Według danych słowackiej gazety SME premier kraju Robert Fico jest rozpatrywany jako jeden z następców szefa Komisji Europejskiej José Manuela Barroso, którego kadencja wygasa w 2014 roku. Prawie jednocześnie w polskich mediach pojawiła się informacja, że o to stanowisko będzie ubiegł się polski premier Donald Tusk.

Szanse Tuska na objęcie tego urzędu są ocenianie jako realne. Cieszy się on reputacją skutecznego, proeuropejskiego polityka. I to w regionie, w którym eurosceptycyzm zapuścił głębokie korzenie.

Polska przy Tusku, który na czele rządu stoi od pięciu lat, nieźle radzi sobie z kryzysem gospodarczym - zwłaszcza w porównaniu z sąsiadami.

Sam premier zwrócił na siebie uwagę kilkoma odważnymi proeuropejskimi krokami - przede wszystkim obroną Traktatu Lizbońskiego, faktycznej konstytucji UE - przy aktywnym przeciwdziałaniu ze strony ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego współpracowników z konserwatywnej partii Prawo i Sprawiedliwość.

Rola Warszawy w europejskiej polityce w ostatnich latach zauważalnie wzrosła. Przedstawiciel tego kraju, były premier Jerzy Buzek w 2009 roku został wybrany na najwyższe stanowisko w strukturach europejskich kiedykolwiek zajmowane przez Polaka - przewodniczącego Parlamentu Europejskiego.

W Polsce są trzej politycy mogący pretendować do tej roli - Tusk, Buzek i szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski.

Fotel szefa Komisji Europejskiej zwolni się w 2014 roku, bo obecny przewodniczący, Portugalczyk José Manuel Barroso, nie ma zamiaru kandydować po raz trzeci.

Kwestia następcy Barroso omawiana jest w europejskim kierownictwie. Dzięki obecnemu szefowi KE, będącemu jednym z najbardziej aktywnych europejskich polityków, stanowisko premiera nadal ma kluczowy charakter w ramach Unii Europejskiej.