Przed tygodniem członkowie rady, działającego na Litwie Forum Współpracy i Dialogu im. Jerzego Giedroycia, zwrócili się do przywódców kraju i apelowali o przyjęcie ustawy zezwalającej obywatelom Litwy polskiego pochodzenia na pisownię ich nazwisk po polsku.

W wywiadzie dla agencji informacyjnej ELTA Alvydas Nikžentaitis powiedział, że takie rozwiązanie pokazałoby, że Litwa szanuje tożsamość swoich obywateli.

- Czy uważa Pan, że przeprosiny Linasa Linkevičiusa dotyczące decyzji Sejmu ubiegłej kadencji i odrzucenia ustawy o pisowni nazwisk po polsku były dobrym posunięciem? Jak Pan je ocenia?

Sam fakt przeprosin jest nieco wyolbrzymiany. Minister wypowiadał się niezwykle ostrożnie, już z samej treści wywiadu wynika, że ten Rząd dąży do zmiany pisowni nazw miejscowości, ulic i nazwisk ale może mu się to nie udać.

Należy się zastanowić nad kwestią – dlaczego doszło do ochłodzenia relacji obu państw. Wizyta prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego w 2010 r. bez wątpienia bezpośrednio wiązała się z ówczesnymi pracami nad ustawą o pisowni polskich nazwisk. A przecież wizyta ta nie była jednostronna, została uzgodniona z Litwą. I to właśnie Litwa, odrzucając wspomnianą ustawę, znieważyła polskiego prezydenta. Tego typu posunięcie, w pewnym sensie, bardzo mocno zabolało sojuszników Litwy, ten problem należało jakoś rozwiązać.

Pytanie polega na tym czy przeprosiny rzeczywiście były niezbędne, czy być może istniały łagodniejsze sposoby rozwiązania tego problemu? Tak czy inaczej, oceniając sytuację w szerszym kontekście stwierdzam, że dyskusja na temat przeprosin – nie przeprosin jest przesadnie wyolbrzymiana. Nie należałoby aż tyle uwagi poświęcać owym przeprosinom.

- Były Rząd próbuje podkreślać, że stosunki gospodarcze oraz energetyczne pomiędzy Polską a Litwą są wręcz wspaniałe, w związku z powyższym nie należy akcentować nieporozumień, które pojawiają się w innych sprawach. Co Pan sądzi na ten temat?

W takiej sytuacji postawiłbym pytanie inaczej – czy uważa Pan, że stosunki Białorusi i Polski są bardzo dobre? Jeśli spojrzymy na relacje na szczeblu politycznym, odpowiedź brzmi jednoznacznie – nie. A przecież stosunki gospodarcze Białorusi i Polski są tak samo dobre, jak stosunki gospodarcze Litwy i Polski. Taka już jest specyfika współpracy państw początku XXI w. - polityka nie zawsze ma wpływ na gospodarkę.

Z drugiej strony, można by się zastanowić nad tym, że skoro dla biznesu dobre stosunki nie są niezbędne, to być może one w ogóle nie są potrzebne. Ale spójrzmy na to, jakie projekty utknęły w miejscu – projekty infrastrukturalne, "Rail Baltica", mosty energetyczne i temu podobne. Nie rozwiązywanie tego typu problemów sprawia, że Litwa zostaje wyparta na peryferia Europy.

- Czy przynajmniej częściową winę za pogorszenie wzajemnych relacji ponosi również Polska?

Oczywiście. Jeśli chodzi o relacje dwóch państw, to nigdy nie jest tak, że winę ponosi tylko jedna strona. Jednakże wiele odpowiedzi na pytanie, dlaczego te stosunki teraz są tak bardzo złe, kryje w sobie również obecna sytuacja międzynarodowa. Nie powinniśmy zapominać o tym, że w czasach Valdasa Adamkusa relacje Polski i Litwy w kwestiach polityki zagranicznej determinował czynnik Ukraiński i Gruzinski uzależniony od stanowiska USA. Ogłoszona przez Obamę zmiana relacji z Rosją sygnalizowała, że tego typu aktywność w Europie Wschodniej musi ustać. W ten sposób Litwie oraz Polsce ograniczono pole wspólnego działania.

- Jest Pan historykiem, zdarza się Panu obcować z polskimi historykami, intelektualistami, działaczami kultury. Jak oni widzą stosunki polsko-litewskie? Jak je oceniają, pomijając te kilka ostatnich lat?

Dwudziestolecie dobrych stosunków miało ogromny wpływ na sektor pozarządowy, nawiązano bliskie relacje i zacieśniono współpracę. Ponadto, ludzie tak na Litwie, jak i w Polsce nie są już obojętni na to, jakie będą relacje polityczne obu państw.

Po konfliktach, jakie miały miejsce w ostatnich latach, wielu znanych polskich intelektualistów postanowiło podjąć konkretne działania, które przeciwdziałałyby pogarszaniu wzajemnych stosunków i zminimalizowałyby konfrontację społeczeństw obu krajów. Tych wpływowych intelektualistów w Polsce możemy traktować, jak poważnych sojuszników, którzy zrobią wszystko, żeby wzajemne relacje się nie pogarszały.

- Polska pisownia w dokumentach oraz polskie napisy informacyjne z nazwami ulic: dlaczego Pan uważa, że zapewnienie tych praw polskiej mniejszości na Litwie jest takie ważne?

Powinniśmy szanować kwestie związane z tożsamością obywateli innych narodowości. Tożsamość zaczyna się od rodziny, od rodu. Nazwisko – dla każdego człowieka jest ważną częścią jego tożsamości. Na mój rozum, powinniśmy zrozumieć, że tego typu decyzja nie wpłynie na polepszenie samopoczucia jakichś tam abstrakcyjnych Polaków, tylko na samopoczucie obywateli Litwy, naszych współobywateli.

Zwłaszcza, że „w” oraz inne tego typu litery wcale nie są obce litewskiej tradycji kulturalnej. Jeśli już tak kategorycznie negujemy te litery, to powinniśmy się wyprzeć również i Daukšy, i wielu innych, którzy używali tej pisowni. Musimy zrezygnować z własnego litewskiego dziedzictwa kulturalnego.

Oprócz tego, to nie jest problem wyłącznie Polaków, tylko problem wszystkich obywateli Litwy. Być może dzisiaj nie jest to tak bardzo widoczne, jednakże w przyszłości - jeżeli emigracja się nie zmniejszy - zwiększy się liczba małżeństw mieszanych. Jeśli w tym roku nie zmierzymy się z tym problemem, to za jakieś 10 lat z tym samym pytaniem zwrócą się do nas Litwini z rodzin mieszanych.

- Jak Pan ocenia rolę Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL) w koalicji rządzącej: czy ta partia może pomóc w rozwiązywaniu problemów w relacjach polsko-litewskich czy też, tak jak niektórzy mówią, wyłącznie je zaostrza?

Jeśli chodzi o AWPL, to sytuacja jest dwuznaczna. Z jednej strony, zgadzam się z obserwatorami, którzy twierdzą, że to właśnie pogorszenie relacji Polski i Litwy przyczyniło się do tego, że AWPL uzyskała niezłe wyniki w ostatnich wyborach do Sejmu. Ta partia potrzebuje zatargów pomiędzy Polską a Litwą.

Z drugiej strony, o ile rozumiem, bardzo dobrze, że AWPL weszła do koalicji. Formalnie rzecz biorąc, nie mają teraz podstaw do tego, by zaostrzać podziały na – my i oni.

- Jakie jest Pana zdanie na temat zarzutów, stawianych przez polską mniejszość narodową dotyczących ujednolicenia egzaminu z języka litewskiego? Czy są one uzasadnione?

Miałem możliwość przedyskutowania tego tematu nie tylko z Polakami z rejonu solecznickiego lecz również z Litwinami. Problem jest bardzo prosty i nie trudno to zrozumieć: wyobraźcie sobie, że przez 11 lat w swojej szkole nie uczyliście się pewnych rzeczy i oto dowiadujecie się, że w przyszłym roku będziecie zdawać egzamin maturalny z tych właśnie rzeczy, których się nie uczyliście. Jakbyście się poczuli w tej sytuacji?

W moim rozumieniu, mamy tu do czynienia z dyskryminacją jednej grupy - szanse na przygotowanie się do egzaminu są ewidentnie nierówne. Problem można by rozwiązać na dwa sposoby: można odwołać ustawę albo można po prostu zmienić warunki wdrażania ustawy i to, jak widać, właśnie zamierza zrobić rządząca koalicja.

Niemniej sytuacja jest nieuczciwa i dyskryminująca. Co prawda, nie uważam, że były minister oświaty i nauki, zatwierdzając tego rodzaju przepisy kierował się jakimiś motywami narodowościowymi. Zwyczajnie się pomylił.

- Jak, Pana zdaniem, miałyby wyglądać najlepszy i najgorszy scenariusz relacji Litwy i Polski w przyszłości?

Gdyby relacje Litwy i Polski się polepszyły czy przynajmniej osiągnęły taki sam poziom, jak kiedyś, przed Litwą otworzyłoby się wiele możliwości w sferze polityki zagranicznej. Litwa i Polska – to państwa członkowskie Unii Europejskiej, działając razem mają szansę osiągnąć wiele wspólnych celów. Realizacja projektów gospodarczych i infrastrukturalnych wspólnie z Polską otworzyłaby nowe możliwości rozwoju litewskiego biznesu.

Czarny scenariusz byłby taki: Litwa nie ma dobrych kontaktów z Polską i nie dąży do tego, orientuje się na kraje Skandynawii - ów bogaty klub, w którym na Litwę nikt nie czeka. Spowolni to rozwiązywanie kwestii niezależności energetycznej, Litwa nie posiadając połączeń drogowych i energetycznych stanie się zaściankiem Europy, do którego nie można ani dolecieć bez przesiadki, ani normalnie dojechać pociągiem czy samochodem. Myślę, że Litwie nie zależy na takim scenariuszu.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (41)