Prawie biały piasek i turkusowe morze, a w tle “Green Mountains” (Dżabal al-Akhdar) ze starożytnymi gajami oliwnymi przeplatanymi kwiatowymi łąkami. Tuż przy nabrzeżu wspaniały rynek, mnóstwo świeżo zebranych truskawek, pomarańczy, cytryn, kosze pełne mięty i kolendry. Obecnie tak wygląda tylko część tego 85 tys. miasta, większość to ruiny, gruz i zaśmiecone ulice.

ok 1970 roku był świadkiem pierwszego powstanie przeciwko Kadafiemu. Od tamtej pory miasto stało się areną brutalnych represji wobec społeczeństwa. Następne zryw mieszkańców to masowe aresztowania i niespotykana do tej pory radykalizacja zachowań. Derna stała się bastionem bojowników muzułmańskich i tak jest do dziś.

Mansur al-Hasid, przedstawiciel lokalnego oddziału tymczasowej Rady Narodowej, innymi słowy burmistrz miasta twierdzi, że potrzebuje więcej podporządkowanych oddziałów milicji, żeby zapewnić bezpieczeństwo. Być może wie to lepiej niż ktokolwiek inny.

Al-Hasid wizerunkowo to typowy islamista- wygląd i sposób mówienia, gesty. Jego podwładni z szacunkiem nazywają go weteranem “świętej wojny” w Afganistanie. Burmistrz niechętnie dzieli się wspomnieniami, ale opowiada czasami o akcjach w Afganistanie i Iraku narzekając, że Amerykanie mieli lepszą broń.

Współpracownikiem burmistrza jest człowiek o pseudonimie “kapitan”, którego obowiązkiem jest kontakt z innymi milicjami w kraju oraz z przyjaciółmi z Trypolisu. Ten 45 latek to krewny burmistrza – Abdul-Hakim al-Hassadim. Przez cztery lata walczył u boku Osamy bin Ladena w Afganistanie. Potem zaciągnął się na wojnę przeciwko Stanom Zjednoczonym w Iraku.

80 procent wszystkich Libijczyków, którzy walczyli w Iraku pochodzi z Dern. Począwszy od 2008 r. miasto było w centrum uwagi amerykańskiego wywiadu. W trakcie operacji specjalnej na północny Iraku, w ręce żołnierzy wpadło ponad 600 członków ruchu oporu pochodzenia nieirackiego, 52 z nich było mieszkańcami tego samego miasta w Libii – Derny. Zwrócono uwagę na jeszcze jedno: większość z tych osób (90% powstańców z Dern) dobrowolnie wstąpiło w szeregi zamachowców-samobójców.

Al-Hasid zmobilizował weteranów wojny w Iraku. W trakcie rebelii w 2011 roku uczynił z nich trzon oddziałów powstańczych. Od tego czasu, pod jego dowództwem jest bezpośrednio kilkuset bojowników.

Natomiast Abdul-Hakim al-Hassadim walczył nie tylko za granicą, a był jednym z przywódców Libijskiej Islamskiej Grupy Walczącej (LIGW). Obecny przywódca al-Kaidy, Ayman al-Zawahiri oficjalnie uznał tę grupę za część swojej organizacji. Zrobił to z wdzięczności za rekrutację “wolontariuszy” z Libii.

Burmistrz i jego przyboczny “kapitan” w więzieniach Kadafiego spędzili w sumie 10 lat, gdzie byli także głodzeni i torturowani. Organizacje praw człowieka zwracają uwagę, ze dziś sami robią dokładnie to samo. Milicje przetrzymują w prywatnych więzieniach 35 tys. osób. Oficjalne źródła libijskie mówią także o 7 tys. zatrzymanych w związku z popieraniem reżimu Kadafiego. Opublikowany w styczniu raport Amnesty International stwierdza, że więźniowie nie zostali formalnie oskarżeni ani nie mają szans na uczciwy proces.

Tymczasem lider kilku milicji ze wschodu kraju oraz przyjaciel burmistrza Derny “kapitan”, przebywa od pewnego czasy w Trypolisie i jak sam mówi jest bardzo zajęty. Okazuje się, że w stolicy stał się najbliższym współpracownikiem szefa rady wojskowej Trypolisu oraz trzeciej pod względem liczebności milicji Abdelhakima Belhadja.

Belhadj był oskarżony o związki z Al-Kaidą, aresztowany przez Amerykanów i wydany Kaddafiemu, spędził w więzieniu siedem lat. Wcześniej, właśnie z Abdulem-Hakimem al-Hassadim walczył w Afganistanie.

Tendencja ta pogłębia się z dnia na dzień. Rada Narodowa traci kontrolę nad resztkami państwa na rzecz skrajnych islamistów. Milicje w Dern, Mistracie, Benghazi, Zintan i cześci Trypolisu liczą już ponad 100 tys. uzbrojonych bojowników.