Darius Kuolys, dyrektor Instytutu Społeczeństwa Obywatelskiego, jeden z organizatorów pikiety, na czwartkowej konferencji prasowej oświadczył, że obecnej władzy brakuje odwagi, aby odpowiednio zareagować na godlewskie wydarzenia. Dlatego też do Sejmu należy wybrać innych ludzi, którym nie brakuje silnej woli.

„Zrobimy wszystko, aby jesienią, po wyborach sejmowych, naród litewski był reprezentowany przez odważnych, uczciwych, wiernych Republice Litewskiej i szanujących jej obywateli ludzi. Dzisiaj widzimy, że nasz sejm, nasza prezydent, nasz rząd, nasi ministrowie nie mają na tyle odwagi, by potępić przemoc wobec dziecka. Są to ludzie tchórzliwi, niezbyt uczciwi i prawdopodobnie nie mający szacunku wobec swoich obywateli. Po wyborach wejść do Sejmu powinna Litwa bardziej odważna i przyzwoita” – mówił organizator pikiety.

Darius Kuolys nie wyjawił, jakich polityków poprze w wyborach do Sejmu – powiedział tylko, że „są takie osoby”. Razem ze współorganizatorami również skrytykował DELFI i inne media.

Zapytany, czy sam rozważa możliwość kandydowania w wyborach, odpowiedział, że na razie o tym nie myśli, ale nie popiera obecnych sił opozycyjnych: Partii Pracy, socjaldemokratów czy też partii „Porządek i Sprawiedliwość“.

„Jeżeli sprawy na Litwie będą wyglądać w ten sposób, a nasi politycy nie będą bronić litewskich ideałów i wartości, lecz będą je deptać, to ja, jako wolny obywatel, mam wszelkie prawo do własnej wolnej decyzji. Jak zdecyduję, tak będzie. (…) Wszyscy jesteśmy wolnymi obywatelami. Wolni litewscy wyborcy nie powinni tolerować obecnego Sejmu oraz tych, którzy ustawiają się w kolejce do następnej kadencji – Wiktora Uspaskich, Rolandasa Paksasa, Audriusa Butkevičiusa… Koalicji Algirdasa Butkevičiusa z Gediminasem Kirkilasem, jeszcze bardziej prorosyjskich i cynicznych sił” – mówił.

Wśród tematów pikiety dominują wydarzenia w Godlewie, a prezydent Dalia Grybauskaitė jest oskarżana o stosowanie rosyjskich metod. Ma tego dowodzić fakt, że organizatorom pikiety nie udało się dowiedzieć, kiedy głowa państwa wróci z wizyty w USA.

„17 maja władza przekroczyła wszelkie granice i stworzyła zagrożenie wobec konstytucyjnego porządku państwa, podstawowych wartości demokratycznych. Dzisiaj przemocy władzy towarzyszy kłamstwo, zastraszanie ludzi, manipulowanie nimi. Litwa staje się krajem, w którym powrót prezydenta z zagranicznej wizyty uważa się za tajemnicę państwową. Jest to wschodni model państwa. Dzisiaj dziennikarze nie mogą się dowiedzieć, kiedy prezydent przyleci na Litwę. Wybaczcie, ale jest to kraj NATO, Unii Europejskiej, w którym przed obywatelami ukrywany jest plan pracy pani prezydent. Domagamy się (…) podania do wiadomości publicznej nazwisk osób, które 17 maja zezwoliły na zastosowanie przemocy i kto takie zezwolenie zatwierdził. Osoby, które wydały takie zezwolenie, dokonujący przemocy i popierający tę przemoc powinny zrezygnować z pełnionych funkcji i zostać pociągnięte do odpowiedzialności karnej. Jeżeli tak się nie stanie, utworzymy niezależną komisję społeczną do zbadania przestępstw władzy” – kontynuował Darius Kuolys i dodał, że pikietującym nie jest obojętne, gdzie znajduje się córka Drąsiusa Kedysa, co się dzieje z sędzią Neringą Venckienė i „innymi osobami, które doświadczyły przemocy”.

Cytując słowa organizatora, pikietujący nie chcą pozwolić, aby “Litwa stała się małą Rosją”, sprzeciwiają się „dyktaturze, przemocy władzy i zawłaszczaniu państwa”, nie tolerują „kłamstw publicznych”, i chcą, by Litwini poza granicami swego kraju widzieli w nim „ojczyznę, a nie macochę”.

Darius Kuolys potępił publikacje DELFI, w których wypowiada się były zastępca dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa Państwa, Dainius Dabašinksas – zdaniem organizatorów pikiety, „jest wiele innych, bardziej uczciwych osób”.

Były poseł Algimantas Matulevičius wymienił również inne media, które, jego zdaniem, służą klanowi rządzących i innym strukturom. Jak stwierdził, portal DELFI, „Lietuvos rytas” i tygodnik „15min” są „piątą kolumną”, a w Departamencie Bezpieczeństwa Państwa jakoby znajdują się informacje, które tego dowodzą.

Zgodę na pikietę i pochód wzdłuż prosketu Giedymina organizatorzy uzyskali od miasta dopiero po drugim wniosku. Pierwszy, złożony przez posłów Naglisa Puteikisa i Aurelię Stancikiene, został odrzucony.

W środę prokurator generalny Darius Valys zwrócił się do Sejmu z wnioskiem o uchylenie immunitetu sędziowskiego Neringi Venckienė.