Cała scena rozegrała się w północnym Londynie. Ewelina Zimnicka spodziewała się porodu lada moment, dlatego wraz z mężem Jarosławem postanowili zawczasu udać się do szpitala. - Gdy podjęliśmy z mężem decyzję o pojechaniu do placówki medycznej, byłam pewna, że mam jeszcze dużo czasu do rozwiązania. Ale skurcze były coraz częstsze – opowiada w rozmowie z BBC Zimnicka. - Niestety, nasz samochód utknął w korku. Nie mogliśmy się wycofać, ani pojechać naprzód, bo oba końce ulicy były zatamowane. Mój mąż wybiegł z samochodu i poprosił o pomoc.

Okazało się, że korek spowodowany jest pobliskim pożarem, a drogę zatarasowały jednostki straży pożarnej. Jeden ze strażaków nie spodziewał się, że tego dnia będzie w taki sposób ratować ludzkie życie. - Strażacy otoczyli nasz samochód szczelną barierą, a jeden z nich, Ross McLaren, z pomocą kolegi Richarda Milla, odebrał mój poród. Był niesamowity, bezbłędny. Nie wiem, jak mam mu dziękować – mówiła podekscytowana Polka. - Nie spodziewałam się, że Antoni przyjdzie na świat tak szybko. Mój pierwszy poród był znacznie dłuższy. Na szczęście dziecko jest w pełni zdrowe, a płakać zaczęło niemal od razu.

- To był najpiękniejszy moment podczas mojej całej zawodowej kariery - mówi McLaren, który pracuje w straży pożarnej od 15 lat. - Nigdy nie myślałem, ze spotka mnie coś takiego w życiu. Zazwyczaj pojawiam się, aby ratować ludzkie życie w dramatycznym i bardzo smutnym momencie. Ludzie tracą często cały swój życiowy dorobek. Tym razem ta chwila była niesamowicie szczęśliwa i dla mnie i dla rodziców Antoniego. To naprawdę fajna odmiana – podsumowuje McLaren.

Source
Anglia i Szkocja - POLEMI.co.uk
Comment Show discussion