Biało-Czerwoni pojawili się na murawie Stadionu Narodowego w bojowych nastrojach. Od samego początku trudno było nie odnieść wrażenia, że Polakom na zwycięstwie zależy znacznie bardziej, niż Grekom. W pierwszej połowie bramkarz polskiej reprezentacji Wojciech Szczęsny mógł się przestraszyć właściwie tylko raz, kiedy Theofanis Gekas oddał strzał głową, który omal nie zamienił się w podanie do Vassiliosa Torossidisa, któremu zabrakło kilku centymetrów, by skierować piłkę do bramki.

Już w 17. minucie Łukasz Piszczak idealnie dośrodkował na głowę wbiegającego w pole karne Roberta Lewandowskiego, a ten - wykorzystując złe ustawienie greckiego bramkarza - skierował piłkę do siatki.
Także przez resztę pierwszej połowy Biało-Czerwoni grali bez zarzutu, raz za razem stwarzając sobie bramkowe okazje. Co gorsza dla Greków, od 44. minuty grali oni w osłabieniu, bo po dwóch żółtych kartkach boisko opuścił Sokratis Papastathopoulos.

Wydawało się zatem, że zwycięstwo było tylko kwestią czasu. Tym bardziej, że już na początku drugiej części Robert Lewandowski miał kolejną okazję bramkową - tradycyjnie po podaniu Łukasza Piszczka.
Niespodziewanie na 51. minucie, po akcji prawym skrzydłem, Grecy doprowadzili do wyrównania. Fatalne nieporozumienie zaliczyli Wojciech Szczęsny i Marcin Wasilewski. Dzięki temu wprowadzony po przerwie Dimitris Salpingidis miał przed sobą pustą bramkę i z tej okazji oczywiście skorzystał.

Następnie Polacy już w niczym nie przypominali drużyny z pierwszej połowy. Coraz więcej pojawiało się niedokładności, przez co Grecy wreszcie zaczęli groźnie kontrować. W 68. minucie najlepszy w greckiej drużynie Salpingidis znalazł się sam na sam z Wojciechem Szczęsnym. Polski bramkarz sfaulował rywala. Decyzja sędziego mogła być tylko jedna - czerwona kartka dla polskiego bramkarza i rzut karny dla Greków.
„Przemek Tytoń! Przemek Tytoń!" - zakrzyczały trybuny, chcąc dodać otuchy nowemu bramkarzowi polskiej reprezentacji Przemysławowi Tytoniowi przed wielkim wyzwaniem.

Tytoń zatrzymał uderzenie greckiego kapitana, a chwilę później pokonał go Salpingidis, ale sędzia bramki nie uznał, czujnie wypatrując minimalną pozycję spaloną.

Mecz zakończył się w zasadzie sprawiedliwym remisem. Taki wynik zostawia Polsce szansę na grę w ćwierć finale.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (45)