Przed kilkoma dniami rada miejska katalońskiego miasteczka Berga niedaleko Barcelony uchwaliła, że Juan Carlos jest tam osobą niepożądaną. Rada odmawia konstytucyjnemu królowi demokratycznej legitymacji, bo drogę na tron wytyczył mu dyktator generał Franco. Radni kwestionują postępowanie króla "z serią skandali i przestępstw, których szczytem było polowanie na słonie" w Afryce. Rezolucję przesłano na dwór w Madrycie, żeby król wziął ją sobie do serca i przypadkiem do Bergi się nie wybierał.

Jesienią ubiegłego roku po raz pierwszy Juan Carlos uzyskał w sondażach społecznej aprobaty mniej niż 5 punktów (4,89) na 10 możliwych. Dotąd był zawsze na pierwszym miejscu, daleko przed kolejnymi prawicowymi czy lewicowymi premierami zmieniających się rządów - jako arbiter, bezstronny gwarant ustroju i głowa państwa.

W dodatku Hiszpanie tracą serce do monarchii jako formy ustrojowej. Jeszcze w 1996 r. opowiadało się za nią 66 proc. obywateli, za republiką tylko 13 proc. Ale w 2011 r. już tylko odpowiednio 49 i 37 proc.

Pierwszy cios zadał monarchii królewski zięć Inaki Undagarin. Od listopada jest oskarżony o malwersację kilku milionów euro z publicznych pieniędzy przeznaczonych na fundację, którą kierował na Majorce.

Kolejny cios król zadał sobie sam, gdy kilka tygodni temu poleciał polować na słonie do Botswany, zaproszony przez bogatego saudyjskiego biznesmena i zausznika domu panującego w Rijadzie. Opinia publiczna dowiedziała się o tej wyprawie dopiero wówczas, gdy wrócił do kraju, by poddać się operacji - upadł bowiem na polowaniu i strzaskał biodro.

Hiszpanie przypomnieli sobie wówczas, jak to w orędziu bożonarodzeniowym król współczuł ich ciężkiej doli w kryzysie. Jak w marcu mówił publicznie, że sięgające 50 proc. bezrobocie wśród młodych nie pozwala mu spać spokojnie. Jak tuż przed tajnym wyjazdem na safari namawiał przedsiębiorców do zaciskania pasa i pomagania w tworzeniu miejsc pracy.

Po kilku dniach medialnego huraganu król zrobił coś, czego nigdy przedtem nie czynił - wystąpił przed kamerami telewizji, przepraszając za swoje postępowanie i obiecując, że to się więcej nie powtórzy. Hiszpańska klasa polityczna - z wyjątkiem postkomunistów - odetchnęła z ulgą. W obronie Juana Carlosa stanęły murem i prawicowy rząd, i socjalistyczna opozycja.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (5)