Tomasz Otocki: Jakie znaczenie ma wakacyjna podróż prezydenta Ilvesa do Polski?

Kazimierz Popławski: Wizyty i spotkania prezydentów Polski i Estonii są przed wszystkim potwierdzeniem bardzo dobrych stosunków pomiędzy naszymi państwami. Oczywiście w czasie tej wizyty zostały poruszone ważne kwestie, jak choćby współpracy na forum UE w wybranych kwestiach czy sprawy bezpieczeństwa – w tym ochrony przestrzeni powietrznej republik nadbałtyckich. Taka tematyka jest właściwie pewną tradycją, bo te tematy od kilku już lat są żelaznymi punktami spotkać i prezydentów, i premierów, i ministrów. Ze względu na dosyć ograniczone kompetencje głów państwa w obu krajach rozmowy te nie są wiążące, jednak ze względu na wysokie poparcie obu głów państwa opinie prezydentów są istotne.

Co jest dziś priorytetem dla Estończyków w relacjach z Polską: „Via Baltica”/”Rail Baltica”, Baltic Air Policing, sprawa budżetu unijnego?

Każda z tych kwestii jest ważna, każda też dotyczy trochę innej dziedziny, więc trudno je porównywać. Połączenia transportowe są niezwykle istotne, traktowane są niekiedy wręcz, jako jeden z filarów dalszego szybkiego rozwoju Estonii. Temat zwłaszcza szybkich połączeń drogowych z Europą Zachodnią i Południową przez Łotwę, Litwę i Polskę powtarzany jest przez Estończyków niemal jak mantra. Równie ważne są połączenia kolejowe, a więc Rail Baltica i dla naszych dwustronnych stosunków, zwłaszcza gospodarczych, stałe połączenie lotnicze. Warto tutaj także dodać połączenia o trochę innym charakterze – energetyczne. Estończycy priorytetowo traktują kwestie połączeń sieci energetycznych i gazowych Polski i Litwy, co ma podnieść także ich bezpieczeństwo.

A kwestia współpracy na poziomie europejskim?

Estonia jest świadoma znaczenia funduszy unijnych, zwłaszcza spójnościowych. To m.in. dzięki nim szybko wydostała się z kryzysu gospodarczego lat 2008-2009. To fundusze unijne pomogły Estończykom utrzymać dyscyplinę budżetową i wrócić na ścieżkę szybkiego rozwoju. Polska postrzegana jest jako atrakcyjny partner w zabieganiu o odpowiedni kształt budżetu unijnego, który także w okresie 2014-2020 pozwoli pozyskiwać środki na dalszy szybki rozwój.

Zostaje sprawa Baltic Air Policing. Na wiosnę b.r. „Postimees”, co później przedrukowało litewskie PL DELFI, pisał o możliwości przeniesienia szawelskiej bazy myśliwców do nadbałtyckiego Ämari…

Kwestia patrolowania przestrzeni powietrznej nad republikami nadbałtyckimi jest dla Estończyków kwestią bardzo istotną, właściwie kluczową w postrzeganiu własnego bezpieczeństwa. Jeśli jednak rozpatrywać ją przez pryzmat uczestnictwa Polski w tej misji, to sytuacja staje się nieco kłopotliwa dla Tallina. Z jednej strony uczestnictwo i duże zaangażowanie bliskiego sojusznika jest bardzo cenne, z drugiej strony w zakłopotanie wprawiają obecne relacje polsko-litewskie. Sądzę, że współpraca na tym polu będzie intensyfikowana wraz z poprawą stosunków między Warszawą a Wilnem.

Profesor Raimo Pullat w jednej ze swoich książek zauważył, że relacje polsko-estońskie w okresie II RP były dobre na poziomie politycznym, ale słabe, jeśli chodzi o wymiar handlowy. Jak wygląda sprawa współpracy gospodarczej między Polską a Estonią?

Polsko-estońska współpraca gospodarcza, pomimo dynamicznego rozwoju w ostatnich latach nadal znajduje się poniżej, powiedziałbym, naturalnego dla niej poziomu. Sam dobry klimat polityczny nie wystarczy i decyzją polityczną nie można go przenieść na płaszczyznę biznesową. Jest kilka czynników, które mają wpływ na wymianę między naszymi krajami. Są to m.in. odległość, infrastruktura transportowa i komunikacyjna – w tym połączenia lotnicze, w ostatnim czasie także kryzysy gospodarcze, należy także dodać pewne stereotypy nadal istniejące po każdej ze stron. Wydaje się, że odległość pomiędzy naszymi krajami oraz uprzedzenia niwelowane są stopniowo dzięki poprawiającej się infrastrukturze transportowej i komunikacyjnej. Pewnym zagrożeniem może być prognozowana druga fala kryzysu gospodarczego w Europie. Moim zdaniem może ona być jednak szansą dla intensyfikacją wymiany handlowej – Estończycy będą szukali tańszych produktów i usługodawców, a my nowych rynków zbytu. Z tego też powodu polscy przedsiębiorcy powinni pomyśleć także o tym kierunku dla potencjalnej ekspansji.

Jak Estończycy odnoszą się do konfliktu polsko-litewskiego? Czy ta sprawa jest w ogóle śledzona w Tallinnie?

Estończycy bacznie przyglądają się rozwojowi relacji polsko-litewskich. Oba kraje są bliskimi sojusznikami Estonii, co wprawia rządzących w Tallinie w zakłopotanie. Estończycy nie mogą opowiedzieć się po żadnej ze stron, nie mogą też żadnego z tych państw pominąć myśląc o zapewnieniu sobie bezpieczeństwa czy to militarnego, czy energetycznego. Nie mogą też ominąć podróżując czy wysyłając swoje towary na zachód. Estończycy dostrzegają zagrożenia wypływające z tego konfliktu, które mogą w istotny sposób wpłynąć na ich sytuację. Chociażby kwestia podnoszona przez stronę polską o potrzebie przeniesienia bazy lotniczej jednostek monitorujących przestrzeń powietrzną z Szawli do Ämari w Estonii różnie odczytywana była w Tallinie – z jednej strony jako szansa, z drugiej pojawił się cień wątpliwości, czy aby Warszawa nie wykorzystuje Estonii w rozgrywkach z Wilnem. Czasem można wręcz usłyszeć porównania do sytuacji w okresie międzywojennym, kiedy konflikt polsko-litewski (który oczywiście był dużo poważniejszy) torpedował wiele inicjatyw w regionie. Niemniej Estończycy pilnie obserwują stosunki polsko-litewskie i czekają na ich poprawę.