Temat ten jest ciągle wywlekany na światło dzienne i szczególnie staje się modny przed wyborami. Zabawne, że od wielu wielu lat służy jako jedna z wielu cegiełek do budowania politycznego kapitału politykom niemal ze wszystkich partii politycznych. Padają deklaracje, obietnice, a wóz ani drgnie aż do następnych wyborów.

Wyborów, które, a propos, już mamy niemal na nosie i podczas których, prawie na pewno, czeka na nas mnóstwo mniejszych i większych scenek odstawianych przez wszystkich tych, którzy uważają się za godnych do rządzenia narodem. A tymczasem gdy naród z zapartym tchem ogląda kolejne odsłony wizyty Lady Gagi do Wilna, każda wizyta na stacji paliwowej pustoszy portfel kierowcy na tyle skutecznie, że pokazuje dno. Padła kolejna psychologiczna bariera w wysokości pięciu litów, a w mediach o tym prawie ani mru mru. Ale zamiast tego, możemy usłyszeć słowa Lady Gagi, która zwraca się do zebranych w wileńskim Zakrecie: „Wy jesteście przyszłością Litwy”.

Nie chciałbym obrazić fanów piosenkarki, ale jeżeli Litwa będzie miała taką, a nie inną przyszłość to mroczno mi się widzi dalsza perspektywa naszego kraju. Perspektywa, o której tak lubi opowiadać premier Kubilius może się nigdy nie ziścić, chyba że w czarnej scenerii, w której na Litwie albo wcale nie pozostanie mieszkańców, albo pozostanie pokolenie Lady Gagi z wybudowaną za olbrzymie kredyty elektrownią jądrową i któż to wie... być może tabliczkami w polskim i litewskim językach w rejonie wileńskim.

Brednie autora? Być może, ale tak czy siak obecny rząd premiera Kubiliusa systematycznie zmierza ku temu, aby te brednie stały się naszą codziennością. I tu niestety wcale nie jest ważne, że wkrótce po wyborach będzie można krzyknąć: „hasta la vista, Kubilius"! Rząd pod wodzą premiera zrobił tyle, aby mieszkańcy kraju nie czuli się ani zadowoleni, ani szczęśliwi z życia, że do naprawy będzie potrzeba co najmniej kilkunastu laty. Tu chciałbym tylko napomknąć: emigracja pustosząca kraj niczym zaraza, liczba bezrobotnych sięga kilkuset tysięcy osób... Jeżeli jeszcze dodamy, że kraj znajduje się w stanie „ciągłej” wojny a to z Mińskiem, a to z Moskwą czy Warszawą, wszędzie węsząc podstępy i intrygi, to cóż się dziwić, że na Wilno na Wschodzie i Zachodzie spoglądają z przymrużeniem oka.

Chciałbym, aby tu było inaczej, ale niestety argumenty przemawiają za tym, że mam rację. Ostatnia awantura o „misie” dobitnie na to wskazuje. Okazuje się, że samolot, który wyrzucił desant misiów na teren Białorusi, odbył lot ot tak po prostu. Premier udaje ślepca, wojskowi również. Ale fakt jest jak mur. Samolot leciał, misie spadły! Demokracja tryumfuje, a białoruski dyktator ma mieć dreszcze. Wspaniale być obrońcą demokracji, tyle że korci mnie zapytać: czy to znaczy, że następnym razem Litwa poprze np. loty bojowych samolotów nad Białorusią w imię demokracji? Tak, jak poparła demokratyzację Libii za pomocą bomb z samolotów należących do paktu NATO?

Tak więc lepiej jeszcze raz powiedzmy: „hasta la vista, premierze" i nuż los da nam rozważnych i mądrych polityków, którzy nie tylko będą rządzić, ale jeszcze i myśleć...

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (17)