„Przepraszam w imieniu Rzeczpospolitej. Karygodny błąd pomimo ostrzeżeń MSZ. Zdwoimy wysiłki na rzecz demokracji na Białorusi” (napisał Sikorski na Twitterze)

Rok później wysłano PITy do białoruskich opozycjonistów narażając ich na niebezpieczeństwo a do internetu wyciekły dane dotyczące finansowania projektów MSZ (łącznie z ich celami, personaliami, czy danymi analitycznymi). Wśród nich wiele dotyczyło misji w Afganistanie, czy właśnie Białorusi. Na dodatek okazało się, że Bialacki informował polską ambasadę, by nie przekazywać danych o jego koncie reżimowym urzędnikom. Powyższe wydarzenia to moim zdaniem papierek lakmusowy skali patologii w Ministerstwie, za które odpowiada szef MSZ.

Czy odpowiada, trudno zresztą dziś stwierdzić, bowiem od odpowiedzialności się uchyla, nie słychać bowiem nic o jego dymisji. O wiele lepiej czuje się Minister Sikorski w roli występującego „w imieniu Rzeczpospolitej” aniżeli odpowiedzialnego urzędnika w służbie państwa. Różnica pomiędzy obydwoma określeniami tkwi zresztą w pokorze, której mu zabrakło, a przecież sprawa Bialackiego, PITów i wycieku danych do Internetu to niejedyne wpadki jakie wydarzyły się w relacjach z Białorusią w okresie rządów Platformy Obywatelskiej. W 2009 roku wyciek informacji dotyczących zwrotu VAT zasilił wiedzę białoruskiego KGB.

Patologię instytucjonalną, wewnątrzresortową jestem jeszcze w stanie zrozumieć, ale przykład z 2009 roku zestawiony z zeszło i tegorocznymi pokazuje, że ma ona zasięg ogólnorządowy. I takie rzeczy się zdarzają w krajach byłego bloku wschodniego, choć raczej w tych spoza UE i NATO. Jednak naciski jakich dokonywało MSZ według naczelnego Rzeczpospolitej na tą gazetę w sprawie publikacji o „białoruskich PITach” stawia już pytanie nie tylko o kondycję Ministerstwa, Rządu, ale całej polskiej demokracji opierającej się przecież na wolności słowa i niezależnych mediach kontrolujących władzę.

Na co dzień publikujemy wiele tekstów i materiałów, które odnoszą się do nieskuteczności czy błędów administracji państwowej, ale rzadko spotykamy się z taką presją i próbą wywierania nacisku”- stwierdził Tomasz Wróblewski w rozmowie z radiową Trójką.


rzecznikMSZ pytał mnie - czy ma Pan świadomość, że zadzwonię doPańskich przełożonych i zrobię wszystko, aby ten tekst nie ukazałsię” (Cezary Gmyz. Twitter)



I na sam koniec mojego komentarza posłużę się jeszcze jednym cytatem. Rzecznik Bosacki podkreślił niedawno, że „osoba odpowiedzialna za przekazanie danych z MSZ została już zwolniona z pracy”. Jestem innego zdania…