rymowanek, zabaw słownych i piosenek, z którymi dziecko spotka się w przedszkolu i szkole (Polsatowski kanał dla dzieci Jim Jam zamieszcza nursery rhymes w wersji oryginalnej jako przerywniki pomiędzy bajkami)

Uczenie się angielskich nursery rhymes nie będzie tu przestawieniem się na angielski, tylko będzie odbywało się na zasadzie nauki języków obcych, gdy poza wspólnym czytaniem i śpiewaniem rymowanek, wciąż rozmawiamy po polsku. Wybór angielskich rymowanek jest przeogromny (np. http://www.nurseryrhymes.com/) i mówiąc szczerze większości z nich nie znają sami Anglicy. Piszecie, że łatwo jest się w nich zagubić, szczególnie, gdy samemu jeszcze dobrze nie zna się angielskiego. Ponadto niektóre z nich zawierają archaizmy i trudno zrozumieć ich znaczenie. Inne są tylko zabawą słowną i nie mają znaczenia, więc mogą się wydawać bezsensowne. Są to rymowanki faktycznie recytowane i śpiewane we współczesnej Wielkiej Brytanii, w brytyjskich wersjach. Najlepiej ćwiczyć je z tekstem i z pomocą nagrań video, które można wyszukać w YouTube, jak np. to: https://www.youtube.com/watch?v=A2rnx29VtYs&feature=player_embedded

Zauważcie, że nie jest to kreskówka, tylko nagranie nauczycielki i dzieci, które w sytuacji szkolnej śpiewają tradycyjne piosenki i rymowanki, wykonując jednocześnie odpowiednie ruchy, które są tu niesłychanie ważne. Pobawcie się tak z dzieckiem przed ekranem, a oswoicie je z językiem i zajęciami, z jakimi spotka się w przedszkolu i szkole. Ułatwicie mu w ten sposób znalezienie się w środowisku szkolnym i wywołacie u nich pozytywne nastawienie do nowej kultury i języka.