W ostatnim czasie podróże polityków z Łotwy i Estonii zwiększyły swą częstotliwość. Gospodarz pałacu Kadriorg ostatni raz gościł u nas w listopadzie ubiegłego roku oraz w kwietniu roku bieżącego (w związku z majowym szczytem NATO; pisała o tym „Polityka Wschodnia”). Priorytety rozmów polsko-estońskich dobrze wskazała jesienią 2011 r. Kancelaria Prezydenta. Spotkania na linii Komorowski-Ilves dotyczą „spraw dwustronnych, regionalnych i europejskich, ze szczególnym uwzględnieniem kryzysu finansowego w strefie euro oraz rozpoczynającej się dyskusji na temat nowej perspektywy finansowej”. 

Ważne są także„kwestie związane z bezpieczeństwem energetycznym regionu”. Wśród zagadnień kluczowych warto umieścić także Baltic Air Policing (Polska przestaje właśnie po raz czwarty pełnić misję ochrony nieba bałtyckiego) i kwestię Rail/Via Baltica (sprawa elektrowni wisagińskiej chyba sama się już rozwiązała). Są to stałe sprawy na agendzie relacji PL-EST. Zwłaszcza druga kwestia jest idee fix dla Tallinna: nie bez powodu prezydent Ilves przyjechał na wiosnę do Rygi pociągiem, a nie samolotem. 

Strona estońska uważa, że Polska mogłaby się energiczniej włączyć w budowę szlaku transportowego łączącego Europę Zachodnią z Baltikum, dotychczasowe starania RP są bowiem oceniane przez bałtyckich ekspertów aż nadto krytycznie. O wiele łatwiej obu stronom przychodzi współpraca w związku z budżetem unijnym – zarówno Polska, jak i Litwa z Łotwą są zainteresowane szerokim wymiarem Funduszu Kohezji i dopłat bezpośrednich w budżecie UE na latach 2014-2020. Estończycy doceniają fakt, że Polska już po raz czwarty wypełniała misję ochrony bałtyckiego nieba. W konfuzję wprowadzają ich jednak polskie plany by lądowisko myśliwców przenieść z Szawli do Ämari (patrz: „Estończycy skorzystają na konflikcie PL-LT?”, PL DELFI, 23.04.12). Z jednej strony chęć uzyskania korzyści, z drugiej strony lęk, że Tallinn będzie wciągnięty w litewskie rozgrywki polskiego MSZ.

Jak podkreślają zgodnie analitycy ds. polityki w regionie Bałtyku Kinga Dudzińska (PISM) i Mirosław Jankowiak (Fundacja Pułaskiego) od wizyt prezydentów, zwłaszcza roboczych i w okresie letnim, nie należy oczekiwać żadnych przełomów. Czegoś jednak od Estonii Polska może się nauczyć już teraz. Jak zauważa ekspertka PISM„Estonia jest krajem wyraźnie odróżniającym się od pozostałych unijnych państw bałtyckich. Jako jedynemu z państw bałtyckich Estonii udało się wprowadzić Euro, mimo kryzysu, który najbardziej dotknął właśnie kraje bałtyckie. Ponadto jest to kraj podkreślający swoją nordyckość i związki z krajami skandynawskimi.Estonia jest też krajem bardzo nowoczesnym, inwestującym w rozwój nowych technologii i wykształcenie mieszkańców. Kinga Dudzińska przypomniała, że liczący około miliona mieszkańców kraj, jako jeden z pierwszych wprowadził głosowania przez internet.” (za: „Wizyta prezydenta Estonii w Polsce”, „Polskie Radio dla Zagranicy”, 21.08.12).

Co przeszkadza bliskim relacjom Warszawy z Tallinnem? Z pewnością mały obrót gospodarczy, a także tlący się w oddali konflikt PL-LT. Jak komentuje Kazimierz Popławski (ProEstonia, eesti.pl) „polsko-estońska współpraca gospodarcza, pomimo dynamicznego rozwoju w ostatnich latach, nadal znajduje się poniżej naturalnego dla niej poziomu. Sam dobry klimat polityczny nie wystarczy i decyzją polityczną nie można go przenieść na płaszczyznę biznesową”.

Wg Popławskiego kluczowe dla słabych relacji handlowych PL-EST jest kilka czynników: „odległość, infrastruktura transportowa i komunikacyjna – w tym połączenia lotnicze, w ostatnim czasie także kryzysy gospodarcze (…) pewnym zagrożeniem może być prognozowana druga fala kryzysu gospodarczego w Europie”. 

Kolejnym problemem na agendzie relacji polsko-estońskich są stosunki Warszawy z Wilnem – wbrew buńczucznym zapowiedziom polskich polityków (wygłaszanym „off the record”), że pogorszenie się sytuacji na linii Polska-Litwa wręcz zintensyfikuje relacje Polski z Łotwą i Estonią (tak rzekomo miało być w międzywojniu).

Jak komentuje Kazimierz Popławski, który sprawę widzi inaczej,„Estończycy bacznie przyglądają się rozwojowi relacji polsko-litewskich. Oba kraje są bliskimi sojusznikami Estonii, co wprawia rządzących w Tallinie w zakłopotanie. Estończycy nie mogą opowiedzieć się po żadnej ze stron, nie mogą też żadnego z tych państw pominąć, myśląc o zapewnieniu sobie bezpieczeństwa czy to militarnego, czy energetycznego. (…) Estończycy dostrzegają zagrożenia wypływające z tego konfliktu, które mogą w istotny sposób wpłynąć na ich sytuację”.