- Wypowiadał się pan wcześniej na temat wyborów w Rosji. Na jakie zmiany może liczyć, albo być może nie może liczyć Litwa po tych wyborach prezydenckich?

- Nie chodzi wyłącznie o Litwę, chodzi o to, czego mogą oczekiwać kraje sąsiednie i na co może liczyć Europa. Nie przewiduję żadnych powodów do radości, ponieważ i kampania wyborcza, i towarzysząca jej retoryka były bojowe, agresywne, pełne gróźb. Czy zostaną zrealizowane i w jakim stopniu, z czym przyjdzie nam się zderzyć – zobaczymy. Konkretne groźby padły pod adresem Łotwy i Estonii, Litwa z kolei spotkała się z pretensjami lub atakami z powodu realizowania przyjętego przez Unię Europejską pakietu energetycznego, który od przyszłego roku oddaje system przesyłowy gazu ziemnego w ręce niezależnych operatorów. Czy prezydent Władimir Putin zastosuje jakieś środki nacisku, czy będzie miała miejsce presja gospodarcza w stosunku do Litwy, czy też może uświadomi sobie, że nie jest to wyłącznie wymysł Litwy, a polityka całej UE? W takim przypadku musiałby atakować całą Unię. Zobaczymy, w tym temacie wszystko zależy od Putina.

- Czy nie uważa pan, że taki wynik wyborów zagraża demokracji w Rosji?

- W Rosji nic nie grozi demokracji, ponieważ tam nie ma demokracji. Nic nie może zagrażać czemuś, co nie istnieje.

- Napomknął pan o bezpieczeństwie energetycznym Litwy, czy widzi pan możliwość porozumienia się w kwestii cen gazu między Litwą a koncernem „Gazprom”?

- Jest to ta część pytania, w której UE musi się dogadać z koncernem „Gazprom”: czy za to, że Litwa przestrzega unijnych wytycznych w kwestii polityki energetycznej, może być ona karana przez kraj trzeci, a Unia Europejska temu się bezczynnie przyglądać? Myślę, że te czasy należą już do przeszłości i mam nadzieję, że w przyszłości Unia będzie konsekwentna.

- Jak pan ocenia możliwość rozwiązywania tego problemu pomiędzy Rosją i Litwą, bez ingerencji UE?

- W interesie Litwy leży rozwiązanie tej kwestii w ramach UE i wspólnie z UE. Rosji zależy na tym, by poróżnić Litwę z Unią, by móc osamotnionego małego sąsiada przywołać do porządku w taki sposób, w jaki zawsze to robiono. Jednakże Unia zaczyna rozumieć tę taktykę i coraz częściej stara się działać jako jeden organizm. Uważam, że tak już pozostanie i nie dojdzie do wyizolowania Litwy i postawienia jej w roli partnerki, czy też jako oponentki, podobnie, jak nie uda się wyizolować jakichś problemów od UE. Oczywiście władze na Kremlu mogą liczyć na to, że po wyborach władzę na Litwie przejmą ugrupowania bardziej skore do ustępstw wobec Rosji. Obecny rząd Andriusa Kubiliusa trzyma się normalnych, zdrowych relacji – jak równy z równym. Irytuje to polityków rosyjskich, jest to dla nich swoiste novum , natomiast również UE chce i stara się traktować Rosję na równi, po partnersku, bez zbędnej uległości.
To, że oni (przedstawiciele „Gazpromu”- ELTA) zechcieli przyjechać i rozmawiać, odbieram jako dobry znak. Niech to będzie nawet akcja pokazowa dla Europy, a następnie znowu dojdzie do tego, że spróbują odwrócić kota ogonem i jak zwykle powiedzą: „proszę bardzo, chcieliśmy rozmawiać, lecz z Litwą nie można się dogadać, może wam z Brukseli uda się ją przycisnąć”. Być może taki jest plan. Zobaczymy, na razie nie chciałbym wróżyć z fusów .

- Jak pan uważa, jak długo jeszcze może trwać taka sytuacja w sektorze energetycznym, kiedy możemy się spodziewać konkretniejszych wyników?

- Może być tak, że sytuacja potrwa do wyborów, będzie to jeden z czynników wykorzystywanych w trakcie kampanii. Uległe wobec Rosji siły polityczne mogą wykorzystać sytuację do własnych celów, twierdząc że jeśli wygrają i ustąpią, to ceny odpowiednio się obniżą. Taka karta, jak zwykle, zostanie rozegrana.

- Na Litwie wciąż trwa skandal, który rozpętał się po zwolnieniu ze stanowisk kierowników Służb Badań Przestępstw Finansowych (Finansinių nusikaltimų tyrimo tarnyba (FNTT) przez ministra spraw zagranicznych Raimundasa Palaitisa, przy okazji doszło do konfrontacji między Rządem i Prezydentem. Jak pan ocenia zaistniałą sytuację oraz oświadczenia Przewodniczącej Sejmu Ireny Degutienė na temat przedterminowych wyborów do Sejmu?

- Sytuacja nie jest ani korzystna, ani przyjemna. Na pewno dotknęła wiele osób, w tym też Przewodniczącą Sejmu, dlatego uważam, że jej wypowiedź jest wynikiem emocji, niż przemyślanej i zsynchronizowanej strategii politycznej partii Związku Ojczyzny – Litewskich Chrześcijańskich Demokratów (TS-LKD). Nie sugerowałbym się tą wypowiedzią. Przedterminowe wybory nie byłyby dobrym rozwiązaniem dla nikogo, nie ma potrzeby, by je organizować. Oczywiście teraz współpraca będzie trudniejsza niż wcześniej, ale pracować można.

Andrius Kubilius pokazał wyraźnie, że nie może współpracować z tym ministrem. Skoro stoi on na czele Rządu, to znaczy, że jego zdanie musi się liczyć.

Raimundas Palaitis mógł wcześniej podać się do dymisji i zachowałby się w sposób przyzwoity, lecz nie wygląda na to, że on i jego przełożony, Algis Čaplikas, są skłonni do przyzwoitych zachowań – może to wynika z charakteru, a może z wyrachowania.

- Uważa pan, że może powstać Rząd mniejszości?

- To było do przewidzenia, kiedy Związek Liberałów i Centrum) dopuścił się jawnego szantażu. Ich oświadczenie, że „jeśli nie będzie tak, jak chcemy my, jeśli nasz człowiek nie zostanie na stanowisku ministra, zburzymy wszystkie wasze plany energetyczne”. Jest to postawa absolutnie niegodziwa, aczkolwiek jest ona faktem. Co się rzekło, to się rzekło. Jawny szantaż. Potem można sobie przepraszać i próbować się wykręcić, jednakże słowa są zwierciadłem myśli.

- Jesienią czekają nas wybory do Sejmu. W którą stronę przechyli się szala polityki? Jaki sukces prognozuje pan dla TS-LKD? Kto pozostanie w opozycji, a kto będzie u władzy?

- Różnie może być, niczego bym nie prognozował. Ludzie mogą docenić konsekwencję Andriusa Kubiliusa oraz to, co do tej pory zrobiono w kierunku uratowania Litwy przed bankructwem i dewaluacją, a czego nie potrafiły dokonać nawet kraje strefy euro. Litwie się udało i polityka Andriusa Kubiliusa na Zachodzie doczekała się uznania, tylko że nasze media ten sukces przemilczały. Ludzie mogą go ocenić w kontekście obecnego kryzysu: wczoraj i dziś Andrius Kubilius jest politykiem, który wypowiada się najspokojniej, w sposób wyważony i logiczny. Ludzie mogą to sami ocenić, a różne ataki będą na pewno, w tym też bezlitosne.

- Polacy na Litwie przygotowują się do kolejnych manifestacji, które odbędą się w najbliższy weekend, będą protestować przeciwko łamaniu praw oraz pogarszającej się wciąż sytuacji mniejszości narodowych na Litwie. Czy uważa pan, że mają podstawy, by się skarżyć? Czy rzeczywiście sytuacja oświaty mniejszości polskiej na Litwie jest w takim złym stanie?

- W porównaniu do innych krajów, sytuacja jest całkiem dobra. W rzeczywistości nie jest prawdziwa żadna spośród deklarowanych krzywd, z powodu których należałoby wzniecać bunty i wszczynać wojny. Jest to jeden z mechanizmów polityki, który polega na sianiu zamętu. Być może na tym zamieszaniu zależy jeszcze komuś. Im większy zamęt na Litwie, tym lepiej Marsjanom.dla kogoś lepiej.

Jeden prosty przykład: tzw. wielka krzywda, która obecnie została wyeksponowana, sprowadza się do tego, że został ujednolicony egzamin maturalny i po paru latach mają zniknąć przywileje. Zrównanie praw i możliwości rozwoju nazwano „pogorszeniem sytuacji”. Jest to wywrotne traktowanie i szukanie kolejnych zaczepek.

Istnieją osoby zainteresowane w organizacji takich manifestacji i tyle. Nie leży to ani w interesie Rządu, ani w interesie Sejmu. I nie należy „podżegaczy” nazywać Polakami. To tylko malutka część Polaków.

- Czy uważa pan, że Litwa powinna wycofać się z kontrowersyjnej Ustawy o Oświacie?

- Jeśli Litwa zacznie przyjmować i odwoływać ustawy pod dyktando pana Tomaszewskiego, w takim przypadku należałoby Tomaszewskiego wybrać na prezydenta.

- Tegoroczne uroczystości obchodów 11-marca Dnia Niepodległości Litwy tradycyjnie uzupełniły pochodami tzw. młodzieży patriotycznej. Znów media naświetliły je jako pochody neofaszystowskie i nacjonalistyczne. Czy w pana ocenie należy je w ten sposób nazywać? Czy te epitety są uzasadnione?

- Nie śledziłem ani pochodów, ani informacji na ten temat. Z tego, co słyszałem wcześniej, uważam, że hasło „Litwa dla Litwinów” nie jest dobre, irytuje i doprowadza do podziałów. Już wcześniej mówiłem, że nie należy jego głosić. Zwłaszcza, że takie imprezy zwykle przyciągają prowokatorów szukających sensacji, które potem można naświetlić, by ukazać pochody w określonym świetle. Należy bardzo uważać i mądrze rozważyć, jakie hasła mają głosić i pisać.

- W trakcie ostatniej sesji Rady Europejskiej Litwa dołączyła do nowego Paktu Fiskalnego dla strefy euro. Obecnie trwa dyskusja, w jaki sposób Litwa miałaby dokument ratyfikować– trzeba będzie zmienić Konstytucję, czy wystarczy kilka zmian legislacyjnych?

- Nie zastanawiałem się jeszcze nad zgodnością tej inicjatywy z Konstytucją. Wiem, że dla większości krajów UE sprawy te mają kluczowe znaczenie. Wcześniej również istniała ustalona przez UE norma dyscypliny fiskalnej, lecz niektóre duże państwa jej nie respektowały, gdyż nie była obowiązkowa, ani też nie wynikały z tego tytułu żadne automatyczne sankcje. Obecny Pakt Fiskalny został przyjęty po to, by sytuacje, które strefę euro doprowadziły strefę euro, więcej się nie powtórzyły. Tak naprawdę jest to kryzys uczciwości i przyzwoitości działalności finansowej.

Na Litwie nie jest tak dobrze, by mówić, że większa dyscyplina w tej kwestii nie jest potrzebna. Dlatego uważam, że Litwa nie ma podstaw, by sprzeciwiać się większej dyscyplinie finansowej.

- Jakie pan widzi perspektywy w relacjach Litwy i Białorusi?

- Istnieją problemy, które od dawna czekają na rozwiązanie, a także jeden bardzo duży problem, który stworzono umyślnie.

Tym dużym problemem jest budowa elektrowni atomowej, która ma powstać blisko granicy litewskiej i blisko Wilna, obejmując swym zasięgiem działania całą przestrzeń, gdzie zlokalizowane jest litewskie dziedzictwo kulturowe oraz miejsca zamieszkałe przez Litwinów, jako mniejszość narodową Białorusi. Wpłynie to negatywnie na ich warunki życia, lecz najważniejsze jest zagrożenie ekologiczne i nuklearne dla samej Litwy. Przy czym wszystko to się dzieje bez uwzględniania stanowiska Litwy w tej sprawie, nie licząc się z jej zdaniem i bez jej zgody, nie mówiąc już o podejściu zdroworozsądkowym.

Na Białorusi, pod kątem ewentualnej budowy, zbadanych zostało kilka miejsc, eksperci zaproponowali tereny w obwodzie mohylewskim, gdzie nie wyrządzono by tak dużej szkody środowisku i nie wynikłyby z tego tytułu problemy międzynarodowe. Obecne miejsce zostało wybrane po to, by sprowokować Litwę do protestów i działań w obronie własnej, choć nie wyobrażam sobie, na czym miałaby polegać w tym wypadku obrona własna. Przed kilkoma laty, w wywiadzie dla białoruskiej telewizji powiedziałem, że jeśli komuś nie podoba się rozpoczęty i wyglądający wówczas na realny proces zbliżenia Białorusi z UE, to właśnie to jest najlepszy sposób, by skłócić Białoruś z Litwą, która należy do UE i która wspierała tendencje eurointegracyjne Białorusi.

- Wspominał pan, że planowana budowa elektrowni atomowej w Ostrowcu jest największym problemem w stosunkach litewsko-białoruskich. Czy istnieją jeszcze inne problemy?

Dotyczy to również sytuacji Litwinów na Białorusi, chociaż nie widać, by Litwa ze swojej strony była gorliwą orędowniczką tej mniejszości. Poza tym Litwa zawsze wspierała i nadal wspiera demokratyczną opozycję na Białorusi – udzieliła azylu dla białoruskiego Europejskiego Uniwersytetu Humanistycznego, znajdują tu schronienie również osoby prześladowane. Kiedy wyjaśniło się, że Alesiowi Bieliackiemu grozi niebezpieczeństwo (Obrońca Praw Człowieka -ELTA), zaproponowano mu pozostanie i ochronę na Litwie. Jednak on postanowił wrócić na Białoruś i zmierzyć się z niebezpieczeństwem. W oskarżaniu Alesia Bialiackiego miały swój udział niektóre instytucje litewskie bądź ich przedstawiciele. To nie jest problem stosunków litewsko-białoruskich , chyba że patrzymy na to od tej strony, że urzędnicy ci poszli drogą uległości wobec dyktatora. To jest wyłącznie problem Litwy - należy postanowić, co robić z takimi urzędnikami, a nie oskarżać władze Białorusi o to, że ich wykorzystała.

Prawdziwym problemem jest brak rzetelności i pomocy w śledztwie w sprawie badania okoliczności śmierci Vytautasa Pociunasa, lecz w tym zakresie nie mamy raczej na co liczyć i tutaj przede wszystkim powinniśmy sami sobie radzić.

Wydalenie ambasadorów dotknęło całą UE. Łukaszenka sam zatrzaskuje drzwi do Europy. Kolejnym problemem jest „naukowe” zawłaszczanie historii Litwy - jest to starym środek siania zamętu, stosowany przez KGB.

- Pan negatywnie wypowiada się na temat planowanej budowy elektrowni atomowej na Białorusi . Jak ocenia pan plany Litwy wybudowania elektrowni atomowej w Wisagini (Visaginas)?

- Będziemy mieli dwa niebezpieczne obiekty w pobliżu naszej granicy. Drugi w Ragnecie (Rosja - obecna nazwa: Nieman). Jeśli istnieje niebezpieczeństwo, nie unikniemy go, jeśli nie postawimy po swojej stronie własnej elektrowni. W końcu i tak na tym samym terenie powstaje już elektrownia mniej pewna i dużo niebezpieczniejsza niż nasza, która ma być nowoczesna, wybudowana w oparciu o standardy zachodnie i wyposażona w japoński system. Gdy zaczniemy budowę własnej (elektrowni-tłum.), może oni też ochłoną.

Source
Be raštiško ELTA sutikimo šios naujienos tekstą kopijuoti draudžiama.
ELTA
Comment Show discussion