„Turcja zastrzega sobie możliwość skorzystania ze swoich praw na mocy prawa międzynarodowego" - napisano w liście do ONZ. Rząd w Ankarze nie domaga się jednak, by Rada Bezpieczeństwa podjęła w tej sytuacji jakieś działania. „Turcja koncentruje się w tej chwili na misji poszukiwawczej. Kiedy fakty zostaną w całości ustalone, zadecydujemy o skali środków w odpowiedzi na ten czyn" — można przeczytać w liście.
Syryjskie dowództwo potwierdziło w nocy z piątku na sobotę zestrzelenie tureckiego samolotu, który znajdował się w przestrzeni powietrznej Syrii. Turcja twierdzi, że myśliwiec F-4 Phantom nie był uzbrojony, wykonywał lot szkoleniowy, nie wykazywał żadnych oznak wrogości wobec Syrii i tylko chwilowo naruszył syryjskie terytorium.
Wczoraj władze tureckie oświadczyły, że kolejny ich samolot został ostrzelany przez syryjska stronę. CN-235 miała poszukiwać nad morzem w pobliżu Syrii śladów po dwóch zaginionych lotnikach, którzy znajdowali się na pokładzie rozpoznawczego samolotu RF-4 Phantom, zestrzelonego w piątek przez syryjską obronę przeciwlotniczą. Maszyna miała znajdować się nad wodami terytorialnymi Syrii.
Incydent wywołał ostre spięcie dyplomatyczne pomiędzy Syrią a Turcją, których stosunki i tak są już bardzo napięte z powodu wsparcia udzielanego syryjskim rebeliantom przez Ankarę. Wicepremier Arinc zapowiedział, że Turcja będzie się bronić, w ramach prawa międzynarodowego, przed kolejnymi podobnymi "agresywnymi krokami". „Każdy powinien wiedzieć, że tego rodzaju działania nie pozostaną bezkarne” — podkreślił Arinc po 7 godzinnym posiedzeniu rządu. „Turcja nie ma zamiaru iść na wojnę z kimkolwiek po zestrzeleniu RF-4" — dodał wicepremier.