Około 400 osób oglądających transmisję z Warszawy w sali DKP początek meczu rozpoczęło na stojąco. Testosteron i adrenalina wprost przelewały się przez brzegi. Po bramce Lewandowskiego i czerwonej kartce dla Greków widownia ucichła, jak się okazało w przerwie: „Pierwszy mecz, a już posadziłem głos” — powiedział aktor Edward Kiejzik.
Natomiast w restauracji „Pan Tadeusz” mecz otwarcia oglądali Vip'y. Ambasadorowi RP na Litwie Januszowi Skolimowskiemu towarzystwa dotrzymali ambasadorzy Rosji, Ukrainy i Azerbejdżanu, konsul honorowy Szwajcarii oraz przedstawiciele ambasad Kazachstanu, Włoch oraz Zakonu Maltańskiego.
Po przerwie nikt zbytnio nie śpieszył do powrotu i tylko po bramce Greków w 51. minucie z siarczystymi przekleństwami wszyscy wrócili do kibicowania „wygranemu meczu”.
„Tytoń bohaterem narodowym”, „Zmniejszyć akcyzę na Tytoń” - taka była reakcja kibiców na obroniony karny przez bramkarza Przemysława Tytonia. Jedni się modlili, inni całowali „murawę” - parkiet. Kolejny raz adrenalina wypełniła całą salę.
Nie można też nie wspomnieć końcówki meczu, kiedy w transmisji LTV na ekranie pojawił się wynik 1:0 dla Polski. Sala skandowała: „Litwini z nami”.
Po meczu prezes ZPL Michał Mackiewicz nie krył rozczarowania z czerwonej kartki dla Szczęsnego: „Otrzymali karny i niechby z tego cieszyli się, przecież to był faul z gry. Bardzo się cieszę, że zebrało się tylu Polaków: i „naszych”, i tych z Polski”.
Po zakończeniu odbyło losowanie wygranych totalizatora. Z 12 szczęściarzy tylko 3 mężczyzn typowało wynik 1:1.
Jak powiedział zdobywca koszulki Andrzej Staniul: „Tylko głos wewnętrzny mi podpowiedział wynik, ale dobrze że przy przegranej czy też remisie można coś wygrać”.
„A jednak święto się udało”, „Mecz warty otwarcia” — z takim nastrojem opuszczali Dom Polski kibice bez głosu, bez sił, ale z uśmiechem na twarzy.