Hasłami przewodnimi protestujących były: „Pracy pańszczyźnianej – nie”, "Liberalizacja Kodeksu Pracy – droga do niewolnictwa”.
„Potrzebujemy dzisiaj godnych warunków pracy” - do zebranych zwróciła się przewodnicząca związków zawodowych „Solidarumas“ Kristina Krupavičienė, która nawoływała do sprzeciwu wobec „wykorzystywania przez pracodawców”.
Inicjatorzy akcji protestowali przeciwko poprawkom w Kodeksie Pracy, które przewidują dłuższy tydzień pracy, krótszy termin upomnienia, mniejsze wyprawy, krótszy urlop.
Do zebranych wyszła minister ochrony socjalnej i pracy Algimanta Pabedinskienė, która obiecała, że do pakietu poprawek zostaną wciągnięte tylko te propozycje, co do których porozumie się Rada Trójstronna składająca się z przedstawicieli związków zawodowych, pracodawców i Rządu. Minister nie przekonała protestujących, którzy ją wygwizdali.
„Miejsca pracy tworzy biznes, inwestorzy, o ich uwagę walczą nie tylko kraje europejskie, już nie mówiąc o regionie bałtyckim. Przestarzały, niezgodny z nowoczesnymi zasadami Kodeks jest słabym miejsce Litwy” - na początku jesiennej sesji sejmowej powiedział premier Algirdas Butkevičius.