Przed sześcioma laty, na samym początku mej działalności politycznej, odwiedziłem wiele rodzin wyborców, między innymi także wileńskich Polaków. Począwszy od osiemdziesięcioletniej staruszki mieszkającej w eleganckim, obrośniętym bluszczem, drewnianym domu na przedmieściach Śnipiszek, która przedstawiła się „Jestem autochtonką” i poprosiła o zostawienie litewskiej ulotki mówiąc – „Przetłumaczę sobie ze słownikiem”, a skończywszy na rodzinie z wieżowca w Bołtupiu, która przypadkowo zaprosiła mnie do środka i nie wypuściła dopóki ich ośmioletnia córka nie wydeklamowała – tak samo czysto po polsku, jak i po litewsku, kilku linijek „Litwo! Ojczyzno moja!” Mickiewicza i „Trakų pilis“ Maironisa. Rozmawiałem z nimi i widziałem, że są to serdeczni patrioci swojej ziemi i naszego państwa. Widziałem jak piękne są ich rodziny, ile uwagi poświęcają wychowywaniu swoich dzieci.

I teraz widzę, że Tomaszewski, przypinając sobie wstęgę św. Jerzego, tak naprawdę wszystko to zdradził. Nie zdradził nas, ponieważ nigdy nie pretendował, by reprezentować Litwinów, a Litwini nigdy nie pretendowali by mieć takiego reprezentanta, ale zdradził właśnie litewskich Polaków, tych ludzi, których reprezentował, tę wspólnotę, w imieniu której zabiera głos zarówno na Litwie, jak i na forum europejskim. Zdradził tak naprawdę naszą wspólną historię – tę wspólną walkę o wolność, którą tak celnie obrazuje zawołanie „Za wolność naszą i waszą”, powstania XIX wieku, brutalnie tłumione przez oddziały carskiej armii, zdobiące swoje sztandary wstęgami orderu św. Jerzego.

Przypięcie sobie wstęgi św. Jerzego jest wyrazem zdrady wspólnej walki obojga narodów, tak samo jak zdradza tych Polaków, którzy zginęli we wrześniu 1939 r., kiedy Armia Czerwona razem z wojskami Hitlera wdarła się do Polski. Zdradza pamięć o 22 tysiącach polskich żołnierzy i członków elity społeczeństwa, których wiosną 1940 r. w lesie katyńskim wymordowali stalinowscy czekiści – wielu z nich zostało odznaczonych Orderem Sławy z pomarańczowo czarną wstęgą św. Jerzego. Kulka w łeb i bezimienna masowa mogiła w ciemnym lesie – tak traktowała „przesławna” Armia Czerwona polskich jeńców wojennych.
Mogę zrozumieć Rosjan obchodzących dzień 9 maja, wiele osób z ich rodzin walczyło i muszą oni szanować pamięć o swoich żołnierzach. Ale Polacy na tej wojnie byli haniebnie zdradzeni przez armię sowiecką, od samego początku, od napadu na Polskę i wymordowaniu polskich jeńców wojennych, do ostatniego jej momentu, kiedy Armia Czerwona celowo stała po drugiej stronie Wisły w 1944 r. czekając, aż naziści rozprawią się z uczestnikami Powstania Warszawskiego i zrównają z ziemią stolicę Polski. Dla Polaków, jak i dla Litwinów, podczas tej wojny, po jednej okupacji nastąpiła druga.

Stalin wykorzystywał wstęgę św. Jerzego, a propagandziści Putina zamienili w znak odradzającego się neostalinizmu. To nostalgiczny symbol i znak rozpoznawczy dla tych sił, które utożsamiają siebie ze stalinowskim Związkiem Radzieckim i zbrodniarzami reżimu sowieckiego, świadomy symbol wszystkich ich „wartości”. Chciałoby się zapytać – czy są to także Wasze wartości, litewscy Polacy?

„Wstyd” – komentowała polska prasa. Czy nie jest Wam wstyd z tego powodu? Czy nie wydaje się Wam, że takim zachowaniem został przekroczony Rubikon moralności? Przecież doskonale rozumiecie, że czarno-pomarańczowa paskowana wstęga nie ma nic wspólnego z chęcią uczczenia weteranów II wojny światowej. Nie można nie zauważyć, że stała się ona emblematem neobolszewickiego imperializmu – znakiem rozpoznawczym tej zbrojnej bandy „zielonych ludzików”, którzy uzbrojeni przez Putina, rabują Ukrainę i strzelają do jej patriotów, którzy biją i zabijają osoby innej narodowości w moskiewskim metrze, narzędziem propagandy dla tych agentów Kremla, którzy rozsiewają niepokój i nastroje antypaństwowe w Krajach Bałtyckich. Nie można nie rozumieć, że wstęga ta symbolizuje już nie nostalgię, ale aktywną gotowość do odtworzenia tego Imperium Zła, którego upadek został nazwany przez głównego rosyjskiego czekistę „największą tragedią geopolityczną XX wieku”.

Józef Piłsudski, wielka osobowość historyczna, który w 1920 r. „Cudem na Wisłą” powstrzymał bolszewicki marsz na Zachód, uczynił z Polski żywą tarczę, broniącą Europę przed wtargnięciem hord nowych barbarzyńców. Czy naprawdę popieracie nowych bolszewików, którzy przysłaniając się tą wstęgą, wieloma jawnymi i niejawnymi sposobami dążą do zniszczenia wyzwolonych przed kilkoma dziesięcioleciami narodów Europy?

Przypięcie wstęgi św. Jerzego nie jest – ostatecznie – „przypadkowym”, pojedynczym epizodem. Pytanie, komu służy lider AWPL, jest zasadne, zwłaszcza jeżeli przypomnimy sobie jego słowa popierające działania Rosji na Ukrainie, kiedy przejrzy się jego fotografie w towarzystwie zdemaskowanych agentów rosyjskich, kiedy wsłucha się w raporty VSD o tym, jak alians AWPL i organizacji promoskiewskich był tworzony, zatwierdzany i „błogosławiony” na Kremlu.

Sam wiem jak patrzeć na Tomaszewskiego, ale robi się nieprzyjemnie, gdy rzuca on cień na wszystkich litewskich Polaków. Litewscy Polacy – jesteście teraz na rozdrożu. Na rozdrożu, na które zaprowadzili Was nazywający siebie Waszymi wodzami demagodzy, którzy całą swoją działalność i energię poświęcili skłóceniu narodu litewskiego i polskiego. Obecnie, przypinają sobie wstęgę kremlowskiego imperializmu, wiadomo, na czyje zamówienie to robią.

Jesteście na rozdrożu i musicie zdecydować, z kim jesteście: z Litwą, czy z watahą nowych bolszewików, którzy chcieliby, by Litwy i Ukrainy w ogóle nie było, i by Polska była ciemiężona i poniżana tak, jak było to od 1944 do 1989 roku. Hasło, wyrażające naszą wspólną przeszłość historyczną oraz wspólne ideały obojga narodów „Za wolność naszą i waszą” zamienili na poparcie dla tych, których zawołaniem mogłoby być „Za naszą i waszą niewolę”.

Czy Polacy mogą cokolwiek zrobić? Ja sam zrobię wszystko, by wyjaśnić, że nie jest to wyraz woli litewskich Polaków. Wiemy, że naprawdę nie jest to wyraz woli ani opinii litewskich Polaków, zniesmaczonych i nazywających to niegodnym zachowaniem. Ale co robić dalej?

To duże wyzwanie i okazja do przemyśleń, kim są Polacy, kim są litewscy Polacy, kim są mówiący w języku polskim Litwini czy Litwini polskiego pochodzenia – i przy okazji okazja do otwartego dialogu o naszych stosunkach w przyszłości, ponieważ dostrzegamy jak łatwo je zburzyć, jak łatwo nimi manipulować i pod pozorem obrony praw i działań dla mniejszości, naprawdę myśleć, jak nas podzielić i skłócić.
„Żyliśmy, żyjemy i będziemy żyć razem”, pisaliśmy przed trzema laty w zainicjowanej przez litewskich intelektualistów odezwie o polsko litewskim porozumieniu. Niestety, te trzy lata nie były owocne dla porozumienia i zaufania ani dla obojga narodów, ani dla litewskiej i polskiej społeczności na Litwie. Zaczęto stwierdzać, że stosunki polsko litewskie nigdy nie były tak napięte, jak w ciągu ostatnich kilku lat. Jako przyczynę wskazuje się nieporozumienia dotyczące takich kwestii jak pisownia nazwisk, nazw ulic czy system oświaty.
Ale czy ci, którzy najgłośniej krzyczą o tych nierozwiązanych problemach, naprawdę szukają sposobów jak te nieporozumienia rozwiązać? Czy wręcz odwrotnie – robią wszystko, by porozumienia i kompromisu nigdy nie można było osiągnąć?

Jakby nie było, żadne tego rodzaju nieporozumienia, nie usprawiedliwiają nielojalności wobec swojego państwa. Nie patrząc na skomplikowane stosunki między państwami, na ochłodzony klimat stosunków emocjonalnych, fundamentalna wspólnota interesów strategicznych Litwy i Polski nigdzie nie zniknęła. Obydwa państwa wspólnie dążą do jak najszybszej i najpełniejszej pomocy świata zachodniego dla Ukrainy, obydwa narody są zwolennikami obrony przestrzeni wolności i demokracji na Wschodzie. Czy nie boicie się takiej chwili, że ostatecznie okaże się, że reprezentujący Was liderzy działają nie tylko przeciw Litwie, ale także przeciw Polsce, przeciw wartościom i interesom Narodu Polskiego?

Jestem przekonany, że nieporozumienia można rozstrzygnąć na drodze demokracji i prawa. Jestem przeciwny wobec tych radykałów obojga narodów, którzy próbują zakłócić rozstrzygnięcie w sposób cywilizowany i europejski dzielących nas problemów. Jako członek litewskiego Sejmu będę szukał porozumienia, ale pragnę, żebyście i Wy, litewscy Polacy, zaczęli się politycznie organizować, zbierać w siły polityczne reprezentujące Wasze prawdziwe interesy ze zdrowymi przywódcami na czele, którzy będą szukali dialogu i dążyli do dobra zarówno Waszej wspólnoty, jak i całego Państwa Litewskiego.

Pozbądźcie się fałszywych bożków – tych pseudoliderów, którym jesteście potrzebni jedynie w celu zaspokojenia ich ambicji i którzy prowadzą Was do ślepego zaułka obcości z Litwą oraz Europą. Łączcie się w siły polityczne i społeczne, które wyrażą Wasze prawdziwe pragnienia i interesy – i w których będziecie mogli się łączyć we wspólnej pracy tworzenia Litwy.

Teraz jest czas by pokazać, czy jesteście obywatelami Litwy, czy też gdzieś w szufladzie komody, czy sumienia leży czerwony paszport wydany na usługi przez urząd nieprzyjacielskiego państwa z ulicy Latvių.

Teraz, jak wówczas, gdy przed kilkoma laty odwiedzałem Wasze domy, wierzę że większości jesteście prawdziwymi patriotami tej ziemi, wiernymi temu państwu i pragnący jego dobra. Właśnie teraz jest czas jasno, publicznie i jednoznacznie to wyrazić.

Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (238)