Jednym z koronnych argumentów przed referendum w Szkocji był spór o to, czy niepodległa Szkocja może, czy nie może liczyć na utrzymanie funta. Kanclerz skarbu George Osborne zapowiedział jeszcze w lutym: "Jeśli Szkocja odejdzie ze Zjednoczonego Królestwa, wyrzeknie się brytyjskiego funta."
Londyn trwał przy tym twardo do końca, ale wicepremier rządu w Edynburgu Nicola Sturgeon wyśmiewała to, prezentując w BBC racjonalne argumenty za utrzymaniem unii walutowej: "Zważywszy jaką wartość wnosi szkocki eksport do bilansu reszty Zjednoczonego Królestwa, trzeba by uznać, że rząd w Londynie będzie gotów zaszkodzić własnym interesom gospodarczym, a to się nie stanie."
Spór wobec funta odbił się echem na rynku walut. Ostatnich kilka tygodni to prawdziwa huśtawka nastrojów jeśli chodzi o rzeczywistą wartość szterlinga. Biorąc pod uwagę jedynie minione trzy tygodnie, brytyjska waluta zmieniała znacząco swoją wartość aż 9 razy! I to zarówno w stosunku do złotówki, jak i dolara czy euro.
Wydaje się jednak, że obecne nastroje i wygrana obozu przeciwnego secesji uspokoi nieco nastroje. Widać to było wyraźnie już po ogłoszeniu pierwszych wyników, kiedy wartość funta w stosunku do złotówki mocno wzrosła. Korzystając z usług kantorów internetowych, można wymienić walutę po kursie od 5,25 do nawet 5,37 zł.