Przykładowo w Monachium w 2001 r. prostytucją trudniło się 1200 osób, a obecnie jest to 2900 osób. Takie są przynajmniej statystyki. Przeciwnicy liberalizacji twierdzą, że ilość prostytutek jest kilkakrotnie większa, a część kobiet jest zmuszana do uprawiania tego zawodu. Niemieckie media piszą, że „Niemcy stały się największym burdelem w Unii Europejskiej” lub „Niemcy to najpotężniejszy alfons w Europie”.

„Jesteśmy nadal przekonani, że zmiany wprowadzone przed laty były konieczne i pozwoliły zachować godność wielu tysiącom kobiet decydującym się na uprawianie tego zawodu – mówi Renate Künast, liderka Zielonych i jedna z inicjatorek liberalizacji prawa.

Reforma polegała na tym, że prostytucja jest takim samym zawodem jak każdy inny. Prostytutki miały się rejestrować, płacić podatki, uzyskać świadczenia emerytalne i opiekę zdrowotną oraz ewentualnie świadczenia dla bezrobotnych na takich samych zasadach jak każdy inny obywatel RFN.

Niestety ze wszystkich tych przywilejów wyłączone są dziesiątki tysięcy prostytutek zmuszonych do nierządu przez bandy alfonsów, rockersów czy etniczne organizacje przestępcze, które zajmują się handlem żywym towarem. Szacuje się, że 90–95 proc. prostytutek nie zajmuje się nierządem dobrowolnie.

Prostytucją zajmuje się w Niemczech co najmniej 400 tys. kobiet. Z ich usług korzysta co najmniej milion mężczyzn dziennie.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion