Według szefa akademii Gieorgija Trapieznikowa potrzeba wysunięcia kandydatury prezydenta związana jest z pozytywną rolą, którą Putin odegrał w całym szeregu konfliktów zbrojnych włączając wydarzenia w Biesłanie w 2004 roku i rosyjsko-gruzińską konfrontację cztery lata później. Jeszcze jeden inicjator pomysłu – śpiewak Iosif Kobzon porównał działalność prezydentów USA i Rosji i oświadczył, że jeżeli tytuł laureata Pokojowej Nagrody Nobla uzyskał Barack Obama, który „przygotowuje się do wtargnięcia do Syrii”, to rosyjski prezydent próbujący powstrzymać rozlew krwi w większym stopniu jest godny takiego tytułu. Stanowisko słynnego śpiewaka aktywnie poparto we Francji. Tam zaczęło się zbieranie podpisów pod petycją, której autorzy proponują pozbawić Obamę nagrody i przyznać ją Putinowi. Przyznanej „awansem” nagrody pokojowej i tak nie odpracował.

Zresztą należy zaznaczyć, że, jak zapewniają na Kremlu, inicjatywa akademii z administracją prezydenta nie była uzgadniana. Co więcej, jak mówi rzecznik prasowy głowy państwa Dmitrij Pieskow, Putin w swoim działaniu nigdy nie kieruje się dążeniem do otrzymania jakichkolwiek nagród czy premii. Ale fakt nominowania go do Nagrody Nobla potwierdza jego zasługi dla pokoju przed globalną społecznością, uważa dyrektor Międzynarodowego Instytutu Nowych Państw Aleksiej Martynow:

Szczególnie wyraźnie pokazało to rosyjskie kierownictwo, któremu udało się zatrzymać wojnę w Syrii, która mogłaby przekształcić się w wielki konflikt światowy. Przecenić ani nie docenić tej zasługi nie można. Cały świat mówi o tym, że Putin zatrzymał nową wojnę światową, która mogłaby zacząć się po bombardowaniach Syrii.

W Komitecie Noblowskim odmawiają potwierdzić albo zaprzeczyć informacjom o otrzymaniu propozycji nagrodzenia Putina główną nagrodą pokoju. W dowolnym przypadku może być mowa o nagrodzeniu rosyjskiego lidera nie w tym, a dopiero w przyszłym roku.