Dwa miliony funtów zostało przeznaczone na sfinansowanie leczenia 1 132 osób poza granicami Wielkiej Brytanii. Takie działania są możliwe dzięki regulacjom unijnym. Każdy, kto przyjedzie żyć i pracować na Wyspy podlega możliwości leczenia w innym kraju należącym do UE oraz w Szwajcarii. W tym celu należy wypełnić specjalne formularze – S2 lub E112. Media podają, że 90 proc. z ponad tysiąca przypadków dotyczyło kobiet w ciąży, z czego 519 z 995 to Polki. Obliczono, że NHS zwrócił polskiemu funduszowi zdrowia 850 tys. funtów. Przeciętny koszt jednego porodu to 1 632 funty. Media irytuje fakt, że między Polkami, a obywatelkami innych krajów widać znaczną, liczebną przepaść, Drugie miejsce w zestawieniu należy do Francuzek i są to tylko 174 osoby, a trzecie do Niemek – 90. NHS zwracał pieniądze też za 41 Czeszek, 21 obywatelek Węgier, 18 Rumunii, 12 Litwy, cztery Bułgarki i 1 kobietę z Łotwy. Liczby te podwoiły się w stosunku do danych z 2010 roku, gdy kobiety w ciąży stanowiły łącznie 442 z 1 498 przypadków.
Otrzymanie pomocy medycznej na podstawie formularza E112, uzależnione jest od decyzji urzędnika NHS i dostępne tylko wtedy, gdy uzna to on za konieczne. Pacjent musi uzyskać zgodę od swojego lekarza i lokalnego oddziału departamentu zdrowia. W każdym państwie członkowskim UE osoba ta podlega takim samym procedurom leczenia, jak obywatel danego kraju.
"Kiedy program był wdrażany, jego założeniem było pokrycie kosztów leczenia w nagłych przypadkach. Ten konkretny przepis należy renegocjować" – uważa poseł Partii Konserwatywnej Chris Skidmore. Radykalnie wypowiedział się w sprawie członek UK Independence Party, który stwierdził, że jedynym wyjściem, aby ukrócić dalsze wykorzystywanie brytyjskich służb publicznych jest opuszczenie struktur unijnych. Bardziej stonowanej opinii udzielił rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia. Jego zdaniem prawo unijne zezwala, by każdy kto płaci podatki w danym kraju, mógł domagać się pomocy medycznej w innym kraju należącym do wspólnoty. Jest to szczególnie powszechne w przypadku porodów, bo w takich chwilach niektórzy ludzie wolą być otoczeni rodziną i przyjaciółmi.