Chris Bryant, minister ds. imigracji w gabinecie cieni brytyjskiej Partii Pracy w specjalnej przemowie, oskarżył dwa koncerny o zatrudnianie imigrantów z Europy Środkowej i Wschodniej kosztem Brytyjczyków.

Ministrowi chodzi o firmy Tesco i Next. Bryant oskarżył je o faworyzowanie obcokrajowców kosztem Brytyjczyków. W specjalnym oświadczeniu zawarł przykłady. Podaje, że Tesco przeniosło swoje centrum dystrybucji do hrabstwa Kent, gdzie mieszka wielu imigrantów, którzy obecnie stanowią duży odsetek pracowników tego oddziału. Według jego informacji Brytyjczykom zatrudnionym w poprzedniej lokalizacji powiedziano, że mogą się przenieść do nowej tylko wtedy, gdy się zgodzą na obniżkę wynagrodzenia.

Firmie odzieżowej Next dostało się od Bryanta za to, że przyjęła do pracy 500 Polaków, których firmy rekrutujące pracowników wyszukały w Polsce. Zatrudniono ich na okres letni w magazynie w South Elmsall w West Yorkshire. Potem przyjechało tam jeszcze 300 kolejnych.

Zdaniem członka Partii Pracy, Next zrobił to, by uniknąć przestrzegania regulacji dotyczących pracowników agencyjnych, którzy przepracowali w danej firmie więcej niż 12 tygodni. Polska siła robocza jest tańsza niż brytyjska, a dodatkową zaletą była możliwość uniknięcia współpracy z agencją pracy w Wielkiej Brytanii – uważa Bryant.

Przedstawiciele obu firm odrzucają te oskarżenia i wytykają Bryantowi brak wiedzy na temat, w którym się wypowiada. Tesco podkreśliło, że jeśli tylko się da, zatrudnia lokalnie mieszkających Brytyjczyków. Next dodaje, że nie szuka taniej siły roboczej, gdyż zatrudnianie Polaków kosztuje ich tyle samo, co zatrudnianie Brytyjczyków i gdy, tylko może przyjmuje do pracy tych drugich.

Portal BBC opublikował we wtorek wypowiedzi swoich czytelników, którzy posiadają wiedzę w wyżej wymienionym temacie. W przeważającej większości są to pozytywne opinie na temat Polaków i oskarżonych przez polityka firm.

Właściciel jednej z agencji pracy z Londynu tłumaczy, że od 90 do 95 proc. jego pracowników jest innego niż brytyjskie pochodzenia. Nie jest tak, że wybiera tylko tych, którzy przyjechali z innych krajów. Drzwi jego agencji są otwarte dla wszystkich, ale bardzo mało Brytyjczyków odpowiada na ogłoszenia. Ci, którzy przychodzą na rozmowy, nie prezentują się najlepiej, nie przejawiają entuzjazmu do pracy, a jeśli już taka osoba dostanie zatrudnienie istnieje większe prawdopodobieństwo, że zawiedzie, niż w przypadku pracownika innej narodowości. Jeśli jakaś firma polegałaby tylko na brytyjskich pracownikach, to bardzo szybko zniknęłaby z rynku – tłumaczy.

Dobre zdanie o pracownikach z Europy Środkowej i Wschodniej ma John z Tunbridge Wells, który w firmie z zakresu służby zdrowia zatrudnia imigrantów. Przyznaje, że Brytyjczycy, którzy są u niego zatrudnieni pracują dobrze, ale też złego słowa nie może powiedzieć o imigrantach. Są punktualni i ciężko pracują. Ceni także ich etos pracy i stawia za wzór, gdy przyjmuje kogoś nowego.

Rysę na tym niemal idealnym wizerunku zagranicznych pracowników przedstawia Anna z Edynburga, która ma polskie korzenie. Opowiada historię Polki, która pracowała u niej w firmie na kierowniczym stanowisku, miała dobrą pensję, jej mąż także, a mimo to otrzymali dom ze spółdzielni mieszkaniowej. Anna uważa, że w ten sposób naciągnęli system i zachowali się nieuczciwe, bo stać ich było na kupno własnego lokum.

W sprawie wypowiedzi Chrisa Bryanta zabrał głos dziennikarz gazety „The Independent” – Dominic Lawson. Uważa on, że Bryant w swoim oburzeniu jest niewiarygodny, gdyż poseł był zawsze zwolennikiem integracji europejskiej, wspólnego rynku, a nawet waluty. Wspierał w działaniach rząd swojej partii i jeszcze kilka lat temu nie wyrażał żadnego oburzenia w stosunku do przyjazdu imigrantów.

Wytyka mu także brak dokładnej wiedzy odnośnie działania oskarżanych przez niech firm. Według Lawsona brytyjskie firmy, w tym Tesco zrobiły więcej dla rynku pracy i zmniejszenia bezrobocia, niż jakikolwiek polityk kiedykolwiek zrobi.

Source
Anglia i Szkocja - POLEMI.co.uk
Comment Show discussion