Bracia Golcowie w swoich wywiadach często podkreślają, że żywiąc dumę z własnego kraju wcale nie są odosobnieni - tak robią wszystkie szanujące się narody. To ci, którzy stroją się w cudze piórka i szydzą z polskości, powinni się wstydzić, nawet jeśli kreują lwią część naszej medialnej rzeczywistości.
Ostatnio zespół dowiedział się, że dla ludzi, którzy pełnym głosem, bez kompleksów wyśpiewują, że kochają ten kraj, bo w końcu jest za co - za jego wspaniałą historię, kulturę i tradycję, dla takich ludzi nie ma miejsca w mainstreamowych mediach.
I jeśli takich gwiazd, Golec uorkiestra nie da się uciszyć, to gorzej mają młodzi wykonawcy.
Portal wpolityce przypomina Piotra Wolwowicz, który przed kilkoma laty wystąpił w show Polsatu „Must be the music” odczuł (nie) popularność patriotyzmu na własnej skórze. Co on zrobił? Po prostu zaśpiewał piękną, przepełnioną tęsknotą za Ojczyzną piosenkę Andrzeja Rosiewicza „Pytasz mnie”, a na dodatek do tego stopnia porwał publiczność, że ta nagrodziła go owacją na stojąco. Ale jury było w szoku. Prym wśród krytyków wiodła Elżbieta Zapendowska.
Kilka replik jurorów: „Bogoojczyźniane patriotyzmy, to coś okropnego”, „Nie idź tą drogą”.
Na szczęście jest w naszym kraju spora grupa artystów, którzy nie poddają się temu dyktatowi i choć nie mają łatwo, udaje im się docierać do odbiorców: Jan Pietrzak, Paweł Kukiz, muzycy z projektu „Panny Wyklęte”, „Luxtorpeda”, Lech Makowiecki – długo by wyliczać, są to w każdym razie ludzie, którzy nie wymienili swoich wartości na tani poklask, pisze wpolityce.pl.