Przedstawiciel Ruchu Liberałów w Radzie Samorządu m. Wilna Vidmantas Martikonis potwierdził agencji BNS, że zgłosił swój park w Suderwie jako miejsce na sowieckie rzeźby z Zielonego mostu, ale tylko pod warunkiem, że nie będą nic kosztowały.
„Zgłosiłem się, chociaż nie bardzo pasują do kontekstu, gdyż u mnie jest park rzeźb kamiennych. Jeśli zostanie ogłoszony przetarg na przechowywanie, to z miłą chęcią przyjąłbym. W przypadku przetargu na kupno – to bym się jeszcze zastanowił” - powiedział Martikonis.
Polityk nie zamierza restaurować rzeźby i zostawiłby je w tych „klatkach”, które zostały zamontowane podczas ich zdejmowania z mostu.
Chęć przyjęcia sowieckich rzeźb wyraził też rzeźbiarz, przedsiębiorca i założyciel parku Europy Gintaras Karosas, który zabiegał też o inne sowieckie relikty, jednak wówczas samorząd przekazał je parku Grutas.
„To są dzieła sztuki innej kategorii. Te metalowe ramy bardzo pasują. To pokazuje, że nie ich nie czcimy. Dzieła o takiej stylistyce można eksponować i w pozycji leżącej” - powiedział Karosas.
Natomiast Viliumas Malinauskas jest pewny, że najlepszym wyjściem dla tych rzeźb jest znalezienie się obok innych dzieł socrealizmu, czyli w zarządzanym przez niego parku Grutas. Jednak, jak mówi, od kilku miesięcy nie może w tej sprawie skontaktować się z merem Wilna.
Malinauskas ma zamiar odrestaurować rzeźby i przeznaczyć wyjątkowe miejsce w swoim parku, dlatego dziwi się wypowiedzi Šimašiusa, w której ten wyraził chęć pozostawienie rzeźb w pobliżu Wilna.
„Każdy myśli różnie, a mer Wilna decyduje podobnie, jak niektórzy: ważne inaczej, nawet jeśli nie po ludzku” - skomentował wypowiedź mera właściciel parku Grutas.