Panie Wojciechu, czy to prawda, że odwiedził Pan wszystkie kraje świata?

Tak twierdzą moi przyjaciele i sympatycy. Ale ponieważ definicja kraju nie jest jednoznaczna ja sam wolę mówić o tym, że odwiedziłem wszystkie uznane państwa świata. Muszę tu zaraz podkreślić, że nie podróżuję dla ustanowienia jakichkolwiek rekordów. Ale każdy nieznany wcześniej kraj był dla mnie fascynującą zagadką, którą chciałem rozwiązać. A to że odwiedziłem wszystkie państwa wcale nie znaczy, że nie mam już teraz nowych celów podróży. Wprost przeciwnie - są na naszym globie wielkie kraje, których atrakcje trudno poznać podczas jednej tylko podróży i do tych krajów wracam wielokrotnie, wciąż odnajdując coś nowego.

Jak się zaczęła Pańska przygoda z podróżowaniem? Co się stało tym katalizatorem, który rzucił Pana, inżyniera telekomunikacji z Gdańska, w świat?

Zacząłem podróżować jeszcze zanim uzyskałem dyplom inżyniera. A zaczęło się to wszystko w portowej dzielnicy Gdańska, gdzie się urodziłem i gdzie upłynęło moje dzieciństwo. Tam codziennie widziałem wielkie statki, spotykałem marynarzy o różnych kolorach skóry, mówiących dziwnymi językami. Oni byli z innego, nieznanego mi świata, który zaczął mnie fascynować. Potem w szkole czytałem wiele podróżniczych książek i zacząłem marzyć, aby kiedyś zobaczyć na własne oczy to wszystko, o czym tam napisano.

Odbył Pan dziesiątki fascynujących wypraw: do Arktyki i Antarktyki, przez całą Afrykę od Ceuty do Kapsztadu, trawers Ameryki Południowej, dziesięć razy samotnie okrążył Pan Ziemię. Które z tych wypraw najbardziej zapadły Panu w pamięci i dlaczego? Dokąd by Pan chętnie wrócił po raz drugi, które miejsca polecił?

Nie polecam tych krajów, w których trwają wewnętrzne konflikty. Podróżowanie w takich warunkach może zamienić się w koszmar, grozi utratą zdrowia i życia.

Z tras moich podróży najmilej wspominam małe, wyspiarskie państwa Pacyfiku, gdzie z dala od wielkiego świata żyją pogodni ludzie. Jeśli chodzi o podróżnicze fascynacje, to najbardziej zachwyciły mnie wysokie góry - takie jak Himalaje lub Andy oraz największe wodospady świata, które pokazuję w moim serwisie internetowym www.kontynenty.net

Czy są na świecie kraje, które Pana zdaniem nie są warte odwiedzenia albo których by Pan z jakichś względów nie polecał?

Chyba tylko te kraje, których przyroda została zniszczona przez rabunkową gospodarkę człowieka, jak Nauru na Pacyfiku.

Bardzo często, chyba najczęściej podróżuje Pan samotnie. Był Pan w miejscach, które są uważane za „gorące” nie tylko z uwagi na klimat, ale też na konflikty zbrojne (m.in. w Somali, Sudanie, Kongo). Jak ważne jest dla Pana bezpieczeństwo w podróży? Jak długo się Pan do swoich wypraw przygotowuje, na co zwraca uwagę?

Wieloletnie doświadczenie podróżnicze sprawia, że potrafię ocenić kiedy i gdzie można jechać i jak się zachowywać w trudnych sytuacjach. Nigdy nie przekraczam wyraźnie zakreślonych granic dopuszczalnego ryzyka, nie zamierzam być bohaterem, ani wojennym korespondentem. To właśnie rozsądek sprawił, że wyprawy do rejonów, w których trwały konflikty wielokrotnie odkładałem. Moje ekspedycje przygotowuję miesiącami a nawet latami, starannie analizując sytuację. I takie podejście sprawiło, że zawsze cały i zdrowy wracałem do domu.

Dlaczego nie jest Pan członkiem elitarnego Century Club, zrzeszającego podróżników, którzy byli w co najmniej 100 krajach? Pan odwiedził ich ponad 200, był na wszystkich siedmiu kontynentach.

Travellers Century Club zrzesza prawie wyłącznie zamożnych ludzi, których stać na płacenie dolarowych składek i którzy zazwyczaj „zaliczają" powierzchownie kolejne kraje świata, po to by zdobyć lepszą pozycję na klubowej liście. Takie podejście do podróżowania jest mi zupełnie obce. Dlatego nie przyjąłem zaproszenia do tego klubu. Natomiast na moich stronach internetowych sam prowadzę wirtualny Klub Siedmiu Kontynentów dla podróżników, którzy byli już na wszystkich kontynentach. Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się tam także wybitni podróżnicy z Litwy. Zapraszam!

Czy są jeszcze miejsca, w których Pan nie był? Co jest w Pańskich planach na przyszłość?

Jest na świecie wiele takich miejsc do odkrycia, które chciałbym zobaczyć. Ta długa lista również jest opublikowana w moim internetowym serwisie. Dobre przygotowanie podróży trwa nieraz całe lata i potem procentuje pozwalając obniżyć koszty wędrowania po świecie. Bo moje środki są ograniczone, nigdy nie proszę o pieniądze sponsorów, a podróżniczy apetyt – olbrzymi. Podróżuję z plecakiem – możliwie najtaniej. W praktyce równolegle przygotowuję nie jedną, ale kilka kolejnych podróży, zbierając potrzebne informacje. Najbliższa moja wyprawa to ekspedycja przez Northwest Passage w Kanadyjskiej Arktyce.

Był Pan również na Litwie. Jak Pan wspomina tę podróż, czy coś szczególnego utkwiło w Pańskiej pamięci? Podobno większość Polaków ma jakieś kresowe korzenie, czy ta „prawda” jest równie prawdziwa w Pańskim przypadku?

Nie, moja rodzina wywodzi się z Mazowsza. Ale na Litwie oczywiście byłem i najmilej wspominam malownicze Troki i oczywiście Wilno z całą jego bogatą kulturalną spuścizną. No i dania znakomitej litewskiej kuchni! Wierzę, że jeszcze wrócę do Pana kraju, aby zobaczyć inne miejsca – to przecież tak blisko!

Panie Wojciechu jest Pan autorem licznych artykułów o tematyce podróżniczej w prasie krajowej i zagranicznej oraz współautorem dwunastu poradników dla globtroterów, zaś w roku 2008 wydał Pan książkę „Na siedem kontynentów. Notatnik podróżnika”. O czym jest ta książka i jak można ją zdobyć? Czy możemy oczekiwać dalszych sygnowanych Pańskim nazwiskiem wydawnictw książkowych?

Od czterdziestu lat piszę artykuły do prasy. Przyjaciele od dawna namawiali mnie do napisania książki, ale ja zawsze wolałem podróżować po świecie niż siedzieć w kraju i pisać. Trudno też było znaleźć odpowiednią formę, bo jak tu w jednym tomie napisać o 40 latach podróżowania do ponad 230 krajów?
Urodził się w końcu bogato ilustrowany zbiór reportaży polskiego trampa z najbardziej fascynujących miejsc na świecie. Celowo wybrałem z podróżniczego ciasta same rodzynki: jest tam Antarktyda i Sahara, Kilimandżaro i Everest trek, najwyższy wodospad - Angel i Wielki Kanion Colorado. Dwadzieścia osiem rozdziałów, wstęp oraz zakończenie, w którym piszę coś niecoś o historii polskiego trampingu i warunkach, w których tacy pasjonaci jak ja, pokonując niezliczone trudności wyrywali się w szeroki świat…

Moja książka jest sprzedawana tylko w internecie na www.kontynenty.net i na spotkaniach autorskich. Nie rozpocząłem jeszcze pisania kolejnej książki, bo to wymaga zrezygnowania na jakiś czas z podróży. Ale wciąż publikuję artykuły.

Nazywa Pan siebie trampem. Być może mógłby Pan naszym czytelnikom w kilku słowach wytłumaczyć na czym tramping polega, czym się różni od innych form podróżowania i jakie są jego główne zalety?

Choć w encyklopediach nie ma jeszcze słowa tramping, to przyjęło się uważać, że tramping to niskobudżetowa forma podróżowania po świecie w pojedynkę lub w małych grupkach. Na Zachodzie odpowiednikiem tego słowa jest backpacking. Uczestnicy wypraw trampingowych nie korzystają z usług agencji i biur podróży pobierających dodatkowe opłaty i pracujących dla zysku i sami przygotowują sobie plan podróży, a następnie sami go realizują. Daje to wielką swobodę planowania, pozwalającą dotrzeć do rzadko odwiedzanych zakątków świata przy niskich kosztach. Ale wymaga wiele pracy, zbierania informacji, analizowania różnych wariantów podróży, konsultacji z innymi podróżnikami na internetowych forach.

Czy Pańska rodzina, żona, synowie Adam i Krzysztof, podzielają Pańską pasję podróżowania?

Żona lubi podróżować wygodnie, a nie dźwigać plecak w prymitywnych warunkach, znalazła więc sobie inną życiową pasję. Synów zabierałem w świat już wtedy, gdy byli nastolatkami i bardzo ich to fascynowało. Ale teraz sami założyli swoje rodziny, a z malutkimi dziećmi trudno jest podróżować. Na pewno ruszą z nimi w świat, gdy tylko podrosną.

Podobno podróże kształcą. A co Panu dały te wszystkie lata podróżowania, zwiedzenie siedmiu kontynentów? Czego się Pan w czasie swoich podróży nauczył? Jak one wpłynęły na Pana, zmieniły Pana?

Podróże w sposób niewyobrażalny poszerzyły mój horyzont myślenia. Nauczyły mnie także szanować ludzi bez względu na ich rasę, religię czy poglądy. Te poglądy zresztą bardzo często można zrozumieć do końca dopiero wtedy, gdy pozna się kulturę tych ludzi i warunki w jakich przyszło im żyć… Kiedyś znałem świat tylko z relacji innych ludzi. Teraz, gdy znam wszystkie kraje świata z autopsji, często uśmiecham się z pobłażaniem, gdy słyszę w mediach relacje różnych „wytrawnych korespondentów”, którzy często oglądali to odległe kraje tylko przez okna samochodów lub otoczeni przez ochroniarzy.

Organizuje Pan również spotkania autorskie i prelekcje. Czy istnieje możliwość zaproszenia Pana do Wilna z takim odczytem?

Naturalnie! Chętnie spotkam się z litewskimi miłośnikami podróży, jeśli tylko znajdzie się jakaś odpowiednia luka między moimi kolejnymi wyprawami.

Więcej na temat Wojciecha Dąbrowskiego i jego podróży na stronie www.kontynenty.net

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (1)