Šimašius wyraził wdzięczność instytucjom wykonującym i zapewniającym bezpieczeństwo podczas zdejmowania rzeźb oraz wilnianom za to, że zachowują się „godnie i dostojnie”.
„Od początku prac, czyli od niedzielnego poranku żadnych protestów nie było. Najczęściej wilnianie przychodzili zrobić ostatnie „selfie”” - powiedział Šimašius.
Mer Wilna podkreślił, że rzeźby są zdejmowane nie na renowację, a z powodu bezpieczeństwa. Czy rzeźby zostaną podane renowacji zależy od wielu czynników, jednak zdaniem mera, nie jest to obiekt, któremu należy nadać pierwszeństwo.
„Gdzie będą eksponowane, gdzie spoczną na dłuższy okres – naprawdę na dzień dzisiejszy nie ma gdzie śpieszyć. Poczekamy, aż emocje nieco spadną i doczekamy się rozwiązania problemu prawnego” - tłumaczył Šimašius. Decyzja ma zapaść jesienią.
Do czasu sowieckie rzeźby z Zielonego mostu będą przechowywane na placu spółki „Grinda”, a jednym z końcowych przystanków nazywany jest park Grutas.
„Otrzymałem już trzy nieoficjalne propozycje od osób, które chciałyby eksponować rzeźby. Jednak moim zdaniem, należy wszystko robić konsekwentnie, a na początku określić kryteria” - mówił mer Wilna.
Jeśli nic nie zakłóci prac, to ostatnie cztery reźby mają zostać zdjęte z Zielonego mostu w nocy z poniedziałku na wtorek.