Zatoka Adeńska, gdzie głównie działają morscy rozbójnicy z Somalii, jest jednym z najbardziej ożywionych szlaków morskich na świecie. Jednocześnie obserwuje się ożywienie pirackiej aktywności na zachodnim wybrzeżu Afryki.

Ataki piratów somalijskich stają się coraz rzadsze. W opublikowanym w połowie lipca raporcie Międzynarodowego Biura Morskiego przy Międzynarodowej Izbie Handlowej i Amerykańskiej Fundacji One Earth Future liczba ataków w pierwszej połowie 2012 roku zmniejszyła się o 60 proc. w porównaniu z tym samym okresem roku 2011. Jednocześnie, morscy rozbójnicy stają sie coraz okrutniejsi: w ciągu ostatniego roku z ich rąk zginęło 35 osób, albo inaczej 3 proc. ich zakładników. Większość z nich została zabita podczas próby ucieczki lub podczas operacji ratunkowych.

Teraz o bezpieczeństwo żeglugi w Zatoce Adeńskiej i Oceanie Indyjskim dbają okręty bojowe Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych, NATO, Rosji oraz innych państw. Rosyjski ekspert w zakresie Somalii Georgij Kapczic uważa, że to jeden z trzech głównych czynników, które doprowadziły do spadku aktywności piratów:Po pierwsze, to polepszenie sytuacji gospodarczej w obu nowych tworach somalijskich – Somalilandzie i Puntlandzie – choć na południu panują wciąż jeszcze surowe i złe warunki. Drugie, to konwojowanie okrętów handlowych po niebezpiecznych wodach ze strony państw europejskich, Amerykanów i Rosji. Trzeci czynnik to zaostrzenie kar za piractwo.

Po 1991 roku Somalia de facto rozpadła sie na dwie części. Rząd centralny, uznany przez wspólnotę międzynarodową, kontroluje zaledwie południe państwa i 60 % stolicy Mogadiszu. Na północy istnieją jeszcze dwa państwopodobne twory – Somaliland i Puntland. Oprócz tego, na znaczącej części państwa swoje porządki zaprowadzili piraci i radykalni islamiści.

Nie bacząc na pewne polepszenie sie sytuacji w państwie, związane z zakończeniem konfliktów wojennych, większość ludności żyje w skrajnej biedzie. Włoski politolog, ekspert ds. obrony i bezpieczeństwa Lorenzo Striuli zauważa, że nie można mierzyć piractwa tą samą miarą, co konflikty wojenne: „Należałoby, tak jak przewiduje to plan Unii Europejskiej, nasilić system ustawodawczy tymczasowego rządu Somalii, a właściwie, stworzyć sądy i opracować sposoby określenia kodeksu karnego, między innymi, zbudować więzienia“.

Do obecnej chwili zatrzymano około 200 piratów, jednak ich przywódcy pozostają na wolności. Często okazuje się, że trudno jest pociagnąć do odpowiedzialności nawet zwykłych wykonawców, złapanych na gorącym uczynku.

Lorenzo Striuli uważa, że: „na razie żaden z okrętów wojennych tej strefy, między innymi także okrętów biorących udział w wojennej operacji Unii Europejskiej „Atalanta”, które aresztowały piratów, nie wiedzą co z nimi zrobić z powodu szeregu prawnych problemów, związanych z osobliwościami definicji statusu przestępstw, popełnionych w morskich wodach”.

Wielu analityków podkreśla, że niektóre państwa nawet nie dążą do ukarania piratów, ponieważ piractwo jest na rękę pewnym kręgom biznesowym, szczególnie biznesowi ubezpieczeniowemu.

Rosyjski ekspert ds. Somalii Georgij Kapczic jest zdania, że: „somalijscy piraci nie działają sami z siebie, ale są związani jakimiś tajnymi kanałami z ludźmi, którzy zainteresowani są tym, aby żegluga pozostała niebezpieczna. A kto jest teraz tym zainteresowany? Przede wszystkim, kompanie ubezpieczeniowe, które żyją z ubezpieczania statków, które somalijscy piraci czasami porywaja i które takim sposobem okupują się. A kiedy są porwane, to kompanie ubezpieczeniowe wypłacają premię, ale i tak z tego żyją“.

Z wyliczeń amerykańskiej fndacji One Earth Future w ramach projektu „Ocean bez piractwa” (Ocean Beyond Piracy) w samym tylko 2011 roku straty z piractwa wyniosły 7 trylionów dolarów. To nie tylko okupy za zakładników, ale i zapewnienie bezpieczeństwa statków i organizacja procesów sądowych nad zatrzymanymi piratami. Te ogromne straty uderzają zarówno w przewoźników morskich, jak i w nadszarpniętą wojennymi konfliktami reputację Somalii.