Fala antyjapońskich protestów ogarnęła Chiny po zajęciu przez Japonię spornych wysepek Senkaku, przez Chińczyków zwanych Diaoyu, na Morzu Wschodniochińskim. W zeszłym tygodniu Tokio ogłosiło decyzję o odkupieniu bezludnych wysp od prywatnych japońskich właścicieli. Pekin określił ten krok jako "prowokacyjne pogwałcenie" jego suwerenności.
W miniony weekend doszło do zamieszek: w co najmniej pięciu chińskich miastach rozwścieczony tłum plądrował japońskie sklepy i restauracje oraz niszczył samochody japońskich marek. W Pekinie demonstranci obrzucili kamieniami i jajkami budynki należące do japońskiej ambasady.
Na co najmniej dwa dni produkcję wstrzymano w trzech fabrykach Canona w Chinach. Japoński koncern obawia się, iż nie będzie w stanie zagwarantować bezpieczeństwa swoim pracownikom. Zamknięto także część salonów samochodowych Hondy i Toyoty.
Straty zaczynają odczuwać też japońskie linie lotnicze ANA. W związku z antyjapońskimi protestami w Chinach masowo odwoływane są rezerwacje biletów lotniczych do Japonii oraz wycieczki do tego kraju.