Obserwatorzy wyborów uspokajają, iż te zmiany nie będą miały istotnego wpływu na wyniki wyborów, chociaż zgadzają się z jednym z zarzutów AWPL, a mianowicie z tym, że w Wilnie powinno się zwiększyć liczbę wybieranych posłów do Sejmu, być może nawet kosztem Kowna.

Decyzją Głównej Komisji Wyborczej, od szyrwincko-wileńskiego okręgu wyborczego oderwano dwa okręgi - Sużany (Sužionys) i Skirlany (Skirlėnai) - gdzie większość mieszkańców stanowią Polacy. Przyłączono je do „litewskiego” święciańsko-maleckiego okręgu wyborczego. AWPL skarży się, że zmienia to sytuację i proporcje wyborców na niekorzyść mniejszości narodowej. Ponadto AWPL wyraża niezadowolenie z powodu liczby okręgów jednomandatowych w Wilnie. Z tym argumentem zgadza się też Główna Komisja Wyborcza (VRK ) – być może liczba parlamentarzystów wybieranych w Wilnie zwiększy się już przy okazji najbliższych wyborów do Sejmu.

Tomaszewski: dlaczego głosy mieszkańców Kowna mają większą wagę?

Lider AWPL, europarlamentarzysta Waldemar Tomaszewski powiedział DELFI, że decyzja o zmianie okręgów wyborczych uderza w wyborców narodowości polskiej. Oprócz tego skarżył się, iż proporcje okręgów wyborczych w Kownie i w Wilnie nie odpowiadają realnej sytuacji demograficznej. Zdaniem polityka, ludność narodowości polskiej, która zwarcie zamieszkuje stolicę, powinna mieć możliwość wybrania większej liczby parlamentarzystów kosztem jednego czy dwóch okręgów wyborczych Kowna.

„Bardzo duże dysproporcje mamy w Kownie, powiedzmy, 8 okręgów. Średnio ok. 30 tys. mieszkańców w jednym okręgu. W Wilnie mamy 10 okręgów, w tym w każdym średnio ok. 45 tys. mieszkańców. Wychodzi na to, że w Kownie głos jednego wyborcy „waży” o 1,5 razy więcej, niż głos wyborcy w Wilnie czy na Wileńszczyźnie. Tak być nie może. Tym bardziej, że część wileńskich gmin została przyłączona do sąsiednich rejonów. (…) Już dawno powinno się zrobić z tym porządek. W Kownie 6-7 okręgów, w Wilnie odpowiednio 11-12. Ale nie. Oni (Główna Komisja Wyborcza) nadal tego nie zrobili” - takie zarzuty stawiał Tomaszewski komisji wyborczej.

Winą za tego typu dysproporcje obarcza on rządzących konserwatystów, którzy w Kownie cieszą się dużym poparciem wyborców.

„Wiemy, że w Kownie wygrywa jedna partia. I nic się w tym temacie nie zmienia” - powiedział Tomaszewski.

Zdaniem lidera AWPL, mógłby powstać jednomandatowy solecznicki okręg wyborczy – tym bardziej, że na tym terenie mieszkańców jest więcej niż na przykład w Kielmach (Kelmė), które mają swój własny okręg wyborczy.

„Mamy zobowiązania międzynarodowe, np. konwencja broniąca praw mniejszości narodowych, są też inne dokumenty, które mówią, że granice okręgów wyborczych muszą odpowiadać granicom terytoriów, które zwarcie zamieszkują mniejszości narodowe. Takie są standardy i nie można ich łamać. Jednakże tu chodzi nie tylko o tę normę ” - tłumaczył europarlamentarzysta.

Z jego słów wynika, że zmiany okręgów wyborczych z niezadowoleniem przyjęła nie tylko AWPL, lecz również inne partie polityczne na Litwie. „Komuś zależy na tym, by pokazać niezadowolenie AWPL” - dodał rozmówca.

Skarżył się też, że AWPL nie może mieć swoich przedstawicieli w okręgowych komisjach wyborczych. Dzieje się tak, bo ustawa przewiduje, że swoich ludzi oddelegować mogą tylko te partie, które we wcześniejszych wyborach przekroczyły 5-procentowy próg wyborczy.

„Inne partie wyeliminowano. Między innymi AWPL, która nie przekroczyła tego progu w wyborach sejmowych, jednakże 7 samorządów posiada własnych przedstawicieli. Mają po 9, nawet po 20. Nie można w ten sposób eliminować siły politycznej. Niestety u nas jest to możliwe” - powiedział Waldemar Tomaszewski.

Vaigauskas: w Wilnie faktycznie powinno się zwiększyć liczbę okręgów

Przewodniczący VRK Zenonas Vaigauskas stwierdził w rozmowie z DELFI, iż częściowo popiera stanowisko AWPL w kwestii dotyczącej liczby okręgów wyborczych w Wilnie. Liczba mieszkańców stolicy wciąż wzrasta, w związku z powyższym powinno się tu wybierać więcej parlamentarzystów.

„Mają absolutną rację. Co zrobić, kiedy liczba mieszkańców Wilna wciąż wzrasta, a mieszkańców Kowna maleje? W ciągu 20 lat okręgi wileńskie rozrastały się w szybkim tempie, a okręgi kowieńskie stały się jednymi z najmniejszych na Litwie. Istnieje więcej tego rodzaju przykładów. Kielmy się zmniejszyły. (…) Jedynym rozwiązaniem byłoby odebranie Kownu jednego okręgu wyborczego na korzyść Wilna. Albo należałoby zrewidować granice okręgów, by nie trzeba było przez najbliższe 10 lat robić poprawek kosmetycznych” - takie ewentualności wymienił Vaigauskas.

Jego zdaniem, zamiast obecnych 10, w stolicy powinno się wybierać 11 bądź 12 posłów do Sejmu.

Co prawda, w tym roku nie da się zwiększyć liczby parlamentarzystów wybieranych w Wilnie, ponieważ mogłoby to doprowadzić do prawdziwego chaosu politycznego.

„Bezpośrednio po wyborach będą „nakreślone” (granice okręgów wyborczych – DELFI) i ustali się, że obowiązują one od następnych wyborów sejmowych. (…) Obecnie przenieśliśmy 0,35 proc. wyborców i proszę zobaczyć – niektórzy wydzierają się, że należałoby ściągnąć na Litwę obserwatorów międzynarodowych, że kogoś skrzywdziliśmy itp. A gdybyśmy zmienili granice okręgów wyborczych w Wilnie i w Kownie – wyobrażacie sobie, ilu byłoby niezadowolonych? ” - zapytał retorycznie Zenonas Vaigauskas.

Jego zdaniem, zrewidowanie okręgów wyborczych mogłoby być o wiele bardziej kompleksowe.

Otóż politycy noszą się z ideą utworzenia jeszcze jednego okręgu wyborczego, gdzie mogliby głosować obywatele Litwy obecnie mieszkający za granicą.

„Być może dałoby się to zrobić kosztem Wilna” -zastanawiał się przewodniczący VRK.

Co prawda, jak na razie Litwini za granicą niechętnie uczestniczą w wyborach. Jak twierdzi Zenonas Vaigauskas, wśród nich tylko ok.20 tys. stanowią aktywni wyborcy, a to jest o wiele za mało, by stworzyć oddzielny okręg wyborczy.
Tymczasem zdaniem przewodniczącego VRK obecna zmiana granic okręgów wyborczych jest procesem naturalnym, wynikającym z tego, że liczba mieszkańców w tych okręgach nie odpowiadała wymogom.

„Okręg 55. był bardzo liczny. Przewyższał ustawowo ustaloną liczbę mieszkańców. Wpłynęły na to zmiany demograficzne. Dlatego też zostaliśmy zmuszeni do tego, by część mieszkańców przenieść do innego okręgu wyborczego. Z okręgu 55. do sąsiedniego 54. Trzeba było przenieść 700 osób. Więc przenieśliśmy dwie wiejskie gminy wyborcze. Widziałem obliczenia. To prawdopodobnie nie będzie miało wpływu na wyniki wyborów” - powiedział Vaigauskas.

„Na całej Litwie dokonano 6 tego typu zmian. Ten okręg nie jest jakiś wyjątkowy, ani też nic wyjątkowego tu się nie wydarzyło się w skali Litwy” - zauważył przewodniczący VRK.

Vaigauskas twierdzi, iż nie dramatyzuje zamiaru AWPL zaproszenia na wybory obserwatorów z Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE).

„Czy mający polskie pochodzenie bądź mówiący po polsku obywatel Litwy musi koniecznie głosować tylko na przedstawicieli jednej partii politycznej? Dlaczego Litwin może wybierać spośród 10 czy 12 partii, a Polacy – jak z góry zakładamy – nie mają takiego prawa i wolności wyboru? To mi wygląda na negowanie faktu samych wyborów” - dodał przewodniczący VRK.

Kasčiūnas: obserwatorzy na Wileńszczyźnie są potrzebni, ale nie z powodu zarzutów stawianych prze AWPL

W roku 2008 w okręgu szyrwincko-wileńskim w wyborach sejmowych wygrał kandydat AWPL Michał Mackiewicz. W drugiej turze wyborów uzyskał 59 proc. głosów. Startujący w wyborach do Sejmu na Wileńszczyźnie, w okręgu wileńsko-trockim, z listy konserwatystów Laurynas Kasčiūnas powiedział DELFI, iż nie rozumie zarzutów AWPL. Jego zdaniem prosta matematyka pokazuje, że w najgorszym wypadku, przy tego rodzaju zmianie granic okręgów wyborczych, polski kandydat cztery lata temu zebrałby zaledwie o 1 proc. głosów mniej.

„Tak naprawdę z okręgu szyrwincko-wileńskiego do malecko-święciańskiego przeniesiono dwie gminy, a to faktycznie oznacza ok. 700 stałych wyborców (spośród 1200 zarejestrowanych), spośród których w pierwszej turze wyborów około 65 proc. głosuje na kandydatów AWPL. Czy to może wpłynąć na wyniki wyborów? Nie trudno jest obliczyć, że gdyby gminy te zostały przeniesione już w roku 2008, to w wyborach sejmowych kandydat AWPL w jednomandatowym szyrwincko -wileńskim okręgu wyborczym zebrałby 31 proc. (zamiast 32 proc.) głosów w pierwszej turze wyborów i 58 proc. (zamiast 59 proc.) w drugiej turze wyborów. Oczywiste jest, iż decyzja Głównej Komisji Wyborczej statystycznie nie ma i nie może mieć żadnego negatywnego wpływu na kandydatów z listy AWPL” - tłumaczył Kasčiūnas.

„Według ustawodawstwa litewskiego liczba ludności w okręgu wyborczym nie może się różnić bardziej niż o 20 proc. od średniej liczby wyborców w okręgu (obecna średnia wynosi 36 804). Aż sześć spośród 71 okręgów wyborczych nie odpowiada tym kryteriom. Dwa spośród nich (szyrwincko-wileński i wileńsko-trocki) interesują akurat AWPL, jednakże w odniesieniu do ustawy, w obydwu okręgach było odpowiednio o 721 i 834 wyborców za dużo. Dlatego też zmiana granic okręgów wyborczych była nieunikniona”- dodał nasz rozmówca.

Ironizował również, że tak upragnieni przez AWPL obserwatorzy OBWE faktycznie przydaliby się na wyborach na Wileńszczyźnie, jednakże z innych powodów niż te, na które wskazuje partia Waldemara Tomaszewskiego. „Obserwatorzy na wyborach na Wileńszczyźnie faktycznie są potrzebni, ale z zupełnie innych przyczyn niż te, o których mówi lider AWPL” - podsumował Kasčiūnas.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (110)