On ci to po powrocie z Brukseli zwiastował ludowi swojemu (czytaj dosłownie) dobrą nowinę. Otóż według wszelkich znaków na niebie i ziemi dostaniemy z Unii Europejskiej taki szmal, na jaki mniej więcej koalicja rządowa liczyła.

Z dopływu tej świeżej gotówki ucieszyły się przede wszystkim spółki skarbu państwa oraz rozbudowana do granic absurdu administracja. To ta armia prezesów, wojewodów, marszałków, starostów, prezydentów, burmistrzów i przynależnych im różnej maści urzędasów, ekspertów, doradców, asystentów i kogo sobie tam jeszcze zatrudnią będzie ssać unijną kasę! Nikt inny. Czyli będzie dokładnie tak, jak do tej pory.

Zrozumiała więc jest radość krewnych i znajomych królika. Dla nich żyć nie umierać! A dla odsuniętej od koryta, wyposzczonej na maksa, jedynej prawdziwej, przepojonej do szpiku kości patriotyzmem i wiarą chrześcijańską opozycji taki stan rzeczy jest nie do zniesienia. Widać, że kaczyści są upokorzeni i zdołowani. Dlatego zrozumiałe, a wręcz oczywiste jest, iż w ich szeregi wdarła się irytacja i złość. To paskudne, dalekie od dobrego samopoczucie wywołuje w nich coraz większą agresję. I tylko patrzeć, jak najbliżsi zausznicy, potakiwacze prezesa Kaczyńskiego, rozczarowani jego politycznymi porażkami, skoczą mu do gardła.

Nie zdziwimy się, gdy na ich czele zobaczymy Rycha Czarneckiego. W końcu zna się na tej robocie jak nikt inny. Chyba że Kaczyński wyprzedzi chorobę i odpowie na nękające pisowców proste, acz najistotniejsze pytanie: "KIEDY, K..., MY?!!!". No, kiedy, prezesie, bo czas nagli, a strumień unijnych pieniędzy coraz mniejszy?

Source
Tygodnik Angora
angora.lt
Comment Show discussion (32)