Wiceminister spraw wewnętrznych Wielkiej Brytanii do spraw imigracji Damian Green poinformował środki masowego przekazu, że przesłanym „spisie Magnistkiego” ludziom nie koniecznie zostanie odmówione wydanie brytyjskiej wizy, ale odmówił podać nazwiska. Chodzi o pracowników organów ścigania i lekarzy mających związek, zdaniem obrońców praw człowiek, ze śmiercią prawnika funduszu inwestycyjnego Hermitage Capital Siergieja Magnitskiego w moskiewskim areszcie śledczym. Według wersji oficjalnej zmarł z powodu niewydolności serca.

Z prawniczego punktu widzenia jakiekolwiek państwo nie może ograniczać wjazdu cudzoziemców. Rosja nie jest wyjątkiem. Powszechnie istnieją listy osób, których nie wpuści żaden szanujący się kraj. To są albo ci, którzy popełnili bądź są podejrzani o udział w groźnych przestępstwach (na przykład terroryzmie), albo ci, którzy naruszyli prawa państwa przyjmującego. W przypadku „listy Magnitskiego” sytuacja jest inna. Brytyjskie władze grożą karą za działania konkretnych zagranicznych obywateli w innym kraju, choć nie zostali uznani winnymi naruszenia prawa ani przez sąd w Rosji ani w Wielkiej Brytanii ani w jakimkolwiek innym kraju świata. To daje ekspertom powód, by mówić o politycznych a nie prawnych powodach tej decyzji.

Inny aspekt problemu związany jest z walką z korupcją w Rosji. Siergiej Magnitski był oskarżony o uchylanie się od płacenia podatków. I w pozycji władz brytyjskich są poważne sprzeczności, uważa dyrektor generalny Rosyjskiej Rady do Spraw Międzynarodowych Andriej Kortunow.
„Paradoks sytuacji polega na tym, że oficjalna wersja strony brytyjskiej opiera się na odsyłaniu do chęci walki z rosyjską korupcją. Oficjalna interpretacja jest taka, że walka o przywrócenie prawa przeciwko urzędniczej samowoli to główny cel. Tym czasem wiemy, że nad brzegiem Tamizy przebywa dostatecznie dużo rosyjskich biznesmenów i urzędników, których podejrzewa się o różne niecne czyny w Moskwie. Dlatego jeśli brytyjskie kierownictwo jest tak zatroskane o problem nadużyć urzędników w Rosji, to może przystąpić do bardziej aktywnej współpracy z rosyjskim wymiarem sprawiedliwości w kwestii tych ludzi, którzy uciekli z Moskwy do Londynu”.

Swoją drogą, prezydent Instytutu Strategii Narodowej Michaił Remizow uważa, że obecna decyzja Londynu tworzy nowy precedens prawny do nacisku władz rosyjskich przy rozpatrywaniu przypadków korupcji.
„Sprawa Magnitskiego może być wykorzystywana do osłabienia rosyjskiej jurysdykcji i w tym aspekcie jako dodatkowy argument dla tej polityki, którą prowadzi Londyn: polityki promowania zhańbionych oligarchów pod pozorem uchodźców politycznych”.

Ambasada Rosji w Londynie już zażądała od Ministerstwa Spraw Zagranicznych Wielkiej Brytanii wyjaśnienia w związku z wprowadzeniem ograniczeń na wjazd. Widocznie od tego będzie zależeć reakcja Moskwy. Rosyjscy dyplomacji już uprzedzali, że jednostronne sankcje ze strony Londynu albo Waszyngtonu (gdzie także rozpatruje się zagadnienie wprowadzenia „listy Magnitskiego”) doprowadzą do analogicznych ograniczeń dla obywateli brytyjskich i amerykańskich.