Kilka tygodni temu, na początku września, odebrała pani od ambasador Lorety Zakarevičienė patent konsularny i exequatur jako konsul honorowy Litwy w Olsztynie. Jakie emocje towarzyszyły Pani w tych dniach?

Szczerze mówiąc nie przypuszczałam, że będę pełniła tę funkcję. Sama procedura była niezwykle żmudna, bo moja aplikacja wraz ze wszystkimi niezbędnymi dokumentami została złożona już w 2010 r. Cały proces trwał tak długo, że byłam już prawie przekonana, że moja nominacja nigdy nie dojdzie do skutku i prawie już o całej sprawie – w nawale obowiązków zawodowych – zapomniałam. A tu jednak proszę, niespodzianka.

Proszę przedstawić się naszym czytelnikom. Kim Pani jest, czym się Pani dotychczas zajmowała – ja zdążyłem się dowiedzieć, że w chwili obecnej stoi pani na czele zarządu Laboratorium Galenowego w Dywitach…

Swoją pracę zawodową rozpoczęłam w 1980 r. w przedsiębiorstwie farmaceutycznym „Cefarm Olsztyn”. Od dziesięciu lat jestem prezesem zarządu Laboratorium Galenowego Olsztyn z siedzibą w Dywitach (siedem kilometrów od centrum Olsztyna). Moja firma zajmuje się produkcją leków, dermokosmetyków i suplementów diety. Spółka to moje „dziecko”, które rozwinęłam od podstaw. Udało mi się wybudować supernowoczesną fabrykę, która spełnia wszystkie europejskie i światowe normy. Ostatnio zakończyliśmy trzy projekty unijne na kwotę dofinansowania prawie 10 milionów złotych. Mogę więc powiedzieć, że świetnie się odnajduję w działalności biznesowej. Z wykształcenia jestem zaś technologiem żywności i technikiem farmaceutycznym.

Nie jest Pani pierwszym konsulem honorowym Litwy w Olsztynie, wcześniej tę funkcję pełnił przedsiębiorca Henryk Andrzej Banasiak, który prowadził gospodarstwo rolne koło Górowa Iławeckiego.

Muszę powiedzieć, że wcześniej nie spotkaliśmy się. Z tego co się orientuję, wcześniejszy konsul honorowy sprawował swą funkcję przez niecałą kadencję.

Jest Pani pierwszą kobietą na stanowisku konsula honorowego Litwy w Polsce. Ambasadorem jest co prawda również kobieta, ale oprócz Pani funkcję konsulów honorowych sprawuje pięciu mężczyzn. Proszę powiedzieć, jak odnajduje się Pani w gronie tak zdominowanym przez jedną płeć?

Spotkanie z panią ambasador utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie będzie problemów w kontaktach między ambasadą, dotychczasowymi konsulami honorowymi a mną. Wszyscy koledzy konsulowie są niezmiernie sympatyczni, występuje atmosfera serdeczności, współpracy. Wie Pan – jestem osobą przyzwyczajoną do pracy z mężczyznami, gdyż jak Pan się świetnie orientuje, w zarządach większości firm większość stanowią właśnie oni. Kobiet w biznesie jest wciąż niewiele. Ja już od wielu lat prowadzę spółkę, będąc szefową zarządu, spotykam się z różnymi ludźmi i w większości są to mężczyźni. Choć – jak zawsze podkreślam – generalnie bardzo lubię z nimi współpracować. Są konkretni, logiczni, szybko podejmują decyzję. Między przedstawicielami dwóch płci w mojej firmie nie ma żadnych animozji.

Obejmuje Pani funkcję konsula honorowego Litwy w momencie, gdy stosunki polsko-litewskie nie są – mówiąc eufemistycznie – w najlepszym stanie. Od kilku lat przeżywamy kryzys. W czym dopatruje się Pani przyczyn pogorszenia tych relacji i jakie kroki wg Pani można by podjąć, żeby je naprawić?

Na te zepsute stosunki polsko-litewskie, jak Pan to nazwał, wpływają oczywiście decyzje polityków. Ja polityką się nie zajmuję, nigdy się nią nie zajmowałam i nie mam takiego zamiaru w najbliższym czasie. Moją domeną jest biznes, w którym sytuacja między dwoma krajami wygląda zupełnie inaczej. Swoją drogą uważam, że historyczna przyjaźń między naszymi narodami i wspólne cele, które mamy w ramach Unii Europejskiej, powinny nas raczej jednoczyć. Moim zadaniem jako konsula jest łączyć oba narody i im pomagać. Animozje polityczne odkładam na bok. Sądzę zresztą, że przeciętni obywatele obu krajów nie żyją od rana do wieczora doniesieniami medialnymi o kłopotach w stosunkach między dwoma państwami. Nie tak dawno byłam na Litwie, rozmawiałam z wieloma osobami, spotkałam się z serdecznością, zrozumieniem. Ani cienia wrogości. Moją misją jest zresztą nie dyskutować o polityce, a pomagać obywatelom Litwy na terenie województwa warmińsko-mazurskiego. I na tym chcę się skupić.

Nie śledzi Pani zatem nazbyt pilnie doniesień prasowych na temat politycznych relacji polsko-litewskich?

Owszem, śledzę i ubolewam nad tym, co jest złe, ale moją rolą nie jest zajmowanie w tej sprawie żadnego stanowiska. Decyzje w tej sprawie zostawiam klasie politycznej. Być może przyjdą kiedyś nowe władze i sobie lepiej poradzą z problemami we wzajemnych relacjach, są przecież politycy, którym zależy na tym, żeby te relacje się nie układały, ale są i tacy, którzy dużo dobrego robią. Jeśli chodzi o mnie, to mam swoje prywatne zdanie, ale niech ono pozostanie na mój użytek wewnętrzny.

Jakie cele stawia sobie Pani jako konsul honorowy?

Chciałabym, byśmy rozwijali współpracę gospodarczą, naukową, młodzieżową z Litwą. Dla mnie ważne jest np., żeby Uniwersytet Warmińsko-Mazurski nawiązał dobre relacje z uczelniami w Wilnie i Kownie, powinniśmy przyjmować stypendystów z Litwy, stwarzać im doskonałe warunki do nauki. Leży mi na sercu także rozwój wymiany kulturalnej i naszego dziedzictwa kulturowego. Chciałabym jeszcze bardziej przybliżyć kulturę litewską na terenie Warmii i Mazur, ale również pokazać najlepsze strony naszego dziedzictwa kulturalnego Litwie. Chodzi mi zarówno o wielowiekowe tradycje, ale także specyfikę mieszanki kulturowej, która wytworzyła się na tym terenie po 1945 r. Mamy nie tylko rdzennych etnicznych Polaków, ale także liczne mniejszości: niemiecką, ukraińską, mazurską. Chciałabym pokazać, że nasz rejon jest w ten sposób bogaty. Ważny jest dla mnie rozwój turystyki po obu stronach granicy. Mamy wszak wspaniałą bazę turystyczną i hotelową, czemu nie mieliby przyjeżdżać do nas częściej obywatele Litwy? Jak już wcześniej powiedziałam, ważna jest wymiana młodzieży. Chciałabym, żeby uczniowie szkół i studenci spotykali się np. na obozach sportowych czy naukowych, wymieniali swoje poglądy, poznawali nawzajem. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym pominęła biznes, który mnie niezmiernie interesuje. Życzyłabym sobie misji gospodarczych, współpracy między spółkami, inwestycji polskich na Litwie i litewskich w Polsce.

Jak ocenia Pani dotychczasową współpracę województwa warmińsko-mazurskiego z Litwą? Czy jest ona na wystarczającym poziomie: w dziedzinie gospodarki, kultury, turystyki, czy też potrzebne są jakieś specjalne działania celem pogłębiania integracji? Co można by zrobić w tym kierunku?

Do zrobienia jest naprawdę sporo. Widzę co prawda dużo inicjatyw oddolnych na poziomie starostw, gmin czy nawet urzędu marszałkowskiego, niemniej sądzę, że jesteśmy – w sensie położenia geograficznego – tak blisko siebie, że ta współpraca mogłaby wyjść kilka poziomów wyżej. Jesteśmy razem w Unii Europejskiej i powinniśmy się bardziej wspierać, bardziej integrować. Co nie bez znaczenia – obszar Warmii i Mazur to teren, na którym mieszkają repatrianci z Litwy i ich potomkowie, to także obliguje nas do większych wysiłków celem wzajemnej współpracy.

Festiwal Kresowy w Mrągowie, mimo ogromnej popularności, wymiany kulturalnej nam „nie załatwi”…

Jestem bardzo zbudowana spotkaniem, która odbyło się kilka dni temu w Węgorzewie (chodziło o upamiętnienie litewskiej pisarki Ievy Simonaitytė, przedstawiciele ambasady spotkali się w tej sprawie z burmistrzem miasta – przyp. PL DELFI). Otwartość lokalnych władz miejskich, działalność organizacji pozarządowych, budzi respekt i daje nadzieję na rozwój współpracy polsko-litewskiej także na poziomie powiatów czy gmin.

Porozmawiamy zatem o podróży do Węgorzewa i Ornety, która miała miejsce 25 września.

Byliśmy z wizytą w Węgorzewie u burmistrza Krzysztofa Piwowarczyka. Celem wizyty było wybadanie, czy znalazłaby się możliwość uczczenia litewskiej pisarki związanej z Prusami Wschodnimi Ievy Simonaitytė (Evy Simoneit). Ta postać jest znana władzom miejskim. W latach 1912-1914 przebywała ona w Angerburgu, czyli Węgorzewie. Spotkaliśmy się także z Barbarą Chludzińską, szefową fundacji „Dziedzictwo Nasze”, która oprowadziła nas po miejscach, w których przebywała litewska twórczyni. W okresie młodości leczyła się w Węgorzewie. Miała gruźlicę kości, a w Angerburgu mieścił się znany zakład uzdrowiskowy, gdzie leczono tego typu dolegliwości. Potem przez pewien czas Simonaitytė tam pracowała. W tym momencie nie zachowały się już te budynki, niemniej jednak pobyt Litwinki chcielibyśmy jakoś uhonorować. Lokalne władze są bardzo temu przychylne, liczę na owocną współpracę.

A wizyta w Ornecie?

Delegacja ambasady odwiedziła grób polskiego prawnika i adwokata, działacza mniejszości polskiej na tzw. Litwie Kowieńskiej, posła do Sejmu Ustawodawczego w latach 1920-1922 Adolfa Grajewskiego. Adolf Grajewski po 1945 r. przeprowadził się do Polski, zamieszkał na Warmii, gdzie zmarł w latach sześćdziesiątych. Spotkaliśmy się tam z jego wnuczkiem Stanisławem Grajewskim. Zostały podjęte decyzje, żeby to miejsce bardziej upamiętnić niż ma to miejsce do tej pory. Będziemy to konsultować z rodziną, tu też są bardzo duże szanse na pozytywny efekt.

Wróćmy jeszcze na moment do spraw konsularnych. Jak układają się Pani relacje z ambasadą w Warszawie? Odczuwa Pani wsparcie ze strony przedstawicielstwa dyplomatycznego Litwy?

Relacja jest bardzo dobra. Muszę przyznać, że wcześniej dyplomacja była dla mnie sprawą zupełnie na uboczu, a dyplomatów widziałam jako ludzi raczej nieprzystępnych. Nie przypuszczałam, że przyjdzie mi współpracować z tak pozytywnymi i otwartymi ludźmi. Mam wsparcie wszystkich pracowników ambasady, nie mówiąc już o wsparciu ze strony ambasador Lorety Zakarevičienė. Okazała się osobą niezmiernie sympatyczną i ciepłą, z którą można budować relacje na poziomie ludzkim, a nie tylko zawodowym.

A w czym widzi Pani ewentualne przeszkody dla działalności tutaj w Polsce?

Obawiam się trochę, że dogonią mnie sprawy polityczne, zakulisowe działania na scenie politycznej obu państw. A ja nie chcę uprawiać polityki. Chciałabym, żeby ludzi rozmawiali ze sobą z otwartą przyłbicą. W życiu publicznym jest często inaczej. Dużą przy tym widzę rolę mediów. Chodzi o to, żeby pokazywać to, co w stosunkach polsko-litewskich jest dobre, nie nagłaśniać ekstremizmów i starać się znajdować rzeczy, które dobrze świadczą o naszych narodach. I jednym, i drugim.

Urszula Lech (ur. 1958 na Mazowszu) – z wykształcenia technolog żywności i technik farmaceutyczny. Absolwentka Międzynarodowych Studiów Podyplomowych Uniwersytetu Minnesota w USA i Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie w zakresie zarządzania i marketingu W 1980 r. rozpoczęła pracę w przedsiębiorstwie farmaceutycznym „Cefarm Olsztyn”. Od 2002 r. jest prezesem zarządu Laboratorium Galenowego Olsztyn z siedzibą w Dywitach. We wrześniu 2012 r. odebrała nominację na konsula honorowego Litwy w Olsztynie (drugiego w historii stosunków polsko-litewskich). Oprócz konsulatu honorowego Litwy w stolicy województwa warmińsko-mazurskiego działa jeszcze tylko konsulat honorowy Niemiec.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion