Nowa metoda polega na pobraniu nasienia od mężczyzny i komórek jajowych od dwóch kobiet. Komórka drugiej z nich ma być wolna od przenoszonych genetycznie chorób mitochondrialnych.
Szacuje się, że średnio jedno na 200 dzieci na świecie rodzi się z uszkodzonymi mitochondriami. W jednym na 6500 przypadków doprowadzi to do poważnych zaburzeń zdrowotnych - wiotczenia mięśni, ślepoty, zaburzeń pracy serca, a nawet śmierci.
Z racji tego, że mitochondria przekazywane są przez kobiety, skorzystanie z komórki jajowej wolnej od schorzeń przyczyni się do tego, że dziecko będzie zdrowe. Sprawi to jednak, że będzie miało DNA trzech osób.
Krytycy tego rozwiązania uważają, że jest ono nieetyczne i nie powinno się na nie zezwalać, gdyż może doprowadzić do „projektowania” dzieci.
Ministerstwo Zdrowia jednak poparło już nową technikę i teraz ma zamiar zorganizować publiczne konsultacje dotyczące tego, jak nowe rozwiązanie ma zostać zaimplementowane.
Eksperci tłumaczą także, że zezwolenie na przeprowadzenie zabiegu in vitro w ten sposób otrzymają jedynie pary, których sytuacja będzie najpoważniejsza, czyli około dziesięciu rocznie.
Twórcy przepisów postanowili również, że kobieta oferująca swoją komórkę jajową będzie traktowana jak dawca organu, a dziecko, które się urodzi nigdy nie będzie mogło poznać jej tożsamości.
Jestem zachwycony działaniami rządu w tej materii. To bardzo dobra wiadomość dla kobiet, których mitochondria są uszkodzone i ważny krok ku zapobieganiu rozprzestrzeniana się poważnych chorób – oświadczył profesor Doug Turnbull, który prowadził pionierskie badania w tym temacie.